- 1 Lechia: Próba destabilizacji klubu (40 opinii) LIVE!
- 2 Arka - Wisła bez sentymentów (11 opinii) LIVE!
- 3 Derby mają być 19.05 z kibicami gości (158 opinii)
- 4 Wybrzeże do Ostrowa bez Brennana (17 opinii) LIVE!
- 5 Niższe ligi. Seria porażek Gedanii trwa (9 opinii)
- 6 Kuciak z trybun Lechii do bramki mistrza (64 opinie)
Romuald Łoś - ''czuję się oszukany''.
9 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
Gdańscy żużlowcy po rocznej przerwie ponownie będą ścigać się w ekstralidze. W dużej mierze ten awans jest zasługą trenera Romulada Łosia, który dostał zespół na kilka tygodni przed rozgrywkami, nie mając wpływu na jego kadrę.
- Chyba nikt na stadionie nie spodziewał się, że ostatnie spotkanie będzie tak dramatyczne?
- Szczerze powiem, że mam po tym meczu moralnego kaca i czuję się w pewnym stopniu oszukany. Wydaje mi się, że nie wszystkim zawodnikom tak samo zależało na awansie. Jest dla mnie dziwne, to, że zawodnik jeździ na treningu w granicach rekordu toru, a podczas meczu na tym samym obiekcie nie potrafi sobie poradzić. Nasz awans to prawdziwy "cud nad Wisłą". Kibicom należało się lepsze pożegnanie. Ten mecz powinniśmy wygrać różnicą około 10 "oczek", a ledwie uratowaliśmy przewagę z Rybnika.
- Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że Krzysztof Cegielski uratował awans swoją jazda w piątym biegu? To, co pokazał, przechodząc z czwartej pozycji na pierwszą, z pewnością długo pozostanie w pamięci gdańskich kibiców.
- Ten awans to przede wszystkim zasługa "Cegły". Krzysiek nie tylko w biegu piątym pokazał, co potrafi, ale również w ostatnim starcie na dystansie wyprzedził Chromika, co zadecydowało o naszym awansie. Jemu najbardziej zależało na sukcesie i to było widać na torze. Swoją postawą przez cały szeon udowadniał, że jest prawdziwym zawodowcem i jeźdźcem światowej klasy.
- Przed sezonem mówił pan, że potrzebuje czasu na poznanie drużyny.
- Gdy przychodzę do zespołu, nie wiem na co stać poszczególnych zawodników. Dopiero z czasem poznaję, jakie są możliwości moich podopiecznych. Tak było w Gdańsku. Dlatego kilka pierwszych meczów było słabszych.
- Jak ocenia pan ten sezon?
- Awans na pewno nie był sprawą łatwą. Przed sezonem nie byliśmy faworytami i może to dobrze. Przez całe rozgrywki jeździliśmy na standardowych motocyklach, podczas gdy Rybnik włożył olbrzymie pieniądze w sprzęt. Przez cały rok byliśmy jednak równiejszym zespołem niż RKM i awansowaliśmy zasłużenie. Ale powtarzam, że po ostatnim meczu odczuwam duży niesmak.
- Czy w przyszłym roku poprowadzi pan Wybrzeże w ekstralidze?
- Dopiero zakończyły się tegoroczne rozgrywki i na razie za wcześnie jest na mówienie o przyszłym sezonie. Jeszcze przez tydzień jestem w Gdańsku, a potem.... Kto to wie?
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Tomasz Łunkiewicz
- Chyba nikt na stadionie nie spodziewał się, że ostatnie spotkanie będzie tak dramatyczne?
- Szczerze powiem, że mam po tym meczu moralnego kaca i czuję się w pewnym stopniu oszukany. Wydaje mi się, że nie wszystkim zawodnikom tak samo zależało na awansie. Jest dla mnie dziwne, to, że zawodnik jeździ na treningu w granicach rekordu toru, a podczas meczu na tym samym obiekcie nie potrafi sobie poradzić. Nasz awans to prawdziwy "cud nad Wisłą". Kibicom należało się lepsze pożegnanie. Ten mecz powinniśmy wygrać różnicą około 10 "oczek", a ledwie uratowaliśmy przewagę z Rybnika.
- Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że Krzysztof Cegielski uratował awans swoją jazda w piątym biegu? To, co pokazał, przechodząc z czwartej pozycji na pierwszą, z pewnością długo pozostanie w pamięci gdańskich kibiców.
- Ten awans to przede wszystkim zasługa "Cegły". Krzysiek nie tylko w biegu piątym pokazał, co potrafi, ale również w ostatnim starcie na dystansie wyprzedził Chromika, co zadecydowało o naszym awansie. Jemu najbardziej zależało na sukcesie i to było widać na torze. Swoją postawą przez cały szeon udowadniał, że jest prawdziwym zawodowcem i jeźdźcem światowej klasy.
- Przed sezonem mówił pan, że potrzebuje czasu na poznanie drużyny.
- Gdy przychodzę do zespołu, nie wiem na co stać poszczególnych zawodników. Dopiero z czasem poznaję, jakie są możliwości moich podopiecznych. Tak było w Gdańsku. Dlatego kilka pierwszych meczów było słabszych.
- Jak ocenia pan ten sezon?
- Awans na pewno nie był sprawą łatwą. Przed sezonem nie byliśmy faworytami i może to dobrze. Przez całe rozgrywki jeździliśmy na standardowych motocyklach, podczas gdy Rybnik włożył olbrzymie pieniądze w sprzęt. Przez cały rok byliśmy jednak równiejszym zespołem niż RKM i awansowaliśmy zasłużenie. Ale powtarzam, że po ostatnim meczu odczuwam duży niesmak.
- Czy w przyszłym roku poprowadzi pan Wybrzeże w ekstralidze?
- Dopiero zakończyły się tegoroczne rozgrywki i na razie za wcześnie jest na mówienie o przyszłym sezonie. Jeszcze przez tydzień jestem w Gdańsku, a potem.... Kto to wie?
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Tomasz Łunkiewicz
Zobacz także
Opinie (1)
-
2001-10-14 22:57
dzekujemy
powiem tylko tyle dzekujemy GKS
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.