Za nami drugi i ostatni w tym roku weekend z gonitwami koni na sopockim hipodromie. W sumie odbyło się 26 wyścigów, po 13 na każdą sobotę i niedzielę. - U nas konie biegną w inną stronę niż w Warszawie, gdzie odbywa się większość gonitw. To wynika z tego, pod jakimi zaborami były kiedyś dane obiekty. Dlatego też dla większości startujących, debiut w biegu w prawą stronę sprawia, że w celowniku mamy niespodzianki - wyjaśnia Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz, prezes hipodromu.
Marcin Dajos: Jak ocenia pani tegoroczne weekendy z gonitwami koni na sopockim hipodromie?Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz: Konie miały bardo dobre czasy. Było to głównie zasługą elastycznego toru. Przed pierwszym weekendem, chyba jako jedyni w Trójmieście, cieszyliśmy się z opadów deszczu. Także dzięki niemu łatwiej biegało się koniom. Pamiętajmy, że do Sopotu nie przyjeżdżają najlepsze konie wyścigowe z Polski, tylko te z 3-4 grupy. Czasami zdarzy się gonitwa koni z 2. grupy.
Czy to sprawia, że trudniej przewidzieć wynik gonitwy i często zdarzają się niespodzianki?Po części tak. W tym wypadku należy jednak zaznaczyć, że u nas konie biegną w inną stronę niż w Warszawie, gdzie odbywa się większość gonitw. To wynika z tego, pod jakimi zaborami były kiedyś dane obiekty. Dlatego też dla większości startujących, debiut w biegu w prawą stronę sprawia, że w celowniku mamy niespodzianki
Nie ma najlepszych koni, a jak wygląda sprawa z trenerami i dżokejami?Najbardziej prestiżowego gonitwy odbywają się w Warszawie i tam możemy widzieć podczas zmagań najlepsze konie. Natomiast u nas nie brakuje najlepszych polskich trenerów. Czołówka krajowa pojawia się także wśród dżokejów, gdzie znajdziemy również obcokrajowców, którzy lubią startować w naszym kraju.
PODCZAS PIERWSZEGO W TYM ROKU WEEKENDU Z GONITWAMI NA HIPODROMIE ODBYŁO SIĘ 13 WYŚCIGÓW. PRZECZYTAJ RELACJĘ, SPRAWDŹ WYNIKIJak przygotowuje się tor do takich zawodów?Tor w Sopocie jest używany rzadko, ponieważ tylko cztery dni w roku. Przygotowania nawierzchni zaczynamy na dwa miesiące przed wyścigami. Wtedy zostaje uruchomiony aerator, czyli urządzenie służące do spulchniania trawników. Do tego działa także deszczownica nawadniająca tor. Wszystko po to, aby podczas gonitw był on elastyczny.
Kto poza publicznością odwiedza zawody?Podczas weekendów z wyścigami chcemy pokazać, że jesteśmy obiektem otwartym na inne dyscypliny sportu. Dlatego też do wręczania nagród zaprosiliśmy przedstawicieli sopockich klubów: tenisowego, żeglarskiego, lekkoatletycznego i rugby, czyli Ogniwa. Mieliśmy także okazję gościć koszykarzy Trefla, czy piłkarza Lechii Gdańsk
Sławomira Peszkę. Chcemy razem promować sport.
Jak reagowali na zawody?Wszystkim bardzo podobało się na hipodromie. Dla wręczających nagrody był to debiut w takiej roli, więc mieli okazję przeżyć podwójne emocje. Mam nadzieję, że zostaną z nami na dłużej i zobaczymy ich na hipodromie także w przyszłych latach.
Co wydarzyło się poza gonitwami?Staramy się robić pokazy, żeby umilić czas tym, którzy nie interesują się gonitwami, a jednak do nas zawitali. Podczas przerw można było zobaczyć występy młodych karateków czy gimnastyczek. Trzeba także podkreślić, że sopocka publiczność ma żyłkę hazardzisty. Niektóre osoby posiadają fantazję przy obstawianiu gonit, a totalizator ma duże obroty.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
