- 1 Lechia wygrywa, bo jest jak zaciśnięta pięść (50 opinii)
- 2 Korynt kolejnym patronem tramwaju? (56 opinii)
- 3 Sportowcy startują na radnych (27 opinii)
- 4 Na co narzeka Arka po remisie? (84 opinie)
- 5 Trefl ma już tyle samo punktów, co Anwil (11 opinii)
- 6 Żużlowcy pojechali w Anglii. Kiedy u siebie? (29 opinii)
Semaine Olympic Francaise w Hyeres
23 kwietnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat)
Tomasz Chamera, trener główny PZŻ, określa zmagania w Hyers jako "pierwsze rozdanie kart", podczas którego okaże się kto jak pracował w okresie zimowym. Na liście startowej znalazło się ponad pół tysiąca uczestników z 40 krajów.
Na inaugurację żeglarze napotkali wiatry słabe i zmienne co do kierunku. Doskonale czuł się w nich Mateusz Kusznierewicz. Zawodnik YKP Warszawa wygrał dwa wyścigi i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Z trójmiejskiej armady najwięcej dowodów do zadowolenia mają Paweł Kacprowski i Paweł Kuźmicki oraz Marzena Okońska (wszyscy AZS AWF Gdańsk). Akademicka załoga w klasie 49-er jeden z trzech wyścigów wygrała, a w "generalce" plasuje się na 5. miejscu. W Mistralu nasza najbardziej doświadczona deskarka zajmuje po dwóch biegach 6. lokatę.
Miejsca pozostałych trójmiejskich żeglarzy - Mistral: 20. Natalia Kosińska (AZS AWF), 29. Anna Graczyk (SKŻ Sopot), 31. Piotr Myszka (AZS AWF), 32. Przemysław Miarczyński (SKŻ Hestia), 35. Miłosz Wójcik (SKŻ); Laser: 72. Konrad Wilandt, 78. Artur Wilandt (obaj Zatoka Puck); 470: 30. Rafał Sawicki/Paweł Nowakowski (YKP Gdynia), 37. Marta Petrasz (SŻRiPO Gdynia)/Gabriela Brzóska (AZS AWF); 49-er: 43. Marcin Czajkowski/Krzysztof Kierkowski (YKP); Tornado: 24. Jacek Noetzel/Arkadiusz Hronowski (SKŻ Hestia).
We Ravennie ponad 60 deskarzy przez trzy dni czekało na wiatr, by najlepszych w międzynarodowych mistrzostwach Włoch wyłonić na podstawie trzech wyścigów. Przyniosły one sukces Andrei Cucchiemu przed Brzozowskim i drugim zawodnikiem gospodarzy, Marco Begalli.
- Drugi wyścig wygrałem, a w dwóch innych byłem drugi za Cuchim. W czwartym starcie byłem na prowadzeniu, co dawało mi zwycięstwo w mistrzostwach, ale słabnący wiatr nie pozwolił na ukończenie tego biegu, który został przerwany decyzją sędziów - relacjonuje Brzozowski. Z uczuciem niedosytu wrócił z Hiszapani MK Cafe Sailing.
- Wylosowaliśmy wolniejszą łódkę i mimo poprawnej żeglugi i dobrych manewrów przegraliśmy z Jesperem Radichem o długość jachtu. Nastepny wyścig wygraliśmy z Norwegami, ale w decydującym o wejściu do półfinału biegu przegraliśmy z Larsem Nordbjergiem. Metę przekroczyliśmy niemal jednocześnie, a komisja sędziowska zdecydowała, że o około 20 centymetrów szybsi byli Duńczycy. Zresztą w półfinałach było aż trzech przedstawicieli tego kraju - mówi Karol Jabłoński, skiper kawowego teamu, który przygotowuje się do startu w Pucharze Ameryki 2006 roku.