Torus Wybrzeże Gdańsk w niedzielę, 20 lutego o godz. 20. podejmie w Hali AWFiS drużynę Sandra Spa Pogoń Szczecin. Rywale zajmują ostatnie miejsce w PGNiG Superlidze, a zatem na gospodarzach ciąży niejako obowiązek odniesienia zwycięstwa. - Mamy dopiero trzeci mecz rundy rewanżowej. W ogóle nie możemy myśleć w takich kategoriach. W sporcie nawet jak będziesz bardzo dobrze przygotowany do meczu, to jest czynnik, który może spowodować zwycięstwo przeciwnika. Nie ma gwarancji, ani recepty na zwycięstwo - ostrzega Mateusz Jachlewski.
Piłkarz ręczny odszedł z Torus Wybrzeże Gdańsk. Zobacz, o kogo chodzi
: Oczywiście, że tak. Jest to mecz, który musimy wygrać, jeżeli oczywiście marzymy o pozostaniu w lidze. Pogoń Szczecin to przeciwnik z najmniejszym dorobkiem punktowym, ale to nie oznacza, że jest najsłabszy. Są momenty w meczach, kiedy ta drużyna gra bardzo dobrze. Mamy swój plan na ten mecz, jesteśmy do niego przygotowani. Teraz tylko kwestia przełożenia założeń na boisko.
Zgodzi się pan, że jest to mecz o spokój na dalszą część sezonu? Jeśli zwyciężycie to wasza przewaga nad szczecinianami wzrośnie do 10 punktów. W przypadku porażki spadnie ona do zaledwie 4 punktów zapasu.Właśnie nie chodzi tutaj o spokój. Musimy wygrać, żeby nie myśleć o spadku czy niebezpiecznych pozycjach w tabeli. Zawodnicy i trenerzy chcą czegoś więcej niż tylko utrzymanie w PGNiG Superlidze. Mam na myśli miejsca 7-9 i do tego dążymy. Nie zawsze udaje nam się wygrywać, natomiast mecze z zespołami z dołu tabeli trzeba rozstrzygać na własną korzyść. To oczywiste. Wygrana da nam możliwość walki o lepsze pozycje.
Zawodnik
Średnie oceny w kolejnych meczach sezonu
W okresie przygotowawczym wygraliście sparing z zespołem ze Szczecina.Nie można brać pod uwagę meczu kontrolnego w okresie przygotowawczym, ponieważ większość zespołów jest w kompletnie innym cyklu. Jedni mają więcej obciążeń, drudzy mniej. Pierwszą połowę w tamtym sparingu przegraliśmy, ale drugą znacznie wygraliśmy. Uważam, że w niedzielę czeka nas zupełnie inny mecz. W styczniu zabrakło u nas wielu zawodników, w drużynie ze Szczecina również. Odnośnikiem zawsze jest ostatni mecz przeciwnika, na to zwracamy uwagę, tam szukamy rozwiązań. W głowie mamy też nasze spotkanie z poprzedniej rundy. Wiemy, co funkcjonowało, i jak dobrze nam się grało po dobrym wejściu w mecz. Nie popełnialiśmy zbyt wielu błędów.
W meczach ze słabszymi rywalami zawsze jest sporo do stracenia. Porażka nie podcięłaby wam skrzydeł? Mamy dopiero trzeci mecz rundy rewanżowej. W ogóle nie możemy myśleć w takich kategoriach. W sporcie nawet jak będziesz bardzo dobrze przygotowany do meczu, to jest czynnik, który może spowodować zwycięstwo przeciwnika. Walczysz jednak o wygraną. Jeśli to się uda, to wszyscy wokół są zadowoleni. Porażki z reguły odbierane są źle i poświęcony czas na ciężkie przygotowania nie ma znaczenia. Nie można się poddawać, bo wtedy uprawianie sportu nie ma sensu. Różne rzeczy mogą się wydarzyć. Nie tylko w piłce ręcznej, ale także w innych dyscyplinach drużyny mają swój plan. Gdy grałem w Kielcach, to też nie zawsze wygrywaliśmy. Nie ma gwarancji, ani recepty na zwycięstwo.
Torus Wybrzeże Gdańsk ambitnie powalczyło w Płocku - przeczytaj relację
Na pewno nie chodziło o lekceważenie przeciwnika. Do każdego rywala zawsze podchodzimy tak samo. Jestem w Torus Wybrzeże Gdańsk już drugi rok, widzę nastawienie wszystkich zawodników. Spora część to młodzi chłopacy i chcą czegoś więcej niż tylko utrzymanie. Na wyniki zespoły wpływ ma wiele czynników - doświadczenie, nie zawsze dobrze rozegra się sytuację. Jeśli przytrafi się kilka gorszych akcji, to one też mają znaczenie na to, co dzieje się później na boisku. Nie budują drużyny, ani danego zawodnika. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś zlekceważył przeciwnika, bardziej nie wychodzi nam realizacja założeń.
To z czego bierze się fakt, że lepiej gracie z mocniejszymi drużynami, a gorzej ze słabszymi? Później tych punktów w tabeli brakuje. Jak to zmienić?Zawsze łatwiej grać z wyżej notowanym rywalem, bo nie masz nic do stracenia i presja jest z pozoru mniejsza. Mecz z góry oczywiście nie jest przegrany, ale trudniej nawiązać walkę. W takiej sytuacji zawodnicy grają z większą swobodą oraz z czystą głową. Gdy walczysz z zespołem, który jest w zasięgu i dosyć blisko w tabeli, wtedy dochodzi presja.
Ciężko znaleźć sposób, żeby zmienić to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wszystko rozgrywa się w głowach wielu zawodników, ale już indywidualnie. Można bojowo nastawić zespół, można motywać, lecz na boisku może wydarzyć się coś, co zburzy wcześniejsze pozytywne nastawienie. Zdarza się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Bramkarz przeciwnika może mieć jednak bardzo dobry dzień - i mimo świetnie rozegranych akcji oraz dobrych przygotowań - dla przykładu zawiedzie skuteczność. Jak ostatni element zawodzi, pojawia się niepewność i nerwowość.
Patrząc na pana bogatą w sukcesy karierę i nabyte doświadczenie, na pewno odgrywa pan znaczącą rolę w szatni.Staram się, żeby drużyna żyła swoim życiem. Jestem najstarszy, ale ja jestem jednym zawodnikiem. Zespół składa się z wielu. Nie mogę wejść do szatni i narzucać swoich zdań, bardziej muszę się dostosować do poleceń. Nie jestem trenerem, tylko wciąż zawodnikiem. Powiem tak, słuchamy się wszyscy nawzajem.
Jakub Powarzyński wrócił po 435 dniach pokazać, ile jest wart
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
