- 1 Kartkowe tornado Lechii z Polonią (29 opinii) LIVE!
- 2 Kompromisowa data derbów Lechia - Arka (217 opinii)
- 3 Skóra o Arce: Zasługujemy na ekstraklasę (27 opinii) LIVE!
- 4 Awans Lechii jeszcze w tym tygodniu? (125 opinii)
- 5 Gedania w pucharze. Wierzy w przełamanie (2 opinie)
- 6 VBW Arka postawi na nowe gwiazdy (13 opinii)
Ryszard Fijałowski jest człowiekiem-orkiestrą. Nie rzuca się w oczy, jednak obowiązki dyrektora turnieju Idea Prokom Open wypełnia bardzo sumiennie. Powtarza, że w jego ekipie wszystko musi pracować jak w szwajcarskim zegarku. W pierwszych dniach imprezy najwyraźniej tak było, gdyż dyrektor mógł sobie pozwolić nawet na spokojne obejrzenie kilku spotkań.
- Czasu na oglądanie pojedynków nie mam zbyt wiele, ale każdą wolną chwilkę staram się poświęcić tenisowi. Cieszę się, że w eliminacjach Polki zagrały bez respektu dla rywalek. Oby tak dalej.
- Czy to oznacza, że niedługo będzie pan szukał gwiazd turnieju w naszym kraju?
- Z reguły jestem realistą. Jeżeli jednak o czymkolwiek marzę, to właśnie o tym, by gwiazdą turnieju Idea Prokom Open była Polka. Lub Polak.
- Ogląda pan spotkania z dużym spokojem. Czy to oznacza, że nie musi się pan martwić o sprawy organizacyjne?
- Na szczęście wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Powiem nawet, że mamy spory zapas czasowy, gdyż niektóre zadania wykonaliśmy z dużym wyprzedzeniem. W tym roku nie musieliśmy wykonywać na obiekcie większych prac inwestycyjnych. Do organizacji tak dużego turnieju obiekt był przygotowany już w ubiegłych latach, pozostało więc nam jedynie go troszkę odświeżyć. Mogę więc powiedzieć bez cienia ryzyka, że organizacyjnie u nas wszystko gra.
- Czy najwyżej rozstawieni zawodnicy i zawodniczki w turnieju głównym oczekują od organizatorów specjalnego przyjęcia?
- W tenisie zawodowym obowiązuje podstawowa zasada, mówiąca, że wszyscy startujący w turnieju, bez względu na to, które miejsca zajmują w rankingu, powinni być traktowani przez organizatorów jednakowo. Unikamy zatem wyróżniania poszczególnych uczestników imprezy. Tego po prostu nie wypada robić. To psuje krew turnieju.
- Czasu na oglądanie pojedynków nie mam zbyt wiele, ale każdą wolną chwilkę staram się poświęcić tenisowi. Cieszę się, że w eliminacjach Polki zagrały bez respektu dla rywalek. Oby tak dalej.
- Czy to oznacza, że niedługo będzie pan szukał gwiazd turnieju w naszym kraju?
- Z reguły jestem realistą. Jeżeli jednak o czymkolwiek marzę, to właśnie o tym, by gwiazdą turnieju Idea Prokom Open była Polka. Lub Polak.
- Ogląda pan spotkania z dużym spokojem. Czy to oznacza, że nie musi się pan martwić o sprawy organizacyjne?
- Na szczęście wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Powiem nawet, że mamy spory zapas czasowy, gdyż niektóre zadania wykonaliśmy z dużym wyprzedzeniem. W tym roku nie musieliśmy wykonywać na obiekcie większych prac inwestycyjnych. Do organizacji tak dużego turnieju obiekt był przygotowany już w ubiegłych latach, pozostało więc nam jedynie go troszkę odświeżyć. Mogę więc powiedzieć bez cienia ryzyka, że organizacyjnie u nas wszystko gra.
- Czy najwyżej rozstawieni zawodnicy i zawodniczki w turnieju głównym oczekują od organizatorów specjalnego przyjęcia?
- W tenisie zawodowym obowiązuje podstawowa zasada, mówiąca, że wszyscy startujący w turnieju, bez względu na to, które miejsca zajmują w rankingu, powinni być traktowani przez organizatorów jednakowo. Unikamy zatem wyróżniania poszczególnych uczestników imprezy. Tego po prostu nie wypada robić. To psuje krew turnieju.