• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

RnO pt. Kaszubska Włóczęga 2011

Krzysztof Kochanowicz
19 maja 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
VI edycja Kaszubskiej Włóczęgi rozgrywała się na górzystych terenach Kaszub potocznie zwanych Bieszczadami Północy. VI edycja Kaszubskiej Włóczęgi rozgrywała się na górzystych terenach Kaszub potocznie zwanych Bieszczadami Północy.

W sobotę 14 maja nieopodal Leśniczówki Paraszynek odbyła się szósta edycja rajdu na orientację pt. "Kaszubska Włóczęga". Wśród kilku propozycji tras pieszych nie zabrakło również trasy rowerowej, której punkty kontrolne rozrzucone były na dystansie 100 km. Wzniesienia morenowe północnej części Kaszub nie jednemu dały we znaki. Z tego co nam wiadomo, nikt z uczestników na trasie rowerowej nie dotarł do mety z kompletem zaliczonych punktów.



O co w tym wszystkim chodzi?
Trasa rowerowa rajdu na orientację pt. Kaszubska Włóczęga zbliżona jest swą formułą nieco do innych słynnych na Pomorzu InO takich jak Harpagan, czy Tułacz, jednak jej atmosfera jest bardziej rodzinna, niż ekstremalna. Godzina startu jest przyjazna wszystkim weekendowym śpiochom, a limitowany czas kończy się po 7 godzinach więc w sam raz by zbytnio się nie przemęczyć. Każdy z uczestników dostaje mapę z zaznaczonymi na niej punktami kontrolnymi (PK), a pokonanie trasy poprzez wyznaczenie własnego wariantu, zależy od umiejętności i możliwości uczestnika. Na trasie rowerowej obowiązuje formuła "scorelauf" - co oznacza, że rowerzysta wybiera dowolnie kolejność zaliczania PK, które mają różną "wagę" punktową. Oprócz typowych punktów kontrolnych blisko nich umieszczone zostały punkty stowarzyszone, z które zdobywało się jedynie połowę punktów oraz mylne, za które dostawało się 3 punkty, ale na minusie ;) Na szczęście tym razem nie mieliśmy okazji zaliczenia żadnego z nich, ale niejednokrotnie widzieliśmy jak inni "zaliczali co popadnie" i co przypomina właściwy PK.

Wrażenia z udziału Grupy Rowerowej 3miasto:
Niejednokrotnie w tym roku mieliśmy już okazję startować w różnych pieszych, czy rowerowych rajdów na orientację. Jednak nigdy dotąd nie braliśmy udziału w Kaszubskiej Włóczędze, która jakby nie patrzeć odbywa się "rzut beretem" od Trójmiasta, w pięknej scenerii Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Rejon ten nie jest nam obcy, mnóstwo tu wzgórz morenowych, a pomiędzy nimi długich uśpionych jezior rynnowych. Najbardziej dziewiczym terenem jest jednak północna część tego terenu, zwana często Bieszczadami Północy. Skąd taka nazwa? Przyjedźcie na kolejną edycję a się przekonacie. Fakt, że impreza odbywa się na Pomorzu nie znaczy wcale, że jest tu płasko ;)

W drodze na 5 PK W drodze na 5 PK


Na kilka tygodni przed Kaszubską Włóczęgą udaliśmy się na wycieczkę turystyczną, której trasa całkiem przypadkiem przebiegała w tym samym terenie. Pozwoliło to nam w dużej mierze wykorzystać znane już drogi gruntowe oraz leśne dukty w odnalezieniu lub rozpoznaniu terenu. Mając 7 godzin limitu czasu mogliśmy naprawdę ładnie wszystko sobie rozplanować i starać się o zaliczenie większości punktów kontrolnych, co w dużej mierze się udało. Z pewnością poszłoby nam jeszcze lepiej gdyby nie problemy techniczne na ostatnim etapie naszej trasy. Mimo spóźnienia na metę, bawiliśmy się świetnie. Wiadomo, mogło być lepiej, ale i tak jesteśmy zadowoleni z tej 17 lokaty.

Jeśli chodzi o szczegóły, to tuz po rozdaniu map, poświęciliśmy około 10 min na strategię opracowując kierunek w którym się udamy w celu zaliczenia zarówno tych pierwszych, jak i kolejnych punktów kontrolnych. To bardzo ważne, by ustalić z góry jakie drogi wybrać i którędy pojechać ,by nie nadrabiać kilometrów. Warto nieraz nie pchać się na skróty, gdyż pojechanie najkrótszą trasą na mapie, nie zawsze oznacza najszybszą. Dlatego właśnie warto przyjrzeć się poziomicom, drogom, lasom i innym istotnym elementom na mapie w celu opracowania jak najdogodniejszego wariantu własnej trasy.

Najbliższym punktem od startu był PK 15 o najwyższej punktacji wagowej. Blisko, jak blisko, ale położony był na wieży widokowej, która wznosi się na szczycie Jeleniej Góry, ponad 220 m n.p.m. Pokonanie tego niespełna kilometrowego odcinka na "dzień dobry" dało nam nieźle w kość. Ale byliśmy cwani, bo pokonaliśmy go od strony zachodniej, którędy swobodnie dojechać można ścieżką. Od wschodu zaś są schody. Znacznie lepiej się po nich zjeżdża, co oczywiście zrobiliśmy udając się na kolejny punkt.

Zjeżdżając ostrym miejscami mocno zapiaszczonym zboczem w dół, dotarliśmy do strumyka. Tam rozpoznaliśmy niebieski szlak rowerowy wiodący z Lęborka do Trójmiasta więc nie zastanawiając się ani chwili uderzyliśmy nim do Paraszyna, a stamtąd asfaltem w kierunku 5 PK. Na początku planowaliśmy od razu pojechać na jedynkę, ale że piątka leżała niedaleko i była łatwym kąskiem do zaliczenia, zmieniliśmy nieco koncepcję. Faktycznie zaliczenie 5 PK nie zajęło nam długo, teren też w miarę znaliśmy. Wystarczyło zrobić tylko dobry pomiar od asfaltu i "gra muzyka".

Punkt po punkcie zaliczamy bez żadnych pomyłek Punkt po punkcie zaliczamy bez żadnych pomyłek


Z piątki pojechaliśmy na najniżej punktowaną jedynkę. Na dobrą sprawę znajdowała się ona w drodze na 12 PK. Punkt leżał tak blisko drogi, że nawet specjalnie nie trzeba było nigdzie odbijać. Po spoglądnięciu na mapę od razu wiedziałem, że 1 PK znajduje się przy tzw. "schodach do lasu", nieopodal zresztą Schroniska "Łowców Przygód" w Porzeczu. Przypomniały mi się od razu czasy studiów i wypadów terenowych z Klubem GDAKK, obecnie organizatorem z resztą Kaszubskiej Włóczęgi. W późniejszym czasie masa naszych wycieczek turystycznych właśnie tędy przebiegała więc byśmy trafili tu nawet "zamkniętymi oczami".

Jednak terenu , na którym znajdował się 12 PK nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji "przeczesać". Punkt znajdował się na opuszczonym poligonie wojskowym, który zaskoczył nas swą bardzo urozmaiconą rzeźbą terenu oraz świetnymi asfaltowymi drogami w środku lasu ;) ... trzeba będzie tu kiedyś wrócić i dokładnie zbadać ten mistyczny rejon.

