Dzisiaj Gdańsk odwiedzają działacze Juventusu Turyn w związku z prawdopodobną sprzedażą obiektu przy ul. Traugutta. Włosi zamierzają stworzyć w naszym mieście całkiem nową drużynę piłkarską, która ma być "wylęgarnią" talentów dla pierwszego zespołu "Starej Damy". W ten sposób działacze turyńskiej jedenastki chcą uniknąć ogromnych podatków, które z wolna wyniszczają finanse europejskiego potentata. Zespół wystartować ma w rozgrywkach B klasy już w sezonie 2002/2003. PZPN rozważa przesunięcie zespołu bezpośrednio do IV ligi (w końcu co klasa to klasa)Czyżbyśmy wreszcie doczekali się światowej piłki w Gdańsku?
- Nie chcę zapeszać, ale najprawdopodobniej już w tym tygodniu podpiszemy umowę z Włochami. Znając problemy Szczecina, który zmarnował okazję interesu z Panem Bekdasem nie chcemy popełnić podobnego błędu - powiedział nam anonimowy informator blisko związany z prezydentem miasta.
Tak więc po wielu latach możemy doczekać się naprawdę silnej drużyny, która znając klasę "opiekuna" zapewne szybko dotrze do ekstraklasy, gdzie być może zaczniemy rozdawać karty (w zależności od wysokości nakładów). Sprzedaż stadionu za 80% jego faktycznej własności ma być dobrym gestem w stronę Włochów, którzy zobowiązali się zainwestować dwukrotnie więcej w restrukturyzację obiektu. Nowy stadion powstanie na przełomie 2003/2004 roku i ma pomieścić około 40 tysięcy widzów. Inauguracyjny mecz planowany jest na jesień 2004 najprawdopodobniej zmierzą się w nim jedenastki mistrza Polski i Juventusu Turyn.
- Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Być może 1. kwietnia nie jest najlepszym terminem na poważne rozmowy biznesowe, ale jesteśmy przekonani, iż nutka humoru pomoże nam wynegocjować jak najlepsze warunki dla naszego miasta i kibiców piłki nożnej z Trójmieasta - dodał nasz informator.
Pozostaje jedynie pogratulować władzom miasta udanego interesu i miejmy nadzieję, iż już za cztery lata będziemy mogli licznie obserwować na nowym stadionie poczynania naszej pierwszoligowej jedenastki. Jej nazwa pozostaje jeszcze tajemnicą.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
