- 1 Arka o kibicach na derbach. Marcjanik na dłużej (82 opinie)
- 2 Lechia nie może stracić tego piłkarza (40 opinii)
- 3 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (21 opinii)
- 4 Siatkarze Trefla dalej od 5. miejsca (16 opinii)
- 5 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
- 6 Dzieję się dużo. Liga koszykarzy na finiszu. (1 opinia)
Rozmowa z Karolem Jabłońskim
28 maja 2002 (artykuł sprzed 21 lat)
- Czy start w Pucharze Ameryki był także twoim marzeniem od najmłodszych lat?
- Nie. O tym projekcie zacząłem myśleć jakieś 7-8 lat temu.
- Dlaczego wcześniej nie fascynowała cię ta rywalizacja?
- Nie jestem fantastą. We wszystkim co robię, nie tylko w żeglarstwie, staram się być realistą. Jeśli marzę, to o celach, które jestem w stanie osiągnąć, i to w stosunkowo bliskiej perspektywie.
- Przez lata żeglowania w międzynarodowym towarzystwie na tyle wyrobiłeś sobie nazwisko, że mogłeś wybierać, kiedy i w jakim teamie popłyniesz w Pucharze Ameryki. Polskę wybrałeś z pobudek patriotycznych?
- Rzeczywiście mogłem płynąć już w najbliższym Pucharze Ameryki. Było kilka propozycji. Wcześniej długoletnią umowę proponował mi niemiecki Ilbruck. Zdecydowałam się na MK Cafe, gdyż zaoferowano mi nowe możliwości żeglarskiego rozwoju. Otrzymałem pieczę nad całością przygotowań sportowych. To ode mnie zależy dobór załogi, a w dużej mierze też program startów.
- Ten drugi element warunkują też pieniądze...
- Oczywiście. Na pewno nie możemy mierzyć się z najbogatszymi syndykatami, które na szalę kładą dziesiątki milionów dolarów.
- Zakładane 13-15 milionów wystarczy?
- Najważniejsze, aby pieniądze były przekazywane wtedy, gdy są potrzebne. Na razie nie ma opóźnień.
- Podczas ceremonii chrztu jacht na wodę stawiał specjalny dźwig. Potem płynęliście na silniku. Kiedy MK Cafe- Posti rozwinie na Zatoce Gdańskiej swe potężne żagle?
- Podczas transportu kontenerowcem w jachcie muszą pojawić się mniejsze bądź większe uszkodzenia. Ostatnie dni przed chrztem poświęciliśmy zatem na niezbędne naprawy. Na pierwszy trening zamierzam wypłynąć w czwartek.
- Władze Gdyni nie kryją zadowolenia, że właśnie to miasto wybrano na bazę teamu. A ty?
- Ze względów sentymentalnych mogłem myśleć jeszcze o moim Olsztynie czy Mazurach, ale tam przecież taki duży jacht nie może pływać. Gdynia wydaje się być idealnym miejscem. Spotkaliśmy się z zainteresowaniem władz miasta. Nasza baza jest w centrum miasta. Wszędzie tutaj blisko. Ponadto większa część naszej załogi to studenci gdańskiej AWFiS.
- W sobotę poza chrzestem uroczyście otwierano także bazę. Co się w niej już znalazło, a czego brakuje??
- Wszystko to, co najważniejsze, już jest. Wybudowano pomost, są sale do odpoczynku i ćwiczeń siłowych, a także pomieszczenia biurowe.
- Jak wyglądają najbliższe plany sportowe?
- W regatach match-racingowych walczę o awans do czołowej "10" sterników świata. Równa się to automatycznej kwalifikacji na mistrzostwa świata. Najczęściej żegluję z Grzegorzem Baranowskim, Piotrem Przybylskim, Jackiem Wysockim i Dominikiem Życkim. Pozostali członkowie teamu przez miesiące letnie trenować będą w Gdyni. Jesienią chcielibyśmy pojechać do San Francisco, ale na to - jak wiadomo - potrzebne będą znaczne środki finansowe.