Piłkarze Lechii zmarnowali szanse na objęcie przodownictwa w grupie C Pucharu Ekstraklasy. Gdańszczanie rozpoczynali spotkanie, gdy był już znany remisowy wynik GKS z Arką w Bełchatowie. Jednak mimo, że naprzeciw biało-zielonych zagrał zespół Młodej Ekstraklasy Lecha Poznań, przy Traugutta skończyło się bezbramkowym remisem. Oby w poniedziałek, gdy dojdzie do derbów w Gdyni było więcej emocji.
LECHIA: Kapsa - Kawa, Radovanović, Midzierski, Kosznik - Szuprytowski (65 Szałęga), Trałka (46 Piątek), Kasperkiewicz (46 Cacić), Kalkowski - Cetnarowicz, Hirsz (74 Pietroń).
LECH: Kręt - Kadziński, Przybylski (34 Kowalski), Pater, Woźniak - Wolkiewicz (64 Czechanowski), Machaj, Jasiński, Gołembowski (75 Marynowski) - Kononowicz, Wawszczak (66 Wrzeszcz).
Sędzia: Siedlecki (Warszawa). Żółte kartki: Szałęga (Lechia). Widzów: 7000.
Trener Jacek Zieliński utrzymał w "11" czterech piłkrazy, którzy rozpoczynali niefortunny mecz ligowy w Bytomiu. Lechia od początku przeważała, ale po pół godzinie mogła pochwalić się tylko pokaźną liczbą rzutów rożnych. Z narożnika boiska gdańszczanie kopali piłkę w tym okresie aż sześciokrotnie. To właśnie po tych stałych fragmentach gry groźnie, ale niecelnie uderzali Robert Hirsz i debiutujący w pierwszej drużynie Damian Szuprytowski.
Jednak przed przerwą najlepsze okazje na gola mieli najbardziej rutynowani piłkarze gospodarzy. W 22. minucie Maciejowi Kalkowskiemu idealnie piłkę wyłożył Rafał Kosznik, ale skrzydłowy posłał futbolówkę wprost w bramkarza. Natomiast w 30. minucie kapitalną akcję prawą flanką przeprowadził Jakub Kawa. Prawy obrońca w polu karnym podaniem znalazł Piotra Cetnarowicza, ale napastnik z kilku metrów przestrzelił.
Lech, który wystawił tych samych piłkarzy, którzy grali w poniedziałek przeciwko... Arce w Młodej Ekstraklasie, przed przerwą tylko raz zagroził Pawłowi Kapsie. Bramkarz biało-zielony pewnie złapał piłkę po strzale z wolnego z 17 metrów Mateusza Machaja. Tę okazję poznanianie mieli po faulu Tomasza Midzierskiego.
W drugiej połowie tempo było "spacerowe", a z boiska wiało nudą. Może dlatego, że jak poinformował spiker Marcin Głuszek "Lechia nigdy w 63-letniej historii tak późno nie rozpoczynała meczu". Z tej odsłony warte odnotowania były tylko: strzał z wolnego Frane Cacica dobrze obroniony przez Dawida Kręta oraz niezdecydowanie Kalkowskiego, który zamiast w 66. minucie strzelać, szukał lepiej ustawionego kolegi i go nie znalazł, bo już sam był przed golkiperem. Natomiast rywale odpowiedzieli dwoma niecelnymi uderzeniami z dystansu Machaja.