Jedna z największych i najładniejszych hal sportowych w naszym kraju świeciła wczoraj pustkami. Inaczej nie da się nazwać obrazu, kiedy niespełna dwa tysiące widzów zasiada na trybunach, które nawet na ligowych meczach w derbach Trójmiasta gromadziły ponad 10-tysięczną widownię. Czy tak nikłe zainteresowanie meczów Asseco Prokomu Gdynia w Ergo Arenie to trwała tendencja, czy może jednak da się zachęcić do oglądania meczów większe grono kibiców?
Dlaczego tak mało kibiców przyszło na mecz Asseco Prokomu Gdynia do Ergo Areny?
W ostatnią środę na pierwszym "domowym" spotkaniu Asseco Prokomu w nowym sezonie Euroligi widzów było już tylko... 1950. Gdynianie po raz pierwszy grali w Ergo Arenie w roli gospodarza. (przeczytaj relację) W historii trójmiejskich meczów euroligowych równie małą widownie miały mecze Prokomu Trefla, gdy w jednym z sezonów kończono te rozgrywki w Hali 100-lecia Sopotu, która ma trybuny jedynie na 2 tysiące widzów.
Wczoraj trybuny były pokaźne, ale ludzi zabrakło. Po części można mówić tutaj o "przejedzeniu się" Euroligą. Sportu na najwyższym światowym poziomie w naszym regionie nigdy za wiele i choć oprócz koszykarzy Asseco Prokomu w najwyższej klasie rozgrywek pucharowych zagrają jeszcze siatkarki Atomu Trefla Sopot, a w nieco niższych rangą pucharach koszykarze Trefla i szczypiornistki Vistalu Łaczpolu. To cztery drużyny "pucharowe" na tak dużą (w polskiej skali) aglomerację jest liczbą niezbyt dużą i kibice zapewne z chęcią obejrzą rozgrywki na światowym poziomie.
W takich przypadkach największe znaczenie ma cena wejściówek. Na to zresztą najczęściej wskazywali nasi czytelnicy w komentarzach. Ceny "euroligowych" biletów na Ergo Arenę kształtują się w przedziałach: 20 PLN - 60 PLN normalne i 15 PLN - 50 PLN ulgowe, oczywiście w zależności od sektora.
Jeśli przeciętna rodzina (2+2) zechciałaby wybrać się na mecz i wybierze miejsca na "przeciętnych sektorach" wówczas musi się liczyć z wydatkiem 140 PLN. Do tego doliczyć trzeba dojazd (za własne auto trzeba opłacić miejsca parkingowe zaś środki komunikacji miejskiej również za darmo nie funkcjonują). Jeśli wybieramy się z dziećmi wiadomo, że trzeba mieć dużo samozaparcia i umiejętności negocjacji aby nie ulec namowom zakupu pop-cornu, napoju czy batonika. Rodzice zazwyczaj w takich sytuacjach nie odmawiają sobie przysłowiowej kawy i jedno wyjście pochłania około 200 PLN.
Według niepotwierdzonych jeszcze informacji wejściówki na następne mecze Euroligi w Ergo Arenie będą nieco tańsze, szczegóły obniżki mają być znane w piątek.
Jeśli na kwestie cen biletów i zakresu promocji spotkań klub może mieć bezpośredni wpływ to niestety nic nie da się zrobić z godzinami rozpoczęcia spotkań. Początek gry o 19:45 w dzień powszedni, w czasie roku szkolnego i akademickiego to "zabójstwo" dla organizatorów, muszą to chyba przyznać wszyscy zaangażowani w organizację jakichkolwiek spotkań w Trójmieście. Nie mówimy tu o meczach typu mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata.
Tymczasem w środę koszykarze zagrali ... najwcześniej w całym sezonie. Podobnie będzie z meczami z Montepaschi, Elan Chalon i Maccabi, z tym że z Włochami gdynianie zagrają w piątek. Natomiast najbliższy mecz, w czwartek z Albą Berlin, rozpocznie się o ... 21:00.
Przy polskich obyczajach pracowniczych (początek pracy od 6:00 do 8:00, początek zajęć szkolnych 8:00) taki termin to środek nocy. Nietrudno sobie wyobrazić, że kibice np. z dzielnic określanych Gdańsk Południe czy Gdyni Chyloni wrócą do domów około północy. Tu jednak klub ma niewiele do powiedzenia, bo swoje twarde prawa podyktowała telewizja.
Czy jesteśmy więc skazani na oglądanie pustych trybun podczas euroligowych spotkań? Zapewne nie, jednak postarać się muszą o to i organizatorzy (ceny biletów, promocja) jak i sami koszykarze. Wszak wielu kibiców chętnie obejrzy zwycięstwa mistrzów Polski nad Montepaschi, Maccabi czy później w TOP-16.