• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Andrzejem Czyżniewskim

Stanisław Rajewicz
23 maja 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Rozmowa z Andrzejem Czyżniewskim, drugim trenerem Anorthosis Famagusta

- Na jak długo wrócił pan do Gdańska?
- Na początku czerwca wyjeżdżam z żoną na Cypr... na urlop. Żona zakochała się w tej wyspie, czemu wcale się nie dziwię. To wspaniały kraj. Gorąco polecam turystom. W ciągu półtorej godziny, po kąpieli w ciepłym morzu można jeździć na nartach. Do tego urzekające zabytki. Raj na ziemi.

- A co po urlopie?

- Mój kontrakt z klubem upływa z końcem czerwca, ale już otrzymałem propozycję przedłużenia go o rok. Zastanawiam się. Z jednej strony to kolejny rok z dala od rodziny, ale z drugiej - bo nie pracuję z altruizmu - pokusa dobrego zarobku. Muszę to brać pod uwagę. Córka jest w klasie maturalnej, syn skończy szkołę za dwa lata. No, chyba że trafię za Wójcikiem w inne atrakcyjne miejsce.

- Idzie z pewnością o solidną sumkę.
- Nie mam nic do ukrycia. Miesięcznie zarabiam pięć tysięcy dolarów.

- Janusz Wójcik pokazywał reporterowi "PS" walizkę wypchaną funtami...

- Faktycznie wypłatę otrzymujemy w funtach, a że najwyższy nominał wynosi dwadzieścia, więc mogła to być mała walizeczka. Przypomnę, że z Januszem, który zarabiał więcej ode mnie, zerwano kontrakt, co wiąże się z sowitym odszkodowaniem.

- Jakim cudem został pan na Cyprze?

- Mnie prezes nie chciał zwolnić, a sam nie zamierzałem zrywać kontraktu. Dlaczego rezygnować z pieniędzy? Trener Wójcik uważał tak samo. Pozostałem drugim trenerem odpowiedzialnym za szkolenie bramkarzy. Obaj to reprezentanci kraju. Młodszy może zrobić europejską karierę. Notabene z tego klubu wywodzi się gwiazdor Panathinaikosu, Konstantinou. Następcą Janusza był Grek, który wytrzymał tylko trzy kolejki. Odszedł po dwóch porażkach. Jego miejsce zajął Bułgar, dotąd trener drużyny młodzieżowej Anorthosis. Z nim drużyna została wicemistrzem ligi i sięgnęła po puchar.

- Jak pan porozumiewa się z miejscowymi?

- Po angielsku. Cypr to dawna kolonia brytyjska, więc ten język jest powszechnie używany. Ichniego języka nie uczę się. Jest trudny. Z Bułgarem rozmawiam po rosyjsku, bo on z kolei nie zna angielskiego. Szlifowanie tego języka to też poważna korzyść. Mogę studiować nową literaturę fachową. W Polsce ta dziedzina wydawnicza od 20 lat ogranicza się do wznowień książek profesora Talagi, toteż zysk dla mnie jest niebagatelny.

- Głośne było posądzenie Wójcika o balowanie. Można by przypuszczać, że balował z najbliższym współpracownikiem.

- To już zostało wyjaśnione. Janusz został zwolniony po dwóch prestiżowych porażkach. Jego starcie z nie mniej charyzmatycznym prezesem Kikisem było kwestią czasu. To dwie bardzo silne osobowości, pragnące być w centrum wydarzeń, kreujące rzeczywistość. Zapewniam, nie urządzaliśmy pijaństw. Wójcik to jednak tak medialna postać, że lepiej sprzeda się numer gazety z takimi sensacjami. Nie polewałem Januszowi i nie mówiłem: "Pij, stary, pij, jak cię zwolnią, zostanę pierwszym". Gdyby tak było, wylecielibyśmy obaj. Cypryjczycy mają bardzo negatywny stosunek do alkoholu. Widok na ulicy zataczającego się gościa to rzadkość, a i tak prędzej niż miejscowy jest to Rosjanin, których przyjeżdza na wyspę zastraszająca liczba albo Anglik lub Niemiec zmęczony kilkoma piwami. Mój stosunek do alkoholu jest znany, lecz za piwkiem przepadałem. Ktoś jednak powie, że 5-6 butelek to dla wielu pijaństwo. Zdradzę, że zrezygnowałem z tej przyjemności. Narzuciłem sobie dietę i w ciągu miesiąca schudłem dwanaście kilogramów. Cypr naprawdę odmienia człowieka. Jestem znacznie spokojniejszy. Przez to mam kłopot z małżonką. Chodzi teraz znacznie szybciej ode mnie. (śmiech)

- Razem z panem zostało trzech zawodników: Kowalczyk, Michalski i Majak.

- Których powszechnie uznano za najlepszych obcokrajowców w historii rozgrywek ligowych. Promocji, jaką zrobili polskiej piłce, nie sposób przecenić. Cypryjski klimat jest przyjazny piłkarzom. Prawdziwe upały dopiero rozpoczynają się. Cała trójka przeszła sezon bez kontuzji, Michalski zaliczył sto procent spotkań, Kowalczyk opuścił chyba tylko dwa. Tam nikt nie biega w błocie i nie ma kłopotów z pachwinami. Nie dziwię się, że Czereszewski wybrał AEL Limassol. Jest u schyłku kariery, a tam można dobrze zarobić, grubo powyżej tego, co oferuje Legia.

- "Kowal" do reprezentacji?

- Wojtek ma niezwykły talent, ale na powrót byłoby za wcześnie. To jego pierwszy sezon po bardzo długiej przerwie w zawodowym futbolu. Na finałach MŚ byłby zmęczony. Jednak jego kandydura do udziału w eliminacjach EURO 2004 powinna być brana pod uwagę przez selekcjonera. Transfer Wojtka do AEK Ateny raczej nie wypali. Grecy obserwowali go w finale Pucharu Cypru. Wypadł słabo, nie wykorzystał karnego.

- Jaka jest liga cypryjska?

- Bynajmniej nie prowincjonalna. Takiego stadionu, jaki posiada na własność Anorthosis, nie ma w Polsce. Po sezonie przyjechali ludzie z Izraela i w ciągu jednego dnia zdjęli murawę z głównej płyty i przenieśli ją na boczne boisko. Na głównej położyli nową darń i we wrześniu zespół zagra na nowym placu. Takim, któremu nawet obfity deszcz nie zaszkodzi. Obiekt w Nikozji, z którego korzystają trzy kluby I ligi: mistrzowski APOEL, Omonia i Olympiakos, jest w ogóle kosmiczny jak na polskie warunki. Windy, ruchome schody, klimatyzowane loże. Chciałbym, aby nasza przynależność do Unii zależała od lustracji obiektów sportowych. Wtedy na pewno Europa zatrzasnęłaby Polsce drzwi przed nosem... Niedostatki piłkarskie Cypryjczyków są oczywiste. Bałagan organizacyjny, czego jednak nie należy demonizować, wynika ze spontaniczności i południowego charakteru. Jest tam zwyczaj szalenie istotny. Nawet kilku podstawowych graczy Anorthosis normalnie pracuje. Bramkarz Panaiotou jest zatrudniony w państwowej firmie telefonicznej. Cypryjczycy cenią sobie życiową stabilizację. Wielu stara się o pracę w policji bądź straży pożarnej, ponieważ odchodząc na emeryturę dostaje się kolosalną odprawę.

- Arka, którą poprowadził pan do II ligi, szczęśliwie utrzymała się.

- Przez cały sezon byłem z arkowcami duchowo. Cieszę się, że klubowi sternicy okazali się skuteczni. Zrobili, co należało. Teraz przyszłość klubu zależy od nowego budżetu. Tu i ówdzie słyszę, że gdyńska spółka powinna szturmować ekstraklasę. Może i racja, ale jedna rzecz jest absolutnie konieczna. Trzeba mieć świadomość ogromu wymagań, jake stawia I liga. Trzeba mieć wizję i wiarę. Jeśli do mojego powrotu to się nie uda, z chęcią podjąłbym się tego wyzwania. Wiem jak to zrobić.
Głos WybrzeżaStanisław Rajewicz

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane