• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trener Bałtyku Gdynia skończył 70 lat. Jerzy Jastrzębowski: PESEL to tylko liczby

Jacek Główczyński
15 stycznia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Jerzy Jastrzębowski skończył 70 lat. Jednak w jego pracy trenerskiej nic się nie zmienia. - Codziennie trzeba wyznaczyć cel i dążyć do jego realizacji - mówi obecny szkoleniowiec Bałtyku Gdynia, który przyznaje się do biało-zielonego serca. Jerzy Jastrzębowski skończył 70 lat. Jednak w jego pracy trenerskiej nic się nie zmienia. - Codziennie trzeba wyznaczyć cel i dążyć do jego realizacji - mówi obecny szkoleniowiec Bałtyku Gdynia, który przyznaje się do biało-zielonego serca.

Jerzy Jastrzębowski skończył 70 lat. Obecnie przygotowuje Bałtyk Gdynia do rywalizacji o awans do czołowej ósemki w grupie drugiej III ligi. Jednak w bogatej karierze trenerskiej prowadził niemal wszystkie najbardziej liczące się kluby na Pomorzu. Największy sukces odniósł z Lechią Gdańsk, przeprowadzając ją z III ligi do ekstraklasy oraz zdobywając Puchar Polski. - PESEL to tylko liczby. Cały czas funkcjonuję w piłce nożnej, gdyż nadal to moja pasja i wciąż czuję się na siłach, aby się jej poświęcić - zapewnia nas jubilat.



26 piłkarzy na treningu Bałtyku Gdynia. Pierwszy sparing odwołany



Jacek Główczyński: Panie Jurku, proszę przyjąć najlepsze życzenia z okazji 70-lecia. Proszę zdradzić, jaką ma pan receptę na długowieczność w zawodzie trenerskim?

Jerzy Jastrzębowski: Dziękuję bardzo. Rzeczywiście, przy takiej rocznicy przychodzą różne refleksje, to nieuniknione. Z drugiej strony cały czas mam wrażenie, że to wszystko, co przeżyłem na trenerskiej ławce, było jakby wczoraj. Na pewno jeżeli czułbym, że nie daję rady, czy że już mnie to nie bawi, nie podjąłbym się już żadnego wyzwania trenerskiego. Ale dla mnie PESEL to tylko liczby. Cały czas funkcjonuję w piłce nożnej, gdyż nadal to moja pasja i wciąż czuję się na siłach, aby się jej poświęcić.

Co może pan wygrać z Bałtykiem Gdynia na wiosnę?

Podstawowym zadaniem jest awans do pierwszej "8". Wówczas będziemy mogli już przygotowywać zespół pod kątem kolejnego sezonu, aby w nim powalczyć o coś więcej. Obecnie trenujemy w tym samym składzie, w którym graliśmy jesienią. To pokazuje, że po zawirowaniach finansowych, które klub przeżywał w związku z  pseudomenedżerem, zrobiło się u nas normalnie. To pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość. Oczywiście myślimy o wzmocnieniach, ale przez tyle lat funkcjonowania w futbolu wiem, że najlepiej o transferze mówić dopiero wówczas, gdy wszystko jest podpisane, gdyż w tzw. międzyczasie może się wiele zmienić.

Bałtyk gra zaledwie na czwartym poziomie rozgrywek w Polsce. Czy z tego powodu nie jest panu trudniej zaleźć motywację do pracy, skoro już jako młody szkoleniowiec pracował pan w ekstraklasie, a nawet poprowadził drużynę przeciwko naszpikowanemu ówczesnymi mistrzami świata - Juventusowi Turyn?

Zawsze w sporcie miałem swoje ambicje. Gra w piłkę czy później praca trenera były zawsze dla mnie walką o coś. Nie uznaję podejścia, że jakoś to będzie. Bez względu na to, w której lidze pracuję, jaki klub prowadzę, niezmienne jest to, że codziennie wyznaczam sobie cel i dążę do jego realizacji.

Skoro jako 32-latek podprowadził pan Lechię Gdańsk do zdobycia Pucharu Polski, a rok później awansował pan do ekstraklasy, to z pewnością zadawał pan sobie pytanie, dlaczego później już nie udało się powtórzyć tych sukcesów?

Oczywiście Puchar Polski, mecze z Juventusem oraz awanse, które robiliśmy z Lechią od III ligi aż do ekstraklasy, to są najbardziej pamiętne osiągnięcia. Przy tej okazji jeszcze raz dziękuję Michałowi GlobiszowiJózefowi Gładyszowi, którzy mnie do pracy trenerskiej zmobilizowali i zachęcili. Zaczynałem od zespołu juniorów Lechii. Po 40 latach mogę powiedzieć, że było warto. Czuję się trenerem spełnionym, niczego nie żałuję. Przecież poza Lechią na Pomorzu powadziłem wiele liczących się w tamtym czasie klubów, by wspomnieć: Arkę Gdynia, Polonię Gdańsk, Pomezanię Malbork czy Kaszubię Kościerzyna.

Czy gdyby ruszył pan w Polskę na stałe, a nie miał jedynie nieliczne epizody pracy poza Pomorzem, to sukcesów byłoby więcej?

Być może trzeba było podjąć większe ryzyko? Pewnie sukcesy, które odniosłem z Lechią, mogłem lepiej spożytkować, jeśli chodzi o kolejne kluby. Poza Igloopolem Dębica czy Miedzią Legnica jednak praktycznie nie ruszałem się z dala od domu, choć były propozycje na przykład z Polonii Bytom czy Pogoni Szczecin. Człowiek był jednak przywiązany do rodzinnych stron i praca za wszelką cenę nie była nigdy moim priorytetem. Ponadto byłem, jestem i pewnie do końca będę biało-zielony. W Gdańsku się wychowałem, a potem w Lechii przeżywałem piękne chwile. Dlatego, i nie mówię tego tylko we własnym imieniu, ale na podstawie rozmów z wieloma zasłużonymi dla klubu osobami, że brakuje większego zainteresowania ze strony obecnej Lechii właśnie nami, którzy tworzyli historię. Rozumiemy, że są inne czasy, dominuje komercja, a my wcale nie oczekujemy hołdów. Chodzi o to, abyśmy bardziej byli wykorzystywani w życiu klubu. Gdyby była podjęta z nami większa współpraca, byłoby to korzystne dla wszystkich.

Kiedy łatwiej było być trenerem: współcześnie czy w latach, które ma pan w zawodzie za sobą?

Ktoś powie, że trenerzy są obecnie lepiej wyedukowani, gdyż jest łatwy dostęp do wiedzy, gdyż wiele rzeczy można znaleźć w internecie. Ja jednak uważam, że tak obecnie, jak i w poprzednich latach, choć wiedza teoretyczna jest bardzo ważna, to nic nie zastąpi doświadczenia, które wynosi się z bycia w szatni. Gdy tego nie pozna się od środka, nawet najlepsza wiedza może nie wystarczyć.

A piłkarze? Co najbardziej zmieniło się w ich postawie przez te lata?

Teraz na pewno trudniej jest zachęcić młodzież do uprawiania sportu. Kiedyś sport był praktycznie jedną z nielicznych dziedzin, w których można było się wybić, zmienić swoje życie. Teraz atrakcyjnych możliwości na samorealizowanie się jest o wiele więcej. Ponadto kiedyś do piłki nożnej przychodziło się, aby się pokazać. Wiadomo było, że jeśli będzie dobry, to przyjdą z tym jakieś dobra materialne. A teraz nawet rozmowa z najmłodszymi piłkarzami zaczyna się od pytania - a za ile? Ponadto młodzież jest mniej wytrwała, szybciej się zniechęca. Warto też pochylić się nad przepływem młodych piłkarzy między klubami. Kiedyś normalne było, że najlepsi szli do najlepszego klubu w danym mieście. A teraz są rozmaite szkółki, w których ci młodzi zawodnicy trenują, a trenerzy niezbyt chętnie godzą się na ich odejście. Aż przychodzi taki moment, że dana szkółka już nie ma starszej drużyny, a wtedy dla takiego chłopaka, który jeszcze 2 czy 3 lata wcześniej mógł odejść do dobrego klubu, może być już za późno. Nad tym problemem warto się pochylić.

Na koniec zapytam, co pana zdaniem najbardziej zmieniło się w trójmiejskiej piłce przez te lata pańskiej w niej obecności?

Z pewnością infrastruktura, jakość boisk i stadionów. To w ogóle jest nieporównywalne z tym, co było. W czasach mojej pracy w Pomezanii czy w Jezioraku Iława, które przecież grały wówczas na zapleczu ekstraklasy, w trakcie zimowych przygotowań biegaliśmy w śniegu po kolana i żaden z zawodników nie narzekał. Treningi trzeba było organizować, gdy było jasno na dworze, bo nie tylko boiska treningowe, ale i główne stadiony nie miały sztucznego oświetlenia, o podgrzewanych płytach nawet nie wspominając.

Czy w związku z tym recepta na piłkarski sukces też zmieniała się przez te lata?

Raczej nie. W sporcie przebijają się cały czas te jednostki, które stawiają sobie cel i dążą do jego realizacji. Ponadto bardzo ważna jest umiejętność znalezienia się po porażce, gdyż piłka nożna to nie tylko pasmo zwycięstw. Niepozwalanie na zniechęcanie się czy poddawanie, nieschodzenie z obranej drogi, którą się jasno określiło, to bardzo ważne rzeczy, które przybliżają do udanej kariery sportowej.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (40)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Energa Bałtyk Gdynia

 

Data powstania:
1930

Pełna nazwa:
Stowarzyszenie Klub Sportowy Bałtyk Gdynia

Barwy:
biało-niebieskie

Największe osiągnięcia:
7 sezonów w Ekstraklasie (1980-86, 1987/88), 6. miejsce w Ekstraklasie (1981), półfinał Pucharu Polski (1985)

Debiut w I lidze (ekstraklasa)
1980

Siedziba:
ul. Olimpijska 5/9, 81-538 Gdynia
tel.: 622-00-99

Stadion:
ul. Górskiego 10,
pojemność 3000 miejsc
oświetlenie: 1200 lx
podgrzewana murawa sztuczna

Prezes: 
Andrzej Adamczyk

Wiceprezes:
Michał Listkiewicz

Członek zarządu:
Michał Kmieciak

Archiwum drużyny

wyniki w sezonie:
statystyki w sezonie:

Tabela

Piłka nożna - IV liga
Drużyny M Z R P Bramki Pkt.
1 Gryf Słupsk 24 18 3 3 63:26 57
2 Jaguar Gdańsk 24 18 1 5 68:30 55
3 Energa Bałtyk Gdynia 24 16 3 5 53:28 51
4 Grom Nowy Staw 24 14 5 5 49:30 47
5 Pomezania Malbork 24 11 9 4 57:32 42
6 Supra Kwidzyn 24 10 7 7 33:38 37
7 Pogoń Lębork 24 10 7 7 51:38 37
8 Gryf Wejherowo 24 11 2 11 48:42 35
9 Anioły Garczegorze 24 10 4 10 44:40 34
10 Radunia II Stężyca 24 9 6 9 41:42 33
11 Chojniczanka II Chojnice 24 10 3 11 46:45 33
12 Powiśle Dzierzgoń 24 7 7 10 29:38 28
13 MKS Władysławowo 23 6 6 11 30:47 24
14 Sparta Sycewice 24 4 9 11 36:57 21
15 Gedania II Gdańsk 24 6 1 17 37:70 19
16 Arka II Gdynia 24 4 6 14 33:48 18
17 GKS Kolbudy 24 4 4 16 20:57 16
18 Start Miastko 23 3 5 15 28:58 14
Po 34. kolejce awans do III ligi uzyska najlepsza drużyna. Natomiast z IV ligi spadnie od 3 do 6 drużyn w zależności od tego, ile zespołów spadnie z III ligi z regionu pomorskiego.

Wyniki 25 kolejki

  • GKS Kolbudy - JAGUAR GDAŃSK (sobota, godz. 16)
  • Start Miastko - ENERGA BAŁTYK GDYNIA (niedziela, godz. 12)
  • ARKA II GDYNIA - GEDANIA 1922 II GDAŃSK (niedziela, godz. 17)
  • sobota
  • Pogoń Lębork - Radunia II Stężyca
  • Gryf Słupsk - Chojniczanka II Chojnice
  • Gryf Wejherowo - Anioły Garczegorze
  • MKS Władysławowo - Sparta Sycewice
  • Supra Kwidzyn - Pomezania Malbork
  • Powiśle Dzierzgoń - Grom Nowy Staw

Relacje LIVE

Najczęściej czytane