Z najsłabszymi drużynami II ligi zagrają w 10. kolejce trójmiejskie siatkarki. W sobotę o godzinie 17.00 przy ul. Jowisza Alpat Gdynia zmierzy się z Naftą Gaz II Piła, a Olimpijczyk Gdańsk zagra na wyjeździe z Zawiszą Sulechów.
Podopieczne Małgorzaty Kałdonek w 2001 roku wygrały wszystkie dziewięć meczów ligowych. Liczymy, że świąteczno-noworoczna przerwa nie wybiła ich z rytmu. Najbliższy przeciwnik nie budzi respektu, ale nie można go lekceważyć, gdyż wydaje się mieć sposób na... Trójmiasto. Jedyny sukces zanotował wszak w meczu przeciwko Olimpijczykowi.
- W przerwie w rozgrywkach solidnie trenowaliśmy. Wychodzimy z założenia, że jesteśmy zespołem na dorobku i zawsze możemy grać lepiej. Pilanki, choć plasują się nisko w tabeli, a na własnym parkiecie uległym nam 0:3, tworzą interesujący zespół. Jego siła wzrosła, gdyż zaczęła w nim grać trenerka, która ma za sobą występy w ekstraklasie - podkreśla Marek Patoła, prezes KATS Alpat.
Istnieje możliwość, że gdynianki w ciągu najbliższych ośmiu dni rozegrają aż trzy spotkania. Z prośbą o grę w przyszłą niedzielę do liderek zwrócił się Nowy Dom Chodzież, który dzień wcześniej musi stawić się w Gdańsku i chciałby zaliczyć oba spotkania za jednym zamachem.
- Jestem otwarty na propozycje. Jednak wiązałoby się to z dodatkowymi obciążeniami. Dlatego decyzję pozostawiam trenerce i zawodniczkom - mówi Patoła.
Olimpijczyk, który usilnie walczy o awans do czołowej czwórki tabeli (na koniec sezonu gwarantuje to utrzymanie bez względu na wyniki w play off) jest wyżej notowany niż rezerwy występującