- 1 Lechia. "To ten moment" dla Ferandeza (19 opinii)
- 2 Arka współpracuje z SI. Chce budować (18 opinii)
- 3 Hiszpan może trafić do Arki. Jest jedno ale (22 opinie)
- 4 Tego jeszcze nie mieli. Na mecz samolotem (1 opinia)
- 5 Hokeiści potrzebują 6 mln na grę w THL (34 opinie)
- 6 Tydzień prawdy dla koszykarzy Arki (12 opinii)
Rozmowa z Rafałem Kuptelem
22 stycznia 2002 (artykuł sprzed 22 lat)
W reprezentacji Polski na finały mistrzostw Europy w piłce ręcznej zabraknie dwóch rozgrywających, którzy wnieśli duży wkład w zdobycie po raz pierwszy w historii przez biało-czerwonych awansu do tych rozgrywek. Pod nieobecność kontuzjowanych Piotra Przybeckiego i Damiana Wleklaka większa odpowiedzialność spadnie na barki Rafała Kuptela. Zawodnik Warszawianki, którego pamiętamy z lat gry w Spójni i Wybrzeżu przyjechał do Władysławowa w bardzo dobrym nastroju, gdyż jego drużyna przewodzi ekstraklasie.
-Sam jestem zaskoczony, że tak dobrze nam idzie. Po meczach sparingowych przed sezonem dawałem nam co najwyżej szanse na grę o miejsca 5-6. Jednak pamiętamjmy, że to dopiero półmetek sezonu i przyjdzie nam się szalenie napracować, aby utrzymać tak eksponowaną pozycję - zaznacza niespełna 26-letni zawodnik.
- Czyli nie żałujesz, że latem ubiegłego roku opuściłeś Wybrzeże?
- Żal mi na pewno Gdańska, mniej klubu, chociaż gdyby było w nim wszystko poukładane jak należy, to nie odchodziłbym. Przez to trudniej mam teraz na studiach, gdyż nadal jestem na trzecim roku oliwskiej AWF.
- Zawodnicy Wybrzeża narzekają na zaległości finansowe. Zatem ci, którzy odeszli z klubu, chyba w ogóle mogą pożegnać się z obiecanymi niegdyś pieniędzmi?
- Dużo nie jestem stratny. Miałem bowiem z klubu pożyczkę. Do sądu na pewno nie pójdę. Jednak gdy będę w Wybrzeżu, to przy okazji zapytam się, co z zaległościami.
- Przez lata gry w Gdańsku wyrobiłeś sobie zapewne nawyki podawania do tych, a nie innych zawodników. Od pół roku robisz to w Warszawie. A jak jest w kadrze? Łatwie jest grać ci z byłymi czy obecnymi kolegami z klubu?
- W kadrze przynależność klubowa schodzi na dalszy plan. Staram się tak grać, aby wykonać założenia taktyczne trenera, a podaję zawsze do najlepiej ustawionego kolegi.
- Czy po wydanięciu z kadry Wleklaka i Przybeckiego odczuwasz względem siebie większe oczekiwania?
- Gram na środku rozegrania, a zatem nie mogę uchylać się od odpowiedzialności. Jednak II linia to nie tylko Kuptel. Są przecież na przykład Marcin Lijewski czy Grzegorz Tkaczyk.
- Ostatnie wasze mecze z Francją, Rosją i Hiszpanią rozbudziły duże oczekiwania.
- Byłbym ostrożny z hurraoptymizmem. Czołowe zespoły przewyższają nas ograniem oraz olbrzymią pewnością w grze. Ponadto pamiętajmy, że nie wychodziły nam trzecie mecze, i to z teoretycznie słabszymi rywalami. Wreszcie w mistrzostwach Europy nie graliśmy nigdy, a od ostatnich finałów mistrzostw świata minęło 10 lat. Dlatego dopiero w Szwecji dowiemy się, gdzie tak naprawdę jesteśmy.
- Z jakimi nadziejami jedzie na finały Rafał Kuptel?
