Udogodnienia dla kibiców, wyższe kary dla chuliganów
Każdy kibic marzy, aby choć raz na mecz zabrać swojego syna i ojca, by jego ukochaną drużynę mogła wspierać cała rodzina. Kluby powinny to wspierać, ale - o dziwo - nie zawsze tak jest - pisze nasz czytelnik, pan Michał.
Jestem kibicem gdańskiej Lechii, na której mecze chodzę o kilkunastu lat. Zawsze kibicuję z "prostej" (tam mam karnet), jednak na najbliższy mecz postanowiłem wybrać się z całą rodziną. Chciałem zabrać brata, ojca i swojego malutkiego, półtorarocznego synka. A skoro mieliśmy iść całą rodziną, to wybrałem sektor rodzinny, który od niedawna działa na stadionie przy ulicy Traugutta.
Wybrałem się z synkiem po bilety dla całej rodziny. Przy kasie dowiedziałem się, że moje wyjście na mecz z rodziną nie mieści się jednak w regulaminie i nie możemy wszyscy wejść do sektora rodzinnego. Dlaczego? Gdański klub wpuszcza tam tylko rodziców i ich dzieci do lat 12. Dziadek mógłby wejść, gdyby skończył 70 rok życia. No tak, a dziadek mojego syna ma 50 lat. Mógłby więc wejść za 20 lat, ale wtedy mój syn a jego wnuk będzie miał już 21 lat!
Podczas ostatniego meczu derbowego przyglądałem się sektorowi rodzinnemu - był wypełniony w połowie. A więc to nie z powodu przepełnienia nie ma w nim miejsca dla dziadków czy innych członków rodziny.
Kierownictwo klubu stwierdziło, że mój przypadek jest skomplikowany, ale czy 50-letni dziadek to naprawdę taka rzadkość? Poradzono mi, abyśmy wszyscy usiedli na tzw. "prostej". Jednak każdy kibic, który mecz ogląda właśnie z tej trybuny dobrze wie, że nie jest to najlepsze miejsce pod słońcem dla 1,5-rocznego dziecka.
Szukam więc cały czas alternatywy dla "trybuny prostej", aby mój synek, któremu jeszcze przed urodzeniem kupiłem biało-zielone śpioszki z napisem "T29", mógł spokojnie obejrzeć mecz. Pomyślałem więc o trybunie krytej, zazwyczaj znacznie spokojniejszej. Tu także odmówiono mi sprzedaży biletu. Powód? "Ma pan karnet na "prostą" i tylko tam może pan w tym sezonie przebywać na meczach Lechii" - usłyszałem w kasie.
Jestem przekonany, że podobne problemy zdarzą się na przyszłych meczach, bo to dopiero początek sezonu. Myślę, że jest wielu kibiców posiadających karnet na "prostą" czy "zegar", którzy - w którejś kolejce - chcieliby obejrzeć mecz z całą rodziną. I być może chcieliby wtedy mieć możliwość zmiany trybuny. Mogą nawet dopłacić, o ile tylko klub da im taką możliwość.
Przykre, że mój klub nie przewidział takiej sytuacji. Być może mój problem jest odosobniony, ale wydaje się, że klubowi powinno jednak zależeć na kibicach "rodzinnych", dzięki którym zarabia więcej i którzy mogą zwiększyć frekwencję podczas meczów. Bo tylko w ten sposób wychowają się kolejne pokolenia kibiców, którzy już niedługo będą musieli zapełnić nawet 44 tysiące miejsc na Baltic Arenie. Mam nadzieję, że tam regulamin sektora rodzinnego zostanie opracowany z głową i większą życzliwością dla kibiców.