• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Złoty środek

6 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Rozmowa z Michałem Globiszem, trenerem mistrzów Europy

- Jak bardzo mężczyzna, który dawno temu wychował córkę i syna, chce być ojcem dla swoich podopiecznych?

- Ojciec to dobre słowo, bo faktycznie myślałem o kadrowiczach jako osiemnastce dzieci. Posłusznych, acz chwilami psotnych. Byłem młody, gdy mój syn dorastał i wiem, że nie wykorzystałem tego czasu jak powinienem, popełniałem poważne błędy. Z perspektywy doświadczeń jestem gotów przyznać, że z pewnością inaczej postępowałbym wobec syna, ale z drugiej strony właśnie tamte moje niedostatki stanowiły naukę, jak dziś radzić sobie z młodzieżą.

- Zatem woli pan być liberalnym tatą niźli szefem ?

- Powodzenie tkwi w wypośrodkowaniu. Nie można przekroczyć granicy poufałości. Chłopcy dobrze wiedzieli, że w momencie rozróby bywam autentycznie bezwzględny.

- Czy to jeden z czynników, które złożyły się na sukces...

- Nie da się ukryć, że atmosfera panująca w reprezentacji była niezwykła, rodzinna. To brzmi jak banał, ale w rzeczywistości tak było, dla chłopców przyjazd na kadrę był świętem. W pewnym stopniu to wynik selekcji charakterologicznej, bo dobierając reprezentantów z pełną świadomością odrzucałem mięczaków i zająców.

- I tych, co mają muchy w nosie, jak niedawno określił pan występującego w Preston Abbotta.

- Właśnie. Zawsze lubiłem chłopców pragnących wygrywać, takich, co nie odstawiają nogi. Jednym z tych, którzy odpadli, był Janicki, należący do grona wicemistrzów Europy do lat 16. Miał być naszym kilerem, ale - mimo późniejszego pobytu w Ajaksie Amsterdam - przegrał z własnym charakterem. Niewątpliwie pełna wizja zespołu u progu pracy zdecydowanie ułatwia zadanie. I, rzecz jasna, łatwiej realizować ją w PZPN aniżeli w klubach, bo tam szkoleniowiec zawsze jest ograniczony.

- Proszę tak z ręką na sercu przyznać, czy selekcjoner może czegoś nauczyć ?

- Na pewno nie mam wpływu - a jeśli już, to wątły - na przygotowanie fizyczne, motoryczne i techniczne. Te elementy zależą od pracy w klubie. Jednak styl, taktyka, sposób wykonywania stałych fragmentów, to sprawy równie ważne i o nich decydowałem. Choćby przed kluczowym spotkaniem z Hiszpanią odradzano mi otwartą grę. Tymczasem rozpoczęliśmy na wskroś ofensywnie, atakowaliśmy wielkich faworytów już 25 metrów od ich bramki. I okazało się, że to jest właśnie to, co w szeregach Hiszpanów wywołuje popłoch.

- Wielki sukces sprawił, iż w tej chwili wszyscy martwią się o przyszłość złotego rocznika. W wielkich klubach grają równie młodzi piłkarze, ale np. w Barcelonie nikt nie krzyczał, aby oszczędzać Simao Sabrosę ?

więcej w poniedziałkowym Głosie Wybrzeża

Rozmawiał: Stanisław Rajewicz

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane