- 1 Lechia. "To ten moment" dla Ferandeza (11 opinii)
- 2 Hiszpan może trafić do Arki. Jest jedno ale (21 opinii)
- 3 Arka współpracuje z SI. Chce budować (15 opinii)
- 4 Hokeiści potrzebują 6 mln na grę w THL (32 opinie)
- 5 Tydzień prawdy dla koszykarzy Arki (8 opinii)
- 6 Hala AWFiS zamknięta. Szukają nowej (77 opinii)
Rozmowa z Agnieszką Truszyńską
23 maja 2002 (artykuł sprzed 21 lat)
Z ostatniego medalu w piłce ręcznej pań gdańszczanie cieszyli się przed 14 laty. Kiedy ze Startem trener Leszek Krowicki odbierał brąz, większość obecnych szczypiornistek Naty AZS AWF miała po kilka lat. Także w akademickim klubie nikt nie mógł marzyć o podobnych laurach, gdyż zespół lawirował między ekstraklasą a II ligą. Sytuacja zmieniła się po pozyskaniu sponsora strategicznego. W sezonie 2001/2002 przy ul. Wiejskiej doczekano się historycznego sukcesu. Do trzeciego miejsca koleżanki poprowadziła kapitan Agnieszka Truszyńska.
- Czy najniższy stopień podium to rzeczywiście było maksimum waszych możliwości?
- Okazało się, że tak. Jednak zawsze lubię grać o najwyższe cele, dlatego nie będę ukrywała, że straciłyśmy zbyt wiele punktów. Czasem brakowało szczęścia, ale na pewno tym nie możemy tłumaczyć przegranych w Piotrkowie czy Lubinie.
- Z kolei niespodziewane straty punktów w Szczecinie bądź w Chorzowie tłumaczono absencję Truszyńskiej...
- To mnie cieszy, że potrafię pomóc drużynie. Dziennikarze lub kibice często patrzą tylko na liczbę zdobytych bramek i na tej podstawie oceniają czy grałem dobrze, czy źle. A w piłce ręcznej zawodnika występującego na środku rozegrania rozlicza się także, a może przede wszystkim z innych zadań.
- Jaka jest twoja rola jako kapitana w drużynie?
- Odpowiadam za zespół. Powinnam zmobilizować do jak najlepszej gry każdą zawodniczkę. Mam swoje sposoby.
- Jakie?
- To sprawa indywidualnego podejścia. Jedną trzeba pogłaskać, na inną nakrzyczeć.
- Jesteś kapitanem tylko na meczach i treningach, czy także poza boiskiem?
- Zawsze staram się pomagać. Młodsze koleżanki przychodzą do mnie z problemami w nauce bądź babskimi sprawami.
- Nie mają respektu? Wszak pracowałaś jako nauczyciel akademicki.
- To miało miejsce w ubiegłym roku, gdy byłam na stażu. Jednak z żadną z koleżanek nie miałam zajęć. Były za... młode. Zrezygnowałam, gdyż nie mogłem pogodzić nauczania, z obroną własnej pracy magisterskiej, sportem i obowiązkami domowymi. Zdobyłam dyplom i myślę o podjęciu pracy w szkole na pół etatu.
- W przyszłym roku poprzeczka przed drużyną zostanie podniesiona. Gdzie tkwią rezerwy?
- Już teraz stać nas na walkę z ligową czołówką, czego dowodem jest zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin. Jednak często przed takimi meczami zawodniczki nie wytrzymują nerwowo. Dlatego zaczynamy od wyniku 0:8 lub 0:10. Sądzę, że psychika, nauczenie grania pod presją, wytrzymywanie obciążenia - to sfera, w które wiele jest do zrobienia.
- Poza srebrem w lidze w przyszłym sezonie macie przejść trzy rundy w europejskich pucharach. Czy dwa cele są do pogodzenia?
- Występowałam w pucharach i wiem, że to jest frajda. Są wyjazdy, możliwość gry z atrakcyjnymi rywalami, lepsza okazja zwrócenia na siebie uwagi mediów czy zareklamowania na międzynarodowym forum sponsora.
- W Elblągu skarżono się, że gra na dwóch frontach uniemożliwiła Startowi walkę o ligowe podium. Nie obawiasz się, że wasza ławka także okaże się za krótka?
- Dobrze byłoby ją wydłużyć. Przydałaby się leworęczna skrzydłowa i rozgrywająca.
- Ale nie na środku II linii?
- Dlaczego? Mnie też należy czasem dać odpocząć. Na razie zmienia mnie tylko Lidka Saczuk. Przydałaby się doświadczona rozgrywająca, która potrafiłaby pokierować grą i celnie rzucić.
- Trener Ciepliński na razie nie widzi lepszej, gdyż to twoją kandydaturę zgłosił do rankingu "Przeglądu Sportowego" na siódemkę sezonu. Dlaczego tego zdania nie podziela obecny trener reprezentacji?
- To nie tak. Ustaliłam z Markiem Karpińskim, że jeśli będę potrzebna kadrze na finały mistrzostw świata bądź Europy, to jestem w stanie tak poukładać swoje sprawy, by jeszcze grać w reprezentacji. Z meczów towarzyskich i zgrupowań sama zrezygnowałam.
*************************
Od dwóch lat polskie piłkarki ręczne nie grały w mistrzowskiej imprezie. Aby kontynentalny championat, który odbędzie się w grudniu tego roku, nie przeszedł im koło nosa, biało-czerwone muszą w dwumeczu okazać się lepsze od Jugosławii. Generalnym sprawdzianem przed tymi potyczkami będą w najbliższą sobotę i niedzielę pojedynki z Niemkami.
W 2000 roku szansy na ubieganie się o obronę piątej lokaty w mistrzostwach Europy, którą zdobyliśmy w 1998 roku, pozbawiły nas Ukrainki. W minionym sezonie na światowy championat szczypiornistki nie pojechały, bo nie dały radę Hiszpankom. Trener Marek Karpiński wyselekcjonował 22-osobową kadrę, która spróbuje wyeliminować Jugosławię. Mecze odbędą się 1 czerwca w Kielcach i tydzień później w Niszu.
Z naszego regionu powołania otrzymały: Karolina Tomaszewicz (Nata AZS AWF Gdańsk), Kinga Polenz i Elżbieta Olszewska (Start Elbląg).
Nie próżnują też reprezentacyjne juniorki. Trener Dariusz Dworczyk widzi w kadrze aż sześć pomorzanek: Edytę Chudzik (Słupia), Monikę Zawadzką, Katarzynę Hałabiś (MTS Kwidzyn), Klaudię Tereszkiewicz, Lucynę Wilamowską (AKS Gdynia) i Annę Knitter (Dora-Eko Starogard).
- Czy najniższy stopień podium to rzeczywiście było maksimum waszych możliwości?
- Okazało się, że tak. Jednak zawsze lubię grać o najwyższe cele, dlatego nie będę ukrywała, że straciłyśmy zbyt wiele punktów. Czasem brakowało szczęścia, ale na pewno tym nie możemy tłumaczyć przegranych w Piotrkowie czy Lubinie.
- Z kolei niespodziewane straty punktów w Szczecinie bądź w Chorzowie tłumaczono absencję Truszyńskiej...
- To mnie cieszy, że potrafię pomóc drużynie. Dziennikarze lub kibice często patrzą tylko na liczbę zdobytych bramek i na tej podstawie oceniają czy grałem dobrze, czy źle. A w piłce ręcznej zawodnika występującego na środku rozegrania rozlicza się także, a może przede wszystkim z innych zadań.
- Jaka jest twoja rola jako kapitana w drużynie?
- Odpowiadam za zespół. Powinnam zmobilizować do jak najlepszej gry każdą zawodniczkę. Mam swoje sposoby.
- Jakie?
- To sprawa indywidualnego podejścia. Jedną trzeba pogłaskać, na inną nakrzyczeć.
- Jesteś kapitanem tylko na meczach i treningach, czy także poza boiskiem?
- Zawsze staram się pomagać. Młodsze koleżanki przychodzą do mnie z problemami w nauce bądź babskimi sprawami.
- Nie mają respektu? Wszak pracowałaś jako nauczyciel akademicki.
- To miało miejsce w ubiegłym roku, gdy byłam na stażu. Jednak z żadną z koleżanek nie miałam zajęć. Były za... młode. Zrezygnowałam, gdyż nie mogłem pogodzić nauczania, z obroną własnej pracy magisterskiej, sportem i obowiązkami domowymi. Zdobyłam dyplom i myślę o podjęciu pracy w szkole na pół etatu.
- W przyszłym roku poprzeczka przed drużyną zostanie podniesiona. Gdzie tkwią rezerwy?
- Już teraz stać nas na walkę z ligową czołówką, czego dowodem jest zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin. Jednak często przed takimi meczami zawodniczki nie wytrzymują nerwowo. Dlatego zaczynamy od wyniku 0:8 lub 0:10. Sądzę, że psychika, nauczenie grania pod presją, wytrzymywanie obciążenia - to sfera, w które wiele jest do zrobienia.
- Poza srebrem w lidze w przyszłym sezonie macie przejść trzy rundy w europejskich pucharach. Czy dwa cele są do pogodzenia?
- Występowałam w pucharach i wiem, że to jest frajda. Są wyjazdy, możliwość gry z atrakcyjnymi rywalami, lepsza okazja zwrócenia na siebie uwagi mediów czy zareklamowania na międzynarodowym forum sponsora.
- W Elblągu skarżono się, że gra na dwóch frontach uniemożliwiła Startowi walkę o ligowe podium. Nie obawiasz się, że wasza ławka także okaże się za krótka?
- Dobrze byłoby ją wydłużyć. Przydałaby się leworęczna skrzydłowa i rozgrywająca.
- Ale nie na środku II linii?
- Dlaczego? Mnie też należy czasem dać odpocząć. Na razie zmienia mnie tylko Lidka Saczuk. Przydałaby się doświadczona rozgrywająca, która potrafiłaby pokierować grą i celnie rzucić.
- Trener Ciepliński na razie nie widzi lepszej, gdyż to twoją kandydaturę zgłosił do rankingu "Przeglądu Sportowego" na siódemkę sezonu. Dlaczego tego zdania nie podziela obecny trener reprezentacji?
- To nie tak. Ustaliłam z Markiem Karpińskim, że jeśli będę potrzebna kadrze na finały mistrzostw świata bądź Europy, to jestem w stanie tak poukładać swoje sprawy, by jeszcze grać w reprezentacji. Z meczów towarzyskich i zgrupowań sama zrezygnowałam.
*************************
Od dwóch lat polskie piłkarki ręczne nie grały w mistrzowskiej imprezie. Aby kontynentalny championat, który odbędzie się w grudniu tego roku, nie przeszedł im koło nosa, biało-czerwone muszą w dwumeczu okazać się lepsze od Jugosławii. Generalnym sprawdzianem przed tymi potyczkami będą w najbliższą sobotę i niedzielę pojedynki z Niemkami.
W 2000 roku szansy na ubieganie się o obronę piątej lokaty w mistrzostwach Europy, którą zdobyliśmy w 1998 roku, pozbawiły nas Ukrainki. W minionym sezonie na światowy championat szczypiornistki nie pojechały, bo nie dały radę Hiszpankom. Trener Marek Karpiński wyselekcjonował 22-osobową kadrę, która spróbuje wyeliminować Jugosławię. Mecze odbędą się 1 czerwca w Kielcach i tydzień później w Niszu.
Z naszego regionu powołania otrzymały: Karolina Tomaszewicz (Nata AZS AWF Gdańsk), Kinga Polenz i Elżbieta Olszewska (Start Elbląg).
Nie próżnują też reprezentacyjne juniorki. Trener Dariusz Dworczyk widzi w kadrze aż sześć pomorzanek: Edytę Chudzik (Słupia), Monikę Zawadzką, Katarzynę Hałabiś (MTS Kwidzyn), Klaudię Tereszkiewicz, Lucynę Wilamowską (AKS Gdynia) i Annę Knitter (Dora-Eko Starogard).