• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zagłębie - Stoczniowiec 2:6! Bokserska gala w Sosnowcu.

21 stycznia 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Zagłębie Sosnowiec - Stoczniowiec Gdańsk 2:6 (0:1, 1:3, 1:2)

0:1 - Proszkiewicz - Suchomski 7:47
0:2 - Justka - Proszkiewicz 22:10 (w osłabieniu)
0:3 - Skutchan 25:15 (w przewadze)
1:3 - Marcińczak - Sedlak 26:55
1:4 - Sharyton - Kiedewicz 35:15
2:4 - Morawiecki - Kuc - D. Puzio 46:47
2:5 - Suchomski - Sokół 49:41 (w przewadze)
2:6 - Skutchan - Jurasek 56:10

Zagłębie: Radziszewski (26 Wylężek); Cholewa - Kuc, Banaszczak - Rutkowski, Marcińczak - G. Piekarski oraz Kotuła; Sedlak - Morawiecki - Sarnik, D. Puzio - Chabior - Kuźniecow, R. Piekarski - Zachariasz - Twardy oraz Kurowski i Kajzer. Trener: Swatopluk Hermann.

Stoczniowiec: Wawrzkiewicz; Sokół - R. Fraszko, Korczak - Gabryś, Cychowski - Bukowski oraz Smeja; Proszkiewicz - Justka - Suchomski, Skutchan - Bagiński - Jurasek, Kostecki - Sharyton - Kiedewicz, Jankowski - Błażkowski - A. Fraszko. Trener: Marian Pysz.

Sędziowali: Więckowski oraz Dzięciołowski i Godziątkowski.
Kary: Zagłębie - 30 min., Stoczniowiec - 26 min.
Widzów: 900.

Kibice Zagłębia obejrzeli kolejną porażkę swojego zespołu i zapewne małym pocieszeniem był dla nich fakt, że tym razem weszli na lodowisko za darmo. Stoczniowiec wygrał zasłużenie, a obraz spotkania został zepsuty przez bójki, które zaczęły się toczyć na lodzie w trzeciej tercji. Stąd aż 56 minut kar.

Stoczniowiec wygrał nie tylko dlatego, że miał skuteczniejszych napastników, ale także dlatego, że miał lepszego bramkarza. Broniący bramki Zagłębia - Rafał Radziszewski - był w niedzielny wieczór słabo dysponowany i po przepuszczeniu trzech bramek zjechał do boksu w 26 minucie. Zastępujący go Krzysztof Wylężek bronił nieco lepiej, ale także skapitulował trzy razy. Natomiast Tomasz Wawrzkiewicz w pierwszej tercji wyraźnie się nudził. Nic dziwnego - hokeiści Zagłębia strzelali na jego bramkę rzadko, a jeśli już, to niecelnie. Z kilku sytuacji, jakie stworzył sobie Stoczniowiec, jedna zakończyła się bramką. W 8. minucie Tomasz Proszkiewicz uderzył z dystansu i zdobył prowadzenie.

W przerwie trener Hermann dokonał roszad w ustawieniu pierwszego i drugiego ataku Zagłębia: Morawiecki zagrał z Puzio i Kuźniecowem, a Chabior z Sarnikiem i Sedlakiem. W 22 minucie na ławkę kar powędrował Gabryś. Minęło dokładnie 13 sekund jego kary, gdy Stoczniowiec zdobył drugą bramkę. Koszmarny błąd popełnił w tym momencie Radziszewski, który wyjechał z bramki po krążek znajdujący się pod bandą. Szybszy okazał się jednak Proszkiewicz, który podał na środek do Justki. Kapitan Stoczniowca miał przed sobą pustą bramkę i podwyższył na 2:0. Trzecia bramka dla gości padła na 2 sekundy przed końcem kary Morawieckiego. Zdobył ją Skutchan, umieszczając krążek z bliska pomiędzy lewym parkanem Radziszewskiego, a słupkiem.

W 27. minucie padła pierwsza bramka dla Zagłębia. Marcińczak uderzył z niebieskiej linii, a zasłonięty Wawrzkiewicz przepuścił krążek między parkanami. Stoczniowiec zrewanżował się na 4 minuty przed końcem tercji, kiedy Sharyton, mimo "opieki" Kuca znalazł się w sytuacji sam na sam z Wylężkiem i pokonał go.

W trzeciej tercji oglądaliśmy więcej boksu, niż hokeja, co jednak rozgrzało nieco sosnowiecką publiczność. W 46 minucie padła bramka dla Zagłębia (strzelił ją Sarnik), ale sędzia jej nie uznał. Półtorej minuty później arbiter nie miał już żadnych wątpliwości. Z niebieskiej strzelał Kuc, a kierunek krążka zmienił Morawiecki.

W 50 minucie doszło do pierwszego pojedynku na pięści. Grzegorz Piekarski starł się z Wiktorem Sharytonem. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że sosnowiczanin zdecydowanie wygrał ten pojedynek, ale sędzia obu zawodników "nagrodził" odesłaniem na ławkę kar (2+2), a dodatkowo Adrian Chabior otrzymał 2 minuty za niesportowe zachowanie.

Goście wykorzystali przewagę - po strzale Roberta Suchomskiego Wylężek odbił jeszcze krążek, ale ten i tak wpadł do bramki. Ostatnią bramkę "Stocznia" zdobyła w 57. minucie po wzorowo wyprowadzonej kontrze. Po podaniu Juraska - Skutchan umieścił krążek pod poprzeczką. W ostatniej minucie doszło do kolejnej bójki, tym razem pomiędzy Sarnikiem a Kiedewiczem. Obaj dostali 4 minuty plus 10 za niesportowe zachowanie.

PO MECZU POWIEDZIELI:

Marian Pysz: Była to typowa walka o punkty. Mecz bez większej historii. Gdyby nie te bójki, to nie byłoby o czym mówić. To był piąty mecz w ciągu 10 dni, brakowało świeżości i siły. Stąd faule moich zawodników. Możemy teraz spokojnie przygotowywać się do play - off. Cieszę się, że moi zawodnicy przekonali się, że najpierw trzeba bronić bramki, a potem wyprowadzać kontry i wykorzystywać błędy przeciwnika. Na początku sezonu graliśmy "na hurra", było dużo błędów. Teraz ta drużyna dojrzała, czas pracuje na naszą korzyść.

Swatopluk Hermann: Zawiedli dzisiaj nasi bramkarze. Radziszewskiemu mecz w ogóle nie wyszedł. Pierwsze trzy bramki trzeba zapisać na jego konto. Wylężek grał zbyt nerwowo. Z taką drużyną jak Stoczniowiec ciężko się gra, kiedy słabo spisuje się bramkarz. Przechodzimy kryzys, trzeba jednak jeszcze trochę potrenować i w play - off powalczyć o piąte miejsce.

specjalnie dla sport.trojmiasto.pl
Adrian Domagała
www.zaglebie.jdnet.pl

Kluby sportowe

Opinie (2)

  • Piekarski i Sarnik bokserzy

    bylem na meczu i moge co nieco powiedziec.
    Bojka Piekarskiego i Szarytona - Wiktor wpadl niechcaco na bramkarza a Piekarski zaatakowal go ciosem w tyl glowy....nic dziwnego ze walke przegral.Natomiast Sarnik uderzyl kilka razy celnie Kiedewicza w zamieszaniu pod banda.
    Chlopaki ze Stoczni nie chcieli sie bic.

    • 0 0

  • piekarski

    piekarski to jest glopi pedal i nieumie sie postawic w sytuacji sam na sam tak zeby bylo fair tylko umie sie bic jak ktos go niewidzi i to powinno byc dla hokeistow haniebne jak sie bije zawodnika ktory stoi tylem!!!!!!!!!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane