- 1 Żemojtel o Arce: Nie wyobrażam sobie... (20 opinii)
- 2 Mandziara - Urfer o finansach Lechii (83 opinie)
- 3 Kosiorek i Szemiot walczą o głosy kibiców (242 opinie)
- 4 Młoda sprinterka mierzy wysoko w IO (5 opinii)
- 5 Euro tym razem ominie Trójmiasto (14 opinii)
- 6 Kapitan żużlowców z motywacją od kibiców (21 opinii)
Siatkarki Gedanii zagrają w Mielcu
19 stycznia 2002 (artykuł sprzed 22 lat)
Niebezpiecznie spłaszcza się tabela w ekstraklasie. Od plasujących się na przedostatnim miejscu mielczanek, a zatem na pozycji, która na koniec rozgrywek oznacza konieczność gry o utrzymanie, gdańszczanki mają tylko dwa zwycięstwa więcej. Co gorsza, podczas gdy nasza drużyna przeżywa kłopoty zdrowotne, rywalki mają się świetnie.
- Oglądam właśnie kasetę z zapisem meczu mielczanek. Praktycznie wszystkie występujące w Melnoksie zawodniczki są szalenie doświadczone, a w kolekcji mają wiele medali z mistrzostw Polski - mówi Jerzy Skrobecki. - Ponadto tamtejsza sala jest niezwykle specyficzna. Jest w niej bardzo gorąca atmosfera, gdyż mielczanki mają wielu oddanych kibiców.
W ostatnich latach Gedanii udało się wygrać w Mielcu tylko raz. Miało to miejsce w październiku ubiegłego roku, gdy w ramach Pucharu Polski zwyciężyliśmy 3:1. Jednak wówczas trener Skrobecki miał do dyspozycji Bernadetę Leper i Dominikę Kuczyńską.- Tę drugą zabieramy ze sobą, chociaż jeszcze nie jest w 100-procentach zdrowa. Dublerki na treningach spisują się bardzo dobrze. Jednak mecz to zupełnie coś innego. Należy tylko wierzyć, że do młodych dziewcząt dotrze świadomość, że los stworzył im olbrzymią szansę zaistnienia w ekstraklasie i potrafią ją wykorzystać - dodaje gdański szkoleniowiec.
W II lidze w sezonie zasadniczym Alpat Gdynia zagra po raz ostatni przed własną publicznością. W sobotę przy ul. Jowisza podejmować będzie Pałac II Bydgoszcz. Jest doskonała okazja, aby podziękować podopiecznym Małgorzaty Kałdonek za dotychczasową bardzo dobrą grę. Jedenaście zwycięstw sprawiło, że bez względu na wynik sobotniej potyczki, a także dwóch następnych meczów wyjazdowych, gdynianki do play off przystąpią z numerem 1.
- Nie zamierzamy odpuszczać żadnemu rywalowi, choć rzeczywiście najważniejsze są dla nas mecze play off. Jeśli wyjdziemy z nich zwycięsko, to o awans do serii B zagramy z najlepszą drużyną z okręgu warszawskiego. A to będzie niezmiernie wysoko zawieszona poprzeczka, gdyż przyjdzie nam zagrać z Legionovią, która wzmocniła się doświadczonymi zawodniczkami, z Dorotą Rucką na czele - mówi Marek Patoła, prezes Alpatu.
Olimpijczyk, który przed tygodniem wygrał w Kołobrzegu, nie jest jeszcze pewnien awansu do finałowej czwórki. Do pełni szczęścia potrzebny byłby sukces w sobotę w Koszalinie. Tamtejszy Agat Polesie, podobnie jak gdańszczanki, ma na koncie sześć wygranych i pięć przegranych.
- Zawodniczkom nadal zdarzają się przestoje, ale generalnie z meczu na mecz w II lidze, w której są debiutantkami, czują się coraz pewniej. W Koszalinie liczę zwłaszcza na potwierdzenie wzrostu formy naszych atakujących: Tamary Kołodziejczyk i Walentyny Skłuckiej - mówi Jacek Łapiński, trener Olimpijczyka.