W derbach Kociewia odmieniona Wisła łatwo pokonała Wierzycę (3:0), rewanżując się jej za identyczną porażkę jesienią. Piotr Klecha zebrał w Tczewie piłkarzy, z którymi może pokusić się o miano rewelacji wiosny, ale woli być ostrożny. W roli trenera starogardzian debiutował były piłkarz tego klubu, Dariusz Bedla. Za jego poprzednikiem, Romanem Wohlertem, nie przepadała część drużyny.
Do Wisły wrócili jej wychowankowie.
Marcin Cetera,
Piotr Pustkowski i
Paweł Radzimski (cała trójka z Unii Tczew) oraz
Maciej Herold (Olimpia Sztum) wystąpiła w sobotę, natomiast nie mogli zagrać z powodu papierkowych kłopotów
Włodzimierz Chmielecki (KP Sopot) i
Krystian Kiwatrowski (Wierzyca). Siła zespołu wzrosła nieporównywalnie.
- Powroty mają dobre i złe strony - mówił Klecha.
- Złe, bo nagle wszyscy będą ode mnie oczekiwać Bóg wie jakich wyników, a tymczasem niektórzy moi starzy koledzy mają zaległości. Chociaż lepiej mieć taki kłopot niż nie mieć ludzi do grania. Taki Radzimski wystąpił u mnie, kto by pomyślał, na stoperze i spisał się świetnie. Poza tym cieszy mnie możliwość budowy zespołu z rutyniarzy i naszych talentów. W podstawowym składzie wystawiłem trzech juniorów - Praclewskiego, Czarneckiego i Kotwicę, który zdobył gola po akcji w stylu Zidane'a, no, nie chciałbym przesadzać.A ten pierwszy,
Bartłomiej Praclewski obronił nawet rzut karny.
- Normalnie sam bym bronił, bo to był pierwszy, bardzo ważny mecz, ale nie mogłem z powodu kontuzji - wyjaśnił
Klecha, zadowolony z postawy swojego podopiecznego.
Wiślacy, przedostatni w tabeli po 11 kolejkach, od tamtej pory przegrali tylko z Lechią i już wyrwali się ze strefy barażowej, natomiast pogrąża się w niej Bałtyk (jedno zwycięstwo w ostatnich 9 grach). W sobotę biało-niebiescy stracili punkty z Powiślem (0:1), grając od 29 min w... dziewiątkę. To był historyczny mecz, ponieważ odbył się na sztucznym boisku GOSiR. Wydaje się, że zbyt pochopnie zweryfikowanym przez Pomorski ZPN do rozgrywek IV ligi. Okręg pragnie nadać tej lidze znaczenia, a tymczasem gry w tzw. klatce są po prostu nie do oglądania. O tym związek powinien pomyśleć.
- To boisko jest wspaniałe do treningu, znakomite do gry dla juniorów, lecz nie przystaje do rywalizacji w seniorach. Jest za małe - dodał
Mirosław Zimny, trener gdynian, niechętny do dalszych oficjalnych występów na belgijskim syntetyku. Mówiąc małe, pewnie miał na myśli wąskie. To faktycznie jest feler.
Gospodarze dowiedzieli się dwa dni przed meczem, że nie mogą grać na murawie obok hali lekkoatletycznej. Szefowie GOSiR przenieśli mecz na sztuczną nawierzchnię. Żle musiał się na niej czuć nieprzywykły do takiego luksusu abiter z okręgu słupskiego,
Mirosław Cyrson. Za szafowanie kartkami już na miejscu zebrał wiele cierpkich słów, ale te nie ostudziły w nim zapędu do pomyłek. Po ostatnim gwizdku napisał w protokole, że wyrzucił z boiska
Karola Grzesiuka oraz
Błażeja Szmidta. Tego drugiego (grał do 81 min) pomylił z
Arturem Rosińskim.
Za wydarzenie inauguracji śmiało możnaby uznać bramkowy debiut
Tomasza Untona w barwach "jedenastki" z Połchowa. W swoim stylu strzelił z dystansu, inna sprawa, że
Adam Duda, golkiper Orkana, popełnił straszny błąd. Rumianie zwyciężyli 4:2 grając bez
Dariusza Hebla. Najlepszy snajper ligi wyjechał służbowo na Litwę. Wyręczyli go m.in. młodzieżowiec
Sebastian Bojaruniec (po raz pierwszy w podstawowej "11") i
Witold Chmieliński, wykupiony z Bałtyku za kwotę nieznacznie przekraczającą tysiąc złotych.
Do końca rundy na pewno nie zobaczymy innego czołowego strzelca.
Robert Panek, gwiazdor w składzie Sparty, złamał nogę podczas wojskowych rozgrywek w futsalu. Nie dziwi, że przez moment mówiło się, iż biedny klub z Sycewic nie wystartuje.
NAJSKUTECZNIEJSI:
19 -
D. Hebel (Orkan);
14 -
Hartman (Gedania);
12 -
Kobus,
Szutowicz (Lechia);
11 -
A. Borowski (Chojniczanka);
9 -
Rosiński (Bałtyk),
Panek (Sparta),
Lauryn (Pomezania).
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