- Zawsze mierzę wysoko, a zatem powiem, że chciałbym grać w finale, zdobyć medal! Realnie patrząc na sprawę przy pewnej dozie szczęścia, możemy zająć piąte miejsce, co dałoby nam automatyczny awans na przyszłoroczne finały mistrzostw świata.
- Każdy z was przy bardzo dobrej grze będzie mógł zmienić polską ligę na bardziej renomowaną, gdzie płacą większe pieniądze. Masz jakiś klub marzeń?
- Tylko jeden... Barcelonę. Jednak ciekawych propozycji z innych klubów także bym nie odrzucał.
-Sam jestem zaskoczony, że tak dobrze nam idzie. Po meczach sparingowych przed sezonem dawałem nam co najwyżej szanse na grę o miejsca 5-6. Jednak pamiętamjmy, że to dopiero półmetek sezonu i przyjdzie nam się szalenie napracować, aby utrzymać tak eksponowaną pozycję - zaznacza niespełna 26-letni zawodnik.
- Czyli nie żałujesz, że latem ubiegłego roku opuściłeś Wybrzeże?
- Żal mi na pewno Gdańska, mniej klubu, chociaż gdyby było w nim wszystko poukładane jak należy, to nie odchodziłbym. Przez to trudniej mam teraz na studiach, gdyż nadal jestem na trzecim roku oliwskiej AWF.
- Zawodnicy Wybrzeża narzekają na zaległości finansowe. Zatem ci, którzy odeszli z klubu, chyba w ogóle mogą pożegnać się z obiecanymi niegdyś pieniędzmi?
- Dużo nie jestem stratny. Miałem bowiem z klubu pożyczkę. Do sądu na pewno nie pójdę. Jednak gdy będę w Wybrzeżu, to przy okazji zapytam się, co z zaległościami.
- Przez lata gry w Gdańsku wyrobiłeś sobie zapewne nawyki podawania do tych, a nie innych zawodników. Od pół roku robisz to w Warszawie. A jak jest w kadrze? Łatwie jest grać ci z byłymi czy obecnymi kolegami z klubu?
- W kadrze przynależność klubowa schodzi na dalszy plan. Staram się tak grać, aby wykonać założenia taktyczne trenera, a podaję zawsze do najlepiej ustawionego kolegi.
- Czy po wydanięciu z kadry Wleklaka i Przybeckiego odczuwasz względem siebie większe oczekiwania?
- Gram na środku rozegrania, a zatem nie mogę uchylać się od odpowiedzialności. Jednak II linia to nie tylko Kuptel. Są przecież na przykład Marcin Lijewski czy Grzegorz Tkaczyk.
- Ostatnie wasze mecze z Francją, Rosją i Hiszpanią rozbudziły duże oczekiwania.
- Byłbym ostrożny z hurraoptymizmem. Czołowe zespoły przewyższają nas ograniem oraz olbrzymią pewnością w grze. Ponadto pamiętajmy, że nie wychodziły nam trzecie mecze, i to z teoretycznie słabszymi rywalami. Wreszcie w mistrzostwach Europy nie graliśmy nigdy, a od ostatnich finałów mistrzostw świata minęło 10 lat. Dlatego dopiero w Szwecji dowiemy się, gdzie tak naprawdę jesteśmy.
- Z jakimi nadziejami jedzie na finały Rafał Kuptel?
- Zawsze mierzę wysoko, a zatem powiem, że chciałbym grać w finale, zdobyć medal! Realnie patrząc na sprawę przy pewnej dozie szczęścia, możemy zająć piąte miejsce, co dałoby nam automatyczny awans na przyszłoroczne finały mistrzostw świata.
- Każdy z was przy bardzo dobrej grze będzie mógł zmienić polską ligę na bardziej renomowaną, gdzie płacą większe pieniądze. Masz jakiś klub marzeń?
- Tylko jeden... Barcelonę. Jednak ciekawych propozycji z innych klubów także bym nie odrzucał.