Tomasz Jankowski nie ukrywa, że jednym z powodów podjęcia decyzji o przeprowadzce do Prokomu jest osoba trenera Eugeniusza Kijewskiego. Ich losy połączyły się w Lechu Poznań już dawno temu. Podobnie jak "Kijek", Jankowski to urodzona poznańska pyra. Kijewski zawsze darzył srzydłowego wielką sympatią.
Mało kto pamięta, że raz jedyny obaj zagrali razem.
- To był początek lat dziewięćdziesiątych. Lech był wielką drużyną. Kijewski kończył karierę, ale w zespole byli tacy gracze jak Jechorek, Marcinkowski, Baran, Torgowski - plejada gwiazd. Na mnie, podobnie jak na Ziółkowskiego, stawiano jako na młodego obiecującego. - wspomina "Jankes".
- W drużynie było sporo kontuzjowanych, więc dostałem szansę gry w meczu z występującym w ekstraklasie AZS Koszalin. Debiut był zwycięski, a Kijewski przyjął mnie bardzo dobrze.
W młodzieńczych latach przyszłego kapitana reprezentacji Polski Wielkopolska była piłkarskim zagłębiem. Młody Jankowski nie miał jednak problemów z dokonaniem wyboru dyscypliny, która w szybkim czasie stała się jego zawodem.
Krystian Gojtowski
więcej w poniedziałkowym Głosie Wybrzeża