• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zagłębie - Stoczniowiec 3:2.

21 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Po wymęczonym sukcesie nad Podhalem hokeiści Stoczniowca nie wyrwali się z nieszczęsnej sinusoidy, która kieruje ich formą. Góra, dół, góra, dół. Jak długo, panowie? Wczoraj nasz zespół przegrał w Sosnowcu 2:3.

Zagłębie Sosnowiec - Stoczniowiec Gdańsk 3:2 (2:1, 0:1, 1:0)
Barmki dla Stoczniowca: Jurasek (14'), Bagiński (23').
Sędziował: Karaś (Warszawa).
Kary: 8 - 8 minut.
Widzów: 800.

Skład Stoczniowca: Wawrzkiewicz - Precek, Gabryś; Proszkiewicz, Szaryton, Suchomski - Sokół, Korczak; Skutchan, A. Fraszko 2, Kiedewicz - Cychowski 2, Bukowski; Justka, Bagiński, Myszka 2 - Wróbel, Jurasek, Kostecki 2.

Na początku gry Kiedewicz w sytuacji sam na sam zgubił krążek, a za chwilę podobnej okazji nie zmarnował Chabior, strzelając pod rzucającym się Wawrzkiewiczem. 6 min później, po rajdzie Twardego, nasz bramkarz przepuścił gumę między parkanami. Później bronił już bez zarzutu. Niebawem była szansa na kontaktowego gola, ponieważ "stocznia" po raz pierwszy grała w przewadze, jednak światło za bramką gospodarzy zapaliło się dopiero, gdy siły się wyrównały. Wróbel wygrał wznowienie w tercji obronnej rywali i zagrał do Juraska, który zaskoczył Radziszewskiego. W 18 min, kiedy na ławce kar siedział Myszka, Marcińczak trafił w poprzeczkę.

Początek II tercji był już bardziej udany, zresztą w tej części nasz zespół bombardował sosnowieckiego golkipera (16 strzałów). Jednak tylko Bagiński, przy asyście Justki, trafił do siatki. Zmarnowaliśmy kolejne dwa okresy przewagi liczebnej. Mimo to wydawało się, że zaawansowani wiekowo miejscowi muszą pęknąć. Nic bardziej mylnego. Zapanowali nad wydarzeniami i odzyskali inicjatywę, co ułatwił im fakt, że III tercję "stocznia" rozpoczynała w trójkę. Zwycięska bramka padła po uderzeniu Kuca sprzed niebieskiej. Lot krążka zmienił znajdujący się w okolicach bulika Dołęga i druga porażka z beniaminkiem stała się faktem. Na szczęście hokeiści Polonii zbuntowali się i chwilowo nie musimy drżeć o czwarte miejsce.

- Jak w Krynicy, dekoncentracja na początku, dwa razy puściliśmy skrzydłowych i było 0:2 - relacjonował Marian Pysz. - Przy trzeciej bramce Dołęga był obstawiony, tylko nikt nie pomyślał, że trzeba zablokować mu ręce, co jest podstawowym ruchem. Najbardziej szkoda drugiej części, kiedy Zagłębie miało kłopoty z opuszczeniem własnej tercji. Ja i kadrowicze zostajemy na Kanadę, reszta wraca do domu.

GKS Tychy - Polonia Bytom - goście zrezygnowali z gry z powodów finansowych (w tabeli uwzględniamy walkower 5:0).

s.



Głos Wybrzeża

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (1)

  • PANU PYSZOWI JUZ DZIEKUJEMY.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane