Piotr Rzepka ma za sobą pierwszy trening z piłkarzami Arki. Nowy szkoleniowiec żółto-niebieskich zapewnia, że posiada pokaźną wiedzę na ich temat, dzięki obserwacjom poczynionym w trakcie sezonu. Według władz klubu, było to jedno z kryteriów decydujących o zatrudnieniu tego szkoleniowca. - W Arce, jak w wielu miejscach, jest duża grupa dobrych zawodników. Część z nich idzie drogą we mgle, a ja chcę ją im rozjaśnić. Wierzę, że jeśli przegramy, to tylko przez przypadek - deklaruje Rzepka, którego celem jest wprowadzenie drużyny do ekstrakklasy.
W czwartek, w Arce oficjalnie pożegnano się z trenerem Pawłem Sikorą, który w ostatnim czasie przestał spełniać pokładane w nim nadzieje. Z rozstaniem czekano do jego powrotu ze szkolenia w Niemczech.
- Od wtorku krążyły informacje, że poszukujemy trenera. Prace nad analizą nie trwały jednak tak krótko. Wiadomym jest, że walczymy o awans nie dzięki naszej grze, ale dzięki słabościom i nieudolności rywali. Chcę podziękować trenerowi Sikorze, życzyć mu owocnej kariery i być może powrotu do Arki. Kiedy obejmował klub zimą w zeszłym sezonie osiągnął wynik zadowalający - 5 miejsce. Jeśli skończy się tak w tym sezonie, to będzie dla nas jednak porażka - mówi Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki.
Gdyński klub zmienia jednak trenera w momencie, gdy sezon jest na finiszu. Nowego szkoleniowca żółto-niebieskich czeka trudne zadanie. W ciągu ostatnich pięciu kolejek musi nadrobić cztery punkty straty do miejsca gwarantującego awans do ekstraklasy. Pierwsza z nich już w niedzielę, kiedy Arka zagra na wyjeździe, z Kolejarzem Stróże.
- Nie mogliśmy być w uśpieniu. Zobaczyliśmy, że drużynie zaczęło brakować motywacji. Na szczęście chętnych do pracy w Arce było bardzo wielu. Wśród nich znajdowali się również mistrzowie Polski. Piotr jest gdynianinem od 1980 roku, chodzi na wszystkie mecze, ma analizę, która dotyczy naszej sytuacji, stąd będzie mu łatwiej w nawiązaniu kontaktu z zawodnikami, niż innym trenerom z dobrym nazwiskiem - uważa Czesław Boguszewicz, dyrektor sportowy Arki.
Podstawowym pytaniem w takich sytuacjach jest: co w tak krótkim czasie może zmienić nowy trener? Drużyna w ostatnich ośmiu spotkaniach wygrała zaledwie dwa razy. Nie prezentuje również futbolu, który budzi zachwyt. A tu nagle pojawia się nowa osoba, która ma znaleźć szybko patent na awans do ekstraklasy.
- Wszyscy wiedzieli już od dłuższego czasu, że chcę pracować w Arce. Przyjeżdżałem tu często, ale w roli gościa, teraz wreszcie jestem gospodarzem - mówi Rzepka.
- O przyczynach złej postawy Arki nie mogę jeszcze rozmawiać. Wolę to powiedzieć po sezonie. Chcę się wziąć do ciężkiej pracy. W sporcie seniorskim można ładnie mówić, ale najważniejszy jest wynik. Bierzemy się do ciężkiej pracy i chcemy wygrać już w najbliższym meczu. Jedziemy do Kolejarza, gdzie jest boisko, o którym wszyscy mówią źle. Ja tego nie chcę. Moim zadaniem jest znaleźć sposób, aby tam wygrać - dodaje.
Trener Piotr Rzepka podczas pierwszego treningu w Arce.
Co do przyczyn złej gry Arki, to w ostatnim czasie wymienia się: brak motywacji i złe przygotowanie fizyczne. O tym drugim aspekcie zdarza się nawet wspominać piłkarzom, którym w okolicach 70. min. meczu ma "odcinać prąd".
- Mam dwudziestu paru młodych ludzi i muszę rozszyfrować jak najszybciej, który czego potrzebuje. Tyle razy byłem jednak w szatni i wiem, że jeśli się chce, to nie trzeba bodźców do motywacji. Nie chcę wypaść na psychologa. Nim powinni być zawodnicy sami w sobie. Wiele złego robi się, nie mówiąc młodym ludziom, że pomimo talentu dalej muszą włożyć dużo pracy w piłkę. Zawodnik musi wiedzieć, że w piłce częściej nie wychodzi niż wychodzi. Nie można wtedy spuszczać głowy i patrzeć w sznurówki. Jest 90 min. meczu, w czasie których może zdarzyć się wiele. W ostatnim czasie tylko Barcelonie wychodziło wszystko. Gdy spojrzymy na resztę wielkich drużyn, to nie jest już tak różowo. Dlatego nie można się poddawać - uważa Rzepka.
Podczas pierwszych zajęć trener najpierw przyglądał się piłkarzom z boku, a następnie przeszedł do udzielania rad. Wymagał m.in., aby ci, przy podaniach, wychodzili do piłki, ale mały krokami. Do tego wciąż motywował ich do wysiłku.
- Każdy kto mnie zna wie, jaki jestem po porażkach. Nie umiem przegrywać, dlatego staram się zrobić wszystko, aby wygrać. Mam kilka dni, aby dotrzeć do zawodników. Na szczęście Arkę, tak samo jak innych rywali z I ligi, mam rozpracowaną. W swojej bibliotece trenerskiej posiadam wiele informacji na ich temat, więc trzeba się zabierać do pracy pamiętając, że w 90 proc. dobra gra przełoży się na wyniki - twierdzi Rzepka.
Nowy szkoleniowiec nie chce oceniać pracy poprzednika. Nie wierzy również w złe przygotowanie motoryczne drużyny do sezonu.
- Zawodnicy przegrywając często szukają alibi i się bronią mówiąc, że "odcina prąd". Wychodzę z założenia, że doświadczonych piłkarzy nie można źle przygotować. W czasie tygodnia, czy dwóch można się jakoś doprowadzić do odpowiedniego stanu. W finale Ligi Europejskiej też zaczęły łapać zawodników skurcze, ale to nie znaczy, ze zostali źle przygotowani. W takich klubach to niemożliwe. Pewnie piłkarz gdzieś, kiedyś się zapomniał, zrobił źle, za mało, albo za dużo i teraz to wychodzi. Organizmy piłkarzy po tysiącach treningów są dobrze przygotowane więc trudno je "zajechać" - dodaje trener żółto-niebieskich.
Jego kontrakt obowiązuje do 30 czerwca z opcją przedłużenia. Komplet zwycięstw do końca sezonu wcale nie musi jednak zapewnić Arce awansu do ekstraklasy. Co się stanie z trenerem w takiej sytuacji?
- Po owocach go poznacie. Dlatego brak awansu nie przekreśli dalszej współpracy trenera Rzepki z naszym klubem. Ale mamy nadzieję, że ten wariant nie będzie rozpatrywany - wyjaśnia Pertkiewicz.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
