- 1 Arka o kibicach na derbach. Marcjanik na dłużej (85 opinii)
- 2 Lechia nie może stracić tego piłkarza (40 opinii)
- 3 ZZ potrzebne żużlowcom już w 2. kolejce? (27 opinii)
- 4 Siatkarze Trefla dalej od 5. miejsca (16 opinii)
- 5 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
- 6 Dzieję się dużo. Liga koszykarzy na finiszu. (2 opinie)
Stypendium premiera dla Magdaleny Tokarskiej.
6 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
Magdalena Tokarska, tenisistka SKT Sopot i uczennica II klasy Sopockiej Akademii Tenisowej - Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego, została stypendystką prezesa Rady Ministrów. Uroczystość wręczenia stypendium 16-letniej zawodniczce miała miejsce w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku. Tokarska będzie otrzymywać 236 złotych miesięcznie.
- Kwota nie jest duża, ale przecież nie o pieniądze tu chodzi. Czuję się bardzo doceniona. Otrzymanie stypendium premiera to także wielki prestiż. A pieniądze? Zostawię sobie na czarną godzinę. Albo nie, zawsze się przyda kilka groszy na nowe piłki, czy naciągi do rakiet.
- Co było podstawą przyznania stypendium?
- Duże znaczenie miało to, że miałam śrenią ocen 4,9, najwyższą w klasie. Myślę jednak, że decydujący był fakt, że udało mi się pogodzić naukę z wyczynowym uprawianiem sportu.
- Wielu młodych ludzi ma z tym olbrzymie problemy. W jaki sposób udało ci się tego dokonać?
- Na naukę mam bardzo mało czasu. Nie mogę go marnotrawić, tylko muszę wykorzystać do maksimum. Taką mam też radę dla innych. Wystarczy chcieć, a uda się.
- Specyfika gry w tenisa powoduje jednak, że opuszczasz wiele godzin lekcyjnych.
- Mam tolerancyjnych nauczycieli, z wychowawczynią Katarzyną Wielicką na czele. Często przekładam egzaminy, klasówki, a pedagodzy nie robią mi przeszkód. Dostosowują się do moich potrzeb. Mało tego, często dopytują się mnie o wyniki osiągane na turniejach.
- Gdy wygrywasz lub dochodzisz do półfinału, możesz się spodziewać łatwiejszych zadań w szkole?
- Raczej nie. Zadania są dla wszystkich takie same. Nikt nie jest wyróżniany. Nawet po wielkim triumfie nie mogę się spodziewać taryfy ulgowej.
- Często zdarza się, że do kolejnych sprawdzianów przygotowujesz się w trakcie tenisowej imprezy?
- Czasami tak właśnie jest. Nie mam innej możliwości, by przyswoić wiedzę. Z drugiej strony, wertowanie podręczników w hotelowym pokoju pozwala zmniejszyć stres przed ważnym pojedynkiem.
- Czy zdarzyło ci się już przełożyć lub zaliczyć klasówkę... telefonicznie?
- Na szczęście nie. A to dlatego, że jestem zorganizowana i szkolne sprawy ustalam z nauczycielami przed wyjazdem na turniej.
- Chciałabyś zamienić się w nauczycielkę i przeegzaminować swych wychowawców z gry w tenisa?
- Być może. Jeszcze takiego pojedynku nie rozgrywałam, ale myślę, że z niektórymi toczyłabym wyrównaną walkę.
- Za dwa lata czeka cię matura. Zaliczysz ją przy pomocy e-maili?
- Jeszcze o niej nie myślę. Sądzę jednak, że sprawę załatwię tradycyjnie.
Rozmawiał: Krystian Gojtowski
- Kwota nie jest duża, ale przecież nie o pieniądze tu chodzi. Czuję się bardzo doceniona. Otrzymanie stypendium premiera to także wielki prestiż. A pieniądze? Zostawię sobie na czarną godzinę. Albo nie, zawsze się przyda kilka groszy na nowe piłki, czy naciągi do rakiet.
- Co było podstawą przyznania stypendium?
- Duże znaczenie miało to, że miałam śrenią ocen 4,9, najwyższą w klasie. Myślę jednak, że decydujący był fakt, że udało mi się pogodzić naukę z wyczynowym uprawianiem sportu.
- Wielu młodych ludzi ma z tym olbrzymie problemy. W jaki sposób udało ci się tego dokonać?
- Na naukę mam bardzo mało czasu. Nie mogę go marnotrawić, tylko muszę wykorzystać do maksimum. Taką mam też radę dla innych. Wystarczy chcieć, a uda się.
- Specyfika gry w tenisa powoduje jednak, że opuszczasz wiele godzin lekcyjnych.
- Mam tolerancyjnych nauczycieli, z wychowawczynią Katarzyną Wielicką na czele. Często przekładam egzaminy, klasówki, a pedagodzy nie robią mi przeszkód. Dostosowują się do moich potrzeb. Mało tego, często dopytują się mnie o wyniki osiągane na turniejach.
- Gdy wygrywasz lub dochodzisz do półfinału, możesz się spodziewać łatwiejszych zadań w szkole?
- Raczej nie. Zadania są dla wszystkich takie same. Nikt nie jest wyróżniany. Nawet po wielkim triumfie nie mogę się spodziewać taryfy ulgowej.
- Często zdarza się, że do kolejnych sprawdzianów przygotowujesz się w trakcie tenisowej imprezy?
- Czasami tak właśnie jest. Nie mam innej możliwości, by przyswoić wiedzę. Z drugiej strony, wertowanie podręczników w hotelowym pokoju pozwala zmniejszyć stres przed ważnym pojedynkiem.
- Czy zdarzyło ci się już przełożyć lub zaliczyć klasówkę... telefonicznie?
- Na szczęście nie. A to dlatego, że jestem zorganizowana i szkolne sprawy ustalam z nauczycielami przed wyjazdem na turniej.
- Chciałabyś zamienić się w nauczycielkę i przeegzaminować swych wychowawców z gry w tenisa?
- Być może. Jeszcze takiego pojedynku nie rozgrywałam, ale myślę, że z niektórymi toczyłabym wyrównaną walkę.
- Za dwa lata czeka cię matura. Zaliczysz ją przy pomocy e-maili?
- Jeszcze o niej nie myślę. Sądzę jednak, że sprawę załatwię tradycyjnie.
Rozmawiał: Krystian Gojtowski