Jako, że nie tak dawno byliśmy również w Strzepczu, postanowiliśmy zaliczyć również i 3 PK, który pomimo niskiej wagi również był dość łatwym kąskiem. Znajdował się nieopodal głównej szosy ze Strzepcza do Mirachowa nad malowniczym jeziorem Lewinko. Najbardziej jednak podobał nam się sam dojazd, który wiódł koroną tutejszego wzniesienia skąd rozpościerały się przepiękne widoki na inne jeziora, m.in. na leżące tuż obok jezioro Miłoszewskie.

Z czwórki udaliśmy się na 4 PK, który znajdował się przy największym na Kaszubach tzw. "diabelskim kamieniu", leżącym nad jeziorem Kamiennym. Drogę z 3 PK do 4 PK znaliśmy na pamięć, dlatego nawet nie spoglądaliśmy na mapę. Zaś z czwórki na najwyżej punktowany wagowo PK 16 udaliśmy się znanym nam dobrze pieszym szlakiem Kaszubskim, który znamy jak własną kieszeń. Na tym odcinku wiedzie on dość szerokimi drogami gruntowymi oraz leśnymi duktami.

16 PK znajdował się nad jeziorem Lubygość i szukać go należało w położonej nad brzegiem grocie. Przez chwilę można było poczuć się niczym jaskiniowiec wszak by zaliczyć punkt kontrolny należało wczołgać się do jamy ;) W tym miejscu można było wziąć tzw. "stop czas" i przez maksymalnie 15 min trochę odetchnąć. Mając takie wygody, postanowiliśmy z tego skorzystać i zregenerować nieco organizm.

W drodze nad jezioro Kamienne W drodze nad jezioro Kamienne


Następnie udaliśmy się w kierunku trzynastki. Niepotrzebnie udaliśmy się tam na skróty, jadąc wzdłuż prawego brzegu jeziora (którego za dobrze nie znaliśmy). Zaryzykowaliśmy, jednak nie był to dobry wybór, gdyż drugą stroną jeziora wiódł czerwony szlak, który był nam dobrze znany i prowadził na sam punkt widokowy tzw. Szczelinę Lechnicką, gdzie znajdował się 13 PK. Był to bardzo głupi błąd, za który zapłaciliśmy oczywiście cennym czasem, ale na przyszłość będziemy mądrzejsi co by korzystać ze znanych dróg niż jechać na zasadzie "ryzyk - fizyk".

Z trzynastki wróciliśmy się do Mirachowa, gdzie przy dworku znajdował się 10 PK i tzw. zadanie specjalne, czyli mała łamigłówka. Poszło nam to jak po maśle więc można by powiedzieć, że udało nam się nieco nadrobić wcześniej stracony czas. Powoli jednak zaczęliśmy odczuwać zmęczenie przez co i tempo nieco zmalało.

Niestety nie powiodły nam się kolejne próby odnalezienia 8 PK, który znajdował się jak się później okazało nad jez. Wielkim, które pomimo swej nazwy wcale tak ogromnym nie jest. Jest natomiast jeziorem o ciężko dostępnym do brzegu z uwagi na liczne strumyki i mokradła występujące wokół, które tworzą rezerwat przyrody "Kurze Grzędy". I faktycznie w poszukiwaniu punktu takie ogromne, wąsate kopy trawy mieliśmy do pokonania, jednak z tropu zbiła nas wycinka drzew, która stanęła nam na drodze. Nie chcąc więcej tracić czasu nieco zniesmaczeni uderzyliśmy dalej.

Czasu mieliśmy już coraz mniej, jednak nadal na tyle by spokojnie dojechać do mety. Dlatego też na zakończenie zdecydowaliśmy się zaatakować dość wysoko notowany 14 PK leżący nieopodal Kamienicy Królewskiej nad rzeką Bukowiną. Punkt ukryty był wśród ruin cmentarza ewangelickiego, który odnaleźliśmy bez większych problemów.

Jako, że czas powoli zaczął się nam kończyć postanowiliśmy powoli wracać do mety, jednak wyjechawszy na otwartą przestrzeń wpadliśmy na wiejący prosto w twarz wiatr z północy. Nie było to miłe zwłaszcza, że byliśmy już nieźle zmęczeni, a prędkość jazdy którą chcieliśmy uderzyć w kierunku mety nieco różniła się od rzeczywistej. To jednak miało odnieść się do trasy asfaltowej, którą zamierzaliśmy pojechać, ale patrząc na mapę, można by było udać się na skróty drogą gruntową, przez lasy, gdzie albo wiatr praktycznie byłby nieodczuwalny, albo wiałby z boku, a przy takim zmęczeniu to jednak spora różnica. Postanowiliśmy zaryzykować i tym razem nie zawiedliśmy się ! Ufff, co za szczęście.

8 PK niestety nie znajdujemy, ale byliśmy blisko 8 PK niestety nie znajdujemy, ale byliśmy blisko


Mając całkiem wysoką średnią na tym odcinku znowu zyskaliśmy, dlatego też wpadliśmy na pomysł, że po drodze "łykniemy" jeszcze 6 PK, który znajdował się na krańcu peronu na nieczynnej linii kolejowej. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Zajechawszy na punkt spotkaliśmy plażującą ekipę z Wejherowskiego Towarzystwa Cyklistów, którzy też powoli przymierzali się do powrotu. Przez pewien odcinek jechaliśmy razem trzymając dość wysoka średnią, jednak w miejscowości Osiek oni odbili w kierunku rzeki Łeby, a my dalej pocisnęliśmy asfaltem do Rozłazina.

Będąc w Rozłazinie, należało odbić w kierunku pierwszego zaliczonego przez nas punktu, czyli Jeleniej Góry. Drogi te też niejednokrotnie mieliśmy okazję przebyć, dlatego czuliśmy się bardzo pewnie. Do mety zostało niespełna 10 km i piękny zjazd szeroka, ubitą drogą wzdłuż Jeżowskiej Strugi, który prowadzi prawie, że pod samą leśniczówkę do mety. Na tym odcinku jednak, pędząc ponad 45 km/h spod kół Tomka wyleciał jakiś kawałek kłody, który niefortunnie wpadł pomiędzy moje tylnie, a przerzutkę ;-/ ... co było później? Pipipi***, poleciała z nerwów mała wiązanka. Zanim pozbierałem się do kupy i wyciągnąłem przekoszony łańcuch, naprostowałem hak i przerzutkę trochę minęło, przez co spóźniliśmy się na metę.

Niefart ten przyczynił się, że od naszego pięknego wyniku: 11/16 zdobytych punktów sędziowie odjęli czas spóźnienia, co ostatecznie wpłynęło na zajęcie 17 pozycji na 32 zakwalifikowanych ekip. Gdyby nie ta awaria na ostatnim odcinku trasy, pewnie skoczylibyśmy o kilka oczek wyżej, ale co tam takie już życie. Naszym zdaniem, jak na nasze możliwości i tak poszło nam bardzo dobrze. Trafnie znaleźliśmy większość punktów, które zamierzaliśmy znaleźć, oprócz tej nieszczęsnej ósemki, ale za to udaliśmy się np.: na 6, której wcześniej w ogóle nie mieliśmy w planie.

Podczas Kaszubskiej Włóczęgi zrobiliśmy trochę ponad 110 km w niełatwym terenie, co jest dla nas sporym sukcesem. Rajd ten pozwolił nam nie tylko poćwiczyć orientację w terenie, ale zdobyć nowe doświadczenia, no i spotkać masę przyjaciół.
Szkoda, że następna edycja dopiero za rok...

GR3miasto reprezentowali: Krzysztof Kochanowicz & Tomasz Kmieć

Skrawek mapy VI edycji RnO pt.Kaszubska Włóczęga, na trasie rowerowej. Skrawek mapy VI edycji RnO pt.Kaszubska Włóczęga, na trasie rowerowej.


Więcej informacji o Kaszubskiej Włóczędze znajdziecie na stronie organizatora GDAKK

Opinie (16) ponad 10 zablokowanych

  • (8)

    Poligon w okolicach Strzepcza nie jest opuszczony. W tygodniu jest jak najbardziej użytkowany przez wojsko. Odbywają się tam nawet ćwiczenia na bombowisku, więć radzę uważać. Wjazdy podczas ćwiczeń są obstawione przez ŻW a na codzień poligonu "pilnuje" prywatna firma ochrony osób i mienia.
    Po zdjęciu PK8 widze że niewiele Wam do niego zabrakło:)

    • 2 0

    • Dokładnie, byliśmy blisko... (7)

      czesaliśmy i czesaliśmy, ale straciliśmy zbyt dużo czasu, dlatego ostatecznie wycofaliśmy się. Ale będzie to dobra lekcja na przyszłość. Jeśli pomiar jest dobry, to nie przejmować się, że w danym miejscu przecinki nie ma, trzeba brnąć dalej i nie zastanawiać się ;)
      Następnym razem będzie lepiej ;)

      ps. Zdjęcia wrzucę niebawem...

      • 2 0

      • (5)

        Ale jaka przecinka :-) Jako budowniczy powiem tylko tyle: tam się dało dojechać jedną jedyną drogą, ale ta droga była (choć była strasznie mało wyraźna), miała nawet mostek. Specjalnie Kazik na moją prośbę wymazywał z mapy wszystkie nieistniejące/nieprzejezdne przecinki z pobliża PK i wrysowaywał tę drogę (na 25-tkach i 10-tkach była). Trzeba też było patrzeć na ukształtowanie terenu: PK był na dawnym półwyspie otoczonym ze wszystkich stron torfowiskiem, ale widać było na mapie po poziomicach, że od S-W idzie tam od "stałego lądu" jedyne podwyższenie, to właśnie z drogą. Właśnie po poziomicach my trafiliśmy na PK podczas roboczego objazdu trasy - a mieliśmy wtedy tę samą 50-tkę co uczestnicy, jeszcze w gorszej rozdzielczości :-)

        Co do zdobycia wszystkich PK, to jedna osoba była bardzo blisko - miała w zasadzie wszystko, tylko że 1 PS (poligon oczywiście). Dokładne wyniki tu: http://kaszubskawloczega.bee.pl/zasoby/TR_wyniki.pdf

        Poligon jest faktycznie użytkowany - my uzyskaliśmy specjalną zgodę na wjazd na niego. Natomiast nieużywany jest mniejszy poligon Sokołówka (PK 7), ale byliście za ciency, żeby tam dojechać :-)))

        • 0 0

        • Mestwin, nie bądż taki mądry... (3)

          ... ile razy kurs w GDAKKu oblałeś zanim stałes się orgiem ?
          Pochwal się, pochwal ;)

          • 4 1

          • (2)

            No więc zdałem za pierwszym razem, mało tego - w ogóle nie chodziłem na sam kurs. Przyszedłem na sam egzamin (wiosna 2005 - wtedy to jeszcze był normalny egzamin) zobaczyć jak to w ogóle wygląda, stwierdziłem, że jak już tu jestem, to może na próbę coś spróbuję zdać i tak mi się jakoś wszystko zdało :-)

            • 1 0

            • Hehehe, ale dałeś sie wpuscić w maliny... (1)

              ...teraz pewnie się zastanawiasz kto Ci taki kawał zrobił ?
              Ale sie nie dowiesz ;)
              ps. Nie stawiaj siebie - profesjonalisty w tych klockach do uczestników, którzy nieraz dopiero co poznaja mapę i orientację w terenie.
              Trzymaj się ramy ;)

              • 2 0

              • Nie papier

                "tworzy" profesjonalistę...

                • 4 0

        • Sokołóówka też jest używana :) głównie przez saperów wysadzających niewypały ale i BWP tam się pojawiają choć rzadko.

          • 0 0

      • Dokładnie jak namiary są dobre trzeba jechać dalej.Nie przejmować się wycinką :) Zawsze to jakieś doświadczenie na przyszłość:)

        • 2 0

  • Pan Krzysztof tęskni ;) (1)

    'W sobotę 14 maja nieopodal Leśniczówki Paraszynek odbyła się szósta edycja rajdu na orientację pt. "Harpagan"'
    :) ale spoko następny Harpagan już jesienią - jak dobrze, że na niego nie trzeba czekać cały rok :)

    • 5 0

    • Dziękuję za uwagę ;)

      Nie ma to jak pisać po nocach...
      Zaraz poprawiam
      Ale fakt, za Harpaganem tęsknię tym bardziej, że ostatnia edycja dała mi ostrą lekcję. Ostatnio z resztą zaraziłem się InO, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

      • 4 0

  • Świetna impreza

    Pierwszy raz byłem na K.W. i choć walczyłem o czołowe pozycje na trasie trudnej 2, na bardzo ciekawej i urozmaiconej trasie (gratulacje dla budowniczego) to urzekło mnie coś zupełnie innego. Bardzo spodobał mi się rodzinny charakter tej imprezy, były tam całe rodziny, z małymi dziećmi i wózkami - super. Mam nawet taką propozycję aby zrobić trasę rodzinną na którą mogą zapisywać się tylko rodzice z dziećmi. Inaczej przy wzroście popularności będzie coraz trudniej załapać się na zapisy, a rodzince z trójka dzieci trudniej zorganizować się na 2 tygodnie przed zawodami. A taka trasa zwiększyłaby ich szanse na zapisy nawet w dniu zawodów.

    • 5 0

  • (3)

    fajnie, gdyby na mapach była drożnia nowsza niz sprzed 35 lat. to co działo się przy PK2 czy PK9, to była masakra. Napotkany lesnik rzucił okiem na mapę i pierwsze co powiedział " jedźcie prosto, tam jest dorgą której na mapie nie ma". No i faktiko, była. Tak jak 3 inne.

    • 2 4

    • (2)

      Problem jest taki, że NIE MA w Polsce nowszych map topograficznych 1:50 000. Jeśli kupisz sobie nowiutką mapę turystyczną, to ona będzie miała super bajerancki wygląd, nowe parki krajobrazowe, bazę noclegową itp., ale sama drożnia, w każdym razie jeśli chodzi o drogi gruntowe/przecinki, będzie na niej przerysowana ze starych map topo! Są jedynie nowe 10-tki (stan aktualności 2000 r.), ale obejmują niewielki obszar kraju (w naszym wypadku tylko północne skrawki obszaru mapy). I tak staraliśmy się aktualizować jeśli chodzi o drożnię najbliższe okolice PK, oraz nanieść te asfalty, o których wiedzieliśmy, ale przecież nie możemy tego zrobić na całym, tak wielkim obszarze mapy.

      • 8 0

      • Nie ma sensu aktualizować map o drożnię (1)

        Uczestnik powinien się wykazać się zmysłem orientacji. Inaczej nie uczy się tylko chodzi po ścieżkach. A tymczasem istnieją takie pojęcia jak rzeźba, granice kultur...

        • 9 2

        • ALBO INFORMACJA, ALBO DEZINFORMACJA

          Nie zgadzam się. Albo mapa jest rzetelna i podaje prawdę, albo nie - i to powinno być wyraźnie podane jako informacja. Mapa z nieaktualnymi oznaczeniami jest dezinformacją. Tzw. drożnia, zwłaszcza na terenach leśnych, jest fatalna i ja już od dawna nie polegam na niej, tylko na własnym doświadczeniu i wyczuciu, co nie zmienia faktu, że często wkurzam się patrząc na mapę.

          • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane