- 1 Arka o kibicach na derbach. Marcjanik na dłużej (69 opinii)
- 2 Lechia nie może stracić tego piłkarza (38 opinii)
- 3 Siatkarze Trefla oddali się od 5. miejsca (8 opinii)
- 4 Dzieję się dużo. Liga koszykarzy na finiszu. (1 opinia)
- 5 Co to za liga? Ponad połowa drużyn spadnie (2 opinie)
- 6 Mandziara - Urfer o finansach Lechii (123 opinie)
To już nie ta drużyna, ale... wszystko przed nami.
6 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
Energa Wybrzeże Gdańsk
Najnowszy artykuł o klubie Energa Wybrzeże Gdańsk
Energa Wybrzeże Gdańsk - Gwardia Opole 31:29. Nie będzie bezpośredniego spadku
Na półmetku sezonu zasadniczego mistrzowie Polski w piłce ręcznej zajmują dziewiąte miejsce. Nawet pamiętając o stratach kadrowych i kłopotach finansowych, oraz mając na uwadze niezwykle wyrównany poziom zespołów, które plasują się na pozycjach od 5 do 11, wyniki DGT Wybrzeża Gdańsk należy uznać za niespełniające oczekiwań. Powody do satysfakcji może mieć tylko Damian Moszczyński. Jeszcze niedawno zawodnik drugiego planu, obecnie jest wiceliderem snajperów ekstraklasy, a jedynie dwoma trafieniami ustępuje Krzysztofowi Górniakowi ze Śląska Wrocław.Podczas wakacji pożegnano się z siedmioma zawodnikami, którzy mieli udział w mistrzowskim tytule, a na ich miejsce sprowadzono tyluż nowych szczypiornistów. Jednak od początku rozgrywek trener Daniel Waszkiewicz do "nowych" wykazywał nieufność. Tylko z powodu kontuzji Artura Siódmiaka i pozbycia się z ekipy Macieja Ośki szanse na kole początkowo otrzymywali absolwenci SMS Gdańsk i wychowankowie Wybrzeża: Malandy i Sikora. Natomiast debiuty w ekstraklasie sprowadził się do epizodów w przypadku ich byłych szkolnych kolegów: Świrkuli i Wójtowicza. Grali co prawda Maciejewski i Janusiewicz, ale obaj rozgrywający, którzy przybyli z Kwidzyna, raczej nigdy nie odczuli, że na nich w tej drużynie się stawia. Zresztą dla tego pierwszego, najstarszego zawodnika w drużynie, który do Wybrzeża powrócił po blisko 10-letniej przerwie, zapewne w drugiej rundzie nie będzie miejsca. Kto wie, czy nie powróci do MMTS?
Najwięcej bramek z "nowych" zdobył zawodnik awansowany do seniorskiej kadry z ekipy juniorów. Jednak Waszkiewicz-junior zawdzięcza je nie tyle eksplozji talentu, co desygnowaniu go do wykonywania rzutów karnych. Reasumując - "nowi" zdobyli wspólnie zaledwie 22 bramki!
Oczywiście, piłka ręczna to nie tylko zdobywanie bramek. Jednak obok tego elementu nie można przejść bez komentarza, skoro w pierwszej rundzie spośród jedenastu konkurentów Wybrzeża rzadziej od gdańszczan celnie rzucali tylko zawodnicy MKS Końskie!
Niestety, nie potwierdziło się, że ciężar ofensywnych poczynań wezmą na swoje barki zawodnicy pierwszej linii. Pilch zaczął bardzo obiecująco, ale potem długo chorował. Natomiast dwaj inni ograni już na ligowych parkietach skrzydłowi: Walasek i Żynda, zdobyli wspólnie dwa razy mniej bramek niż zaledwie 18-letni Kuchczyński, co wystarczy za cały komentarz.
W tej sytuacji wielokrotnie odpowiedzialność za wynik spadała na barki Moszczyńskiego. 21-letni rozgrywający najczęściej nie zawodził. Strzelecki rekord w ekstraklasie ustanowił w meczu przeciwko Blachom, gdy zdobył 11 bramek! Obiecująco sezon rozpoczął młodszy z braci Siódmiaków, którego obsadzono na środku rozegrania, a ważne bramki potrafił zdobywać Wita.
Poniżej wysokiego poziomu nie zszedł Suchowicz, który otrzymywał mniej zmian niż poprzednio, gdyż z powodu kontuzji nie gra Głębocki.
Najbardziej wartościowym sukcesem była wygrana z Warszawianką, choć porażki z Kolporterem czy w Płocku także należały do tych honorowych. Natomiast najbardziej konto gdańszczan obciążają przegrane w Końskich oraz u siebie z Olimpią. I właśnie w ich kontekście trener Waszkiewicz mówi o czteropunktowym manku na półmetku.
Po pierwszej rundzie Wybrzeże plasuje się na 9. miejscu, ale ta pozycja oznacza tylko tyle, że nie grozi nam w tym sezonie gra o miejsca 1-4, ani też ostatnia lokata. Każde inne przetasowanie jest możliwe, gdyż do piątego miejsca tracimy cztery, a nad przedostatnią lokatą mamy dwa punkty przewagi.
W drugiej rundzie gdańszczanie aż sześć meczów rozegrają na własnym parkiecie, czyli terminarz wydaje się sprzyjać zaatakowaniu finałowej szóstki. Szkopuł w tym, by nasi zawodnicy umieli utrzymać stabilną formę co najmniej przez tydzień. Tylko wówczas można spodziewać się, że wygrają dwa mecze pod rząd, czego w pierwszej rundzie nie dokonali ani razu.
Jacek Główczyński