Trzy i to najwyżej notowane w Trójmiejście, drużyny rugby wystąpią w sobotę i w niedzielę w ramach 11. kolejki przed własną publicznością. Do Olsztyna wybiera się AZS AWF Gdańsk. Akademicy nie mogą pozwolić sobie na stratę punktów z tamtejszymi Budowlanymi, gdyż zajrzy im w oczy widomo degradacji lub co najmniej perspektywa gry w barażach.
Podopieczni
Jerzego Jumasa wygrali dotychczas dwa spotkania, oba u siebie, w tym z Budowlanymi 20:12. Olsztynianie mają na koncie tylko jeden sukces (18:5 z Posnanią) i zamykają tabelę. Gdyby wygrali, zrównaliby się z akademikami. Nie pozbawiliby naszej drużyny ósmego miejsca, gdyż rozegrała ona o jedno spotkanie więcej, a każde wyjście na murawę premiowane jest w rugby jednym punktem.
- Nie jesteśmy na górze tabeli, a zatem w każdym meczu musimy walczyć. Na ostatnich treningach drużyna uczciwie trenowała. Ponadto będziemy mieli nieco mocniejszy skład. Po pauzie za kartki wraca Jakub Seklecki, a Grzegorz Mroczkowski wyleczył kontuzję. Nieco niepokoi mnie tylko stan murawy, która w Olsztynie jest - delikatnie mówiąc - nie najlepsza, i to mimo że w ostatnim czasie gospodarze nad nią pracowali. Jednak nie będziemy się tym usprawiedliwiać, bo choć rywale mogą do takiego podłoża być przyzwyczajeni, to przecież dla obu zespołów warunki będą identyczne - mówi akademicki szkoleniowiec.
Do Trójmiasta przyjadą drużyny z drugiej połowy tabeli. W sobotę o godzinie 14.00 w Sopocie stawi się Posnania, trzy godziny później na murawę w Gdyni wybiegnie Orkan Sochaczew, a w niedzielę w samo południe w Gdańsku mistrzów Polski przeegzaminuje Juvenia Kraków. Z naszego tercetu tylko szkoleniowiec
Ogniwa nie narzeka na kontuzje.
- Nadal szukamy optymalnego składu i mecz z Posnanią będzie ku temu doskonałą okazją. Szansę pokazania się otrzymają zawodnicy, którzy wiosną jeszcze nie grali. Pauza za kartki skończyła się Marcinowi Baraniakowi, z mistrzostw świata juniorów wrócili Rafał Witoszyński, Maciej Szablewski II i Łukasz Szostek, a na 20 minut gry stać już Tomasza Wysieckiego, który po przerwie wznowił treningi. Naszym podstawowym celem będzie wyeliminowanie błędów popełnionych w poprzednim meczu. Przede wszystkim zespół musi grać od 1 do 80 minuty, a nie spasować po 20 minutach, jak to miało miejsce przed dwoma tygodniami - mówi
Jarosław Hodura, grający trener Ogniwa, który w sobotę zamierza pozostać na ławce.
Tydzień po meczu z Niemcami do Gdyni jeszcze raz przyjadą
Maciej Brażuk, najlepszy rugbista 2001 roku w Polsce i Bogdan Wróbel. Tym razem będą przewodzić Orkanowi.
- Brażuk zaprezentował bardzo dobrą formę, a zatem trzeba ograniczyć mu swobodę. Doceniamy rywala, ale nie wyobrażam sobie innego wyniku niż nasze zwycięstwo. Największe kłopoty będę miał z ustawieniem formacji ataku, gdyż kontuzje awizują: Waldemar Szwichtenberg, Marek Skindel, Aleksiej Bekow i Maciej Stachura. Liczę się też z tym, że w młynie może zabraknąć Roberta Andrzejczuka i Pawła Deniusiuka - deklaruje
Jakub Szymański, trener Arki.
Jak zwykle optymistą jest
Stanisław Zieliński. Szkoleniowiec Lechii-Robod Gdańsk z konieczności dokonuje kuracji odmładzającej zespół.
- Jak bardzo osłabiłyby się zespoły, gdyby tak jak u nas w niedzielę nie mogli zagrać tej klasy zawodnicy co: Rafał Wojcieszak, Jacek Grebasz, Wojciech Jeryś czy Tomasz Fedde? A ja jestem spokojny. Posyłam do gry młodzież, a niektórym zawodnikom zmieniam ustawienie, dowodząc, że mam uniwersalnych wychowanków - zapewnia trener mistrzów Polski.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
