Niedzielny mecz gdańskiego Wybrzeża z Rybnickim Klubem Motorowym na długo pozostanie w pamięci kibiców, zarówno z Trójmiasta jak i nielicznej grupie z Górnego Śląska. Choć oba obozy mają odmienne zdanie jeśli chodzi o sytuację z czternastym biegu, to w jednym się zgadzają - był to mecz stojący na najwyższym poziomie, godnym ekstraligi.
- Przyjechałyśmy z koleżanką prosto z Pardubic, gdzie świętowałyśmy zwycięstwo w mistrzostwach Europy Łukasza Romanka - powiedziała nam Katarzyna Koźlik z Rybnika.
- Dzisiaj o mały włos cieszyłybyśmy się z awansu do ekstraligi. RKM rozegrał najlepszy mecz w ciągu ostatnich 10 lat. Mogę to powiedzieć, ponieważ byłam na wszystkich spotkaniach, zarówno w Rybniku, jak i na wyjazdach. Zabrakło punktu. Być może gdyby Śledź w 12. biegu wygrał z Piszczem, albo w ostatnim biegu Węgrzyk pojechał zamiast Chromika... No i sytuacja z 14 wyścigu. - Cieślewicz, gdyby był dżentelmenem, po biegu podszedłby do sędziego i przyznał się do błędu - wtrąciła się do rozmowy Agnieszka Zientek. - Sama bym mu ufundowała nagrodę fairplay. Gdyby mecz odbywał się u nas, sędzia na pewno wykluczyłby gdańszczanina - mówiła zdenerwowana rybniczanka. - Przed przyjazdem do Gdańska nie wierzyłam, że jesteśmy w stanie o coś powalczyć. Pomyliłam się. Szczęście było blisko, gdyby nie błąd sędziego i... Krzysztof Cegielski. Ale mecz był super - zakończyła Agnieszka.
- Arbiter podjął słuszną decyzję - mówi Mirosław Burchardt, kibic z Gdańska. - Nasi jechali na 5:1, co oznaczało, że są w ekstralidze. Pawliczek o tym wiedział i próbował wciskać się na siłę, zawadził o motocykl Cieślewicza i upadł. Mecz był bardzo dobry, ale potwierdził, że Wybrzeże w obecnym składzie jest za słabe na ekstraligę. Rybnik, który rozegrał bardzo dobry mecz, to przecież nie Apator, Atlas czy Polonia Bydgoszcz. Skoro nie potrafimy z nimi wygrać na własnym torze, to co będzie gdy przyjadą tu te super zespoły? Tak na dobrą sprawę, tylko Krzysztof Cegielski jeździ na miarę ekstraligi. Cieślewicz, Fajfer czy Piszcz zdobywali dużo punktów, ale głównie na słabszych zespołach niż RKM. W meczu prawdy zawiedli. Gdańszczanie jak najbardziej zasłużyli na awans, bo wygrali w Rybniku. Był to jednak awans w zupełnie innym stylu niż trzy lata temu. Wówczas stawka była bardziej wyrównana, a Wybrzeże awans przypieczętowało wysokim zwycięstem. Teraz o mały włos zmarnowałoby dorobek całego sezonu. Chciałbym pogratulować wszystkim zawodnikom i działaczom. Jestem ogromnie szczęśliwy, że najwyższa klasa rozgrywek znów powróci do Gdańska - dodał kibic Wybrzeża.
- Nie chciałbym myśleć o tym, co by się stało, gdyby Wybrzeże dzisiaj nie utrzymało przewagi z Rybnika - powiedział nam jeden z ochroniarzy gdańskiego meczu. - Przed ostatnim biegiem było na trybunach nerwowo, a wystarczyłby jeden defekt i byłoby po sprawie. Całe szczęście, że tak się nie stało. Meczu nie widziałem, ale słyszałem, co się dzieje na stadionie. Cieszę się z awansu, choć mam pewien niedosyt co do ostatniego meczu.
- Bez wątpienia ojcem sukcesu jest Krzystof Cegielski - mówi Władysław Chwazik, nestor gdańskich kibiców. - To, co zrobił w piątym biegu, kiedy z ostatniego miejsca przeszedł na pierwsze, było potwierdzeniem, że jego sukcesy na torach angielskich nie są dziełem przypadku. Być może nasi nie doprowadziliby kibiców do palpitacji serca, gdyby nie postawa innych zawodników, którzy w głupi sposób tracili punkty. Mecz z Rybnikiem potwierdził, że zawodników czeka jeszcze sporo pracy i potrzebne są wzmocnienia. Nie miałbym nic przeciwko temu, by w barwach Wybrzeża w przyszłym sezonie występowali dwaj juniorzy z... Rybnika.
(Tomi)
-----
Kto do Gdańska?
Kto zostanie w Wybrzeżu z obecnego składu? Na pewno Krzysztof Cegielski, mile byliby widziani również Tomasz i Marek Cieślewiczowie. Dawid skończył już wiek juniora... Nicki Pedersen co prawda nie zawodził, ale... w ekstralidze będzie o wiele trudniej. Wolny za to będzie Billy Hamill, który miał bardzo dobry sezon i jest pewniejszym zawodnikiem od Duńczyka. Łakomym kąskiem na pewno będzie Robert Dados. Cały czas trwają spory na linii Grudziądz-Wrocław w sprawie odpłatności za tego zawodnika. Były mistrz świata juniorów rzadko występował w barwach Atlasa i chętnie zmieniłby otoczenie. Kolejnym plusem wychowanka Lublina jest wyjątkowo niska kalkulowana średnia meczowa, co też nie jest bez znaczenia.
Mówi się o powrocie Sebastiana Ułamka, tyle tylko, że ten nabił sobie wyjątkowo wysoką "ćmę". Niską ma za to Krzysztof Jabłoński, wicemistrz świata juniorów z Piły, który niezbyt dobrze wspomina występy w tym sezonie w Polonii, a ponadto dysponuje swoją kartą zawodniczą. Wśród juniorów największe "polowanie" szykuje się na zielonogórzan (Rafał Kurmański, Dawid Kujawa), rybniczan (Roman Chromik, Rafał Szombierski, Łukasz Romanek) i leszczynian (Krzysztof Kasprzak, Łukasz Jankowski).
(Tomi)
