• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sukces młodej Polki

Jacek Główczyński
24 lipca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Na piłkarskim mundialu inauguracyjny pojedynek przyniósł sensację. Podobnie na sopockim korcie centralnym zakończyła się pierwsza gra turnieju głównego Idea Prokom Open przy sztucznym świetle. W blasku jupiterów, na ceglanej mączce zwycięskim Senegalem była Joanna Sakowicz, choć to typ słowiańskiej dziewczyny, a smutny los Francji podzieliła Cristina Torrens Valero (Hiszpanka), która przed rokiem przy ul. Ceynowy była najlepsza. Polska 18-latka wygrała 6:2, 7:6 (10-8) i dziwiła się, dlaczego wszyscy dookoła są zaskoczeni!

- O tym, że wygram, wiedziałam już rano - mówiła zdecydowanym głosem, w którym nie było jednak arogancji i zarozumialstwa, ale przekonanie co do swojej wartości, wynikłe z wielu godzin ciężko przepracowanych na korcie. - Jest takie powiedzenie: do trzech razy sztuka. Dzisiaj je sobie powtarzałam. To był mój trzeci mecz w zawodowej karierze, a jak się okazało, trzecia piłka meczowa przyniosła mi sukces.

- W tym roku w Warszawie byłaś blisko sukcesu nad Bowiną, która wygrała cały turniej. Czy walcząc z Torrens Valero przypominałaś sobie tamtą grę z Rosjanką?
- Nie, raczej cofałam się jeszcze dalej. Dokładnie przed rokiem w Sopocie, po dramatycznym meczu, przegrałam z Hrdlickovą. Potem było jeszcze kilka głupich porażek. Starałam się robić wszystko, aby z tych przykrych doświadczeń wyciągnąć wnioski i nie powielać starych błędów.
- W drugim secie przegrywałaś 5:6. Czy przemknęła ci przez głowę myśl, że może trzeba odpuścić i zaoszczędzić siły na trzecią, decydującą partię?
- Absolutnie nie. Koncentrowałam się na każdej piłce. Starałam się każde uderzenie zagrać tak precyzyjnie, jak gdyby decydowało ono o końcowym wyniku.
- Jak szybko policzono, wygrana nad Torrens Valero przyniosła ci 29 punktów i 4100 dolarów. Co jest cenniejsze?
- Zdecydowanie punkty. To przecież 70 procent mojego poprzedniego dorobku! Ponadto do Sopotu przyjechałam tylko po to, by uzbierać tyle punktów, aby zakwalifikowano mnie do eliminacji US Open. Lista zostanie ogłoszona za tydzień, a zatem to moja ostatnia szansa.
- Czyli najlepiej byłoby wygrać w Sopocie?
- Dlaczego nie? Każda zawodniczka musi mieć marzenia, a do turnieju przystępować z zamiarem wygrania go.
- Torrens Valero tytułu nie obroni... Umarł król niech żyje król?
- Bardzo wzmocniła mnie mama, która jest moim prywatnym psychologiem. To ona utwierdziła mnie w przekonaniu, że nazwiska nie grają. Owszem kursuje w środowisku poczta pantoflowa. Gdy nie grało się z daną rywalką, to zasięga się o niej informacji wszędzie, gdzie można. O Cristinie mówiła mi na przykład Magda Grzybowska, która grała z nią w Roland Garros. Sądzę, że i Hiszpanka coś o mnie wiedziała. Jednak jestem już inną tenisistką. Pracowałam z tatą nad zmianą taktyki, nad cierpliwością na korcie. To wszystko teraz zaprocentowało. Ten sukces dedykuje właśnie rodzicom.
- Jak zawsze znajdą się ci, którzy szukają dziury w całym. Mają ci za złe, że nie grałaś na przykład w letnich mistrzostwach Polski.
- Jestem już w historii mistrzostw. Tytuł zdobyłam jako 15-latka. Mam prawo dać szanse innym. Z drugiej strony, gdyby ten turniej był w innym terminie, to zapewne bym wystąpiła. A tak, pracowałam nad poprawą swojej gry. Na pewno nic nie starciłam. Czuję, że jestem w formie.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane