- 1 Hala AWFiS zamknięta. Szukają nowej (69 opinii)
- 2 Lechia o pieniądze do ministra na akademię (33 opinie)
- 3 Arka przedłużyła kontrakt z piłkarzem (14 opinii)
- 4 Żużlowcy bez toru. Lider: Przesunąć ligę (34 opinie)
- 5 Polska jedzie na Euro po karnych z Walią (88 opinii)
- 6 Ogniwo rzuci się w pościg za liderem
Solidna firma
28 stycznia 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie KGS Arka Gdynia
Trefl Sopot - Arka Gdynia 85:69. Żółto-czarni lepsi w derbach piąty raz z rzędu
Jest duży. Całe 211 cm. Duży, silny i trafiać do kosza umie. Na lekkim rozruchu, tuż po zajęciach na siłowni, Todd Fuller, nowy center zespołu koszykarzy Prokomu Trefla Sopot, sprawia solidne wrażenie. - Bo taki jest. Solidny. Nikt za piękne oczy nie gra przez kilka lat w NBA, a potem w bardzo silnej lidze hiszpańskiej - ocenia Eugeniusz Kijewski, trener zespołu. Niespełna 29-letni olbrzym z chęcią przystaje na rozmowę. Siadając na ławce z hukiem rozgniata plastikową butelkę i rozlewa wodę. - Na boisku jestem bardziej spostrzegawczy - zapewnia.- Jakie są twoje pierwsze wrażenia po treningach z zespołem Prokomu i po występie na turnieju w Koszalinie?
- Dobrze się stało, że trafiłem do zespołu z Sopotu w trakcie przerwy w rozgrywkach. Towarzyski turniej pozwolił mi poznać taktykę i potencjał zespołu. Nie było ciśnienia, jakie niosą ze sobą gry o stawkę.
- Jak oceniasz potencjał swego nowego pracodawcy?
- Jest bardzo duży. Wiem, że w Koszalinie Prokom nie zagrał w najsilniejszym zestawieniu, podobnie jak rywale. Nie trzeba mi jednak dwa razy powtarzać, że Prokom gra o mistrzostwo Polski.
- Ostatnie lata spędziłeś w Hiszpanii, gdzie jest ciepło i gdzie dobrze płacą. Oferta z zimnej Polski była dla ciebie zaskoczeniem?
- W uprawianie tego zawodu wkalkulowane są częste podróże, więc nie robię z tego problemu. Ten, kto myśli, że gra w koszykówkę to praca w biurze, czyli od dziewiątej do osiemnastej, jest w grubym błędzie. Mój kontrakt z Basquetem Manresa wygasł, byłem zawodnikiem do wzięcia.
- Przed przyjazdem do Polski zdobywałeś informacje o klimacie, jedzeniu, poziomie życia, czy też poziomie koszykówki?
- Wielu rzeczy dowiedziałem się od mojego agenta. Głównie były to wiadomości na temat drużyny. Dowiedziałem się, że jadę do zespołu, który prowadzi w silnej lidze Europy. Także to, że Prokom to zespół prowadzony przez doświadczonego coacha, team z ambicjami. A kraj? O Polsce można czasem znaleźć artykuły w zachodnich gazetach, a ja lubię wiedzieć, co się dzieje na świecie. Zdaję sobie sprawę z tego, że sport nie jest pępkiem świata. Mam nadzieję, że wielu ciekawych rzeczy dowiem się od Joe McNaulla oraz Drew Barry'ego.
- Przez pięć lat grałeś w takich klubach jak Golden State Warriors, Utah Jazz, Charlotte Hornets. Tyle sezonów w NBA nie może być dziełem przypadku.
- No i chyba nie jest. Konkurencja w zespołach NBA jest ogromna, jednak ciężko pracowałem, by grać w najlepszej lidze świata. Tam nauczyłem się twardej walki na deskach, automatyzmu zachowań pod koszem. Później wyjechałem do Hiszpanii i zauważyłem, że różnice pomiędzy basketem amerykańskim i europejskim są coraz mniejsze. Wielu znakomitych graczy z Europy gra w NBA, często stanowiąc o sile drużyny. Amerykanów z doświadczeniami z NBA w Europie również nie brakuje. Różnice są zauważalne jeszcze w tworzeniu atmosfery show wokół meczów, wielkiego święta sportowego.
- Mówisz, że poziomy się wyrównały, jednak zaplecze chyba nie do końca. W Sopocie będziesz grał w znacznie mniejszej hali aniżeli w Oakland Arena "Wojowników" czy Delta Center "Jazzmanów".
- Nic nie szkodzi. Najważniejsze jest to, czy obiekt żyje podczas spotkań. Hala Prokomu jest kameralna, bardzo przyjemna. Ponadto z tego, co mówili mi koledzy, podczas spotkań jest z reguły pełna.
- W tym sezonie w NBA terminuje Cezary Trybański. Ma szanse wybić się w twojej ojczyźnie?
- Słyszałem o tym chłopaku. Początki będzie miał trudne. Jeśli będzie chciał się uczyć, pracować, a jednocześnie będzie cierpliwy, to nic nie stoi na przeszkodzie, by mu się powiodło.
- Chińczykowi Yao Mingowi z Houston Rockets udało się zdobyć miano gwiazdy już w debiutanckim sezonie.
- Trzeba przyznać, że ma wielkie umiejętności. Jest bardzo niebezpiecznym zawodnikiem, a w dodatku gra bez kompleksów.
- Wrócisz do NBA?
- Może w następnym sezonie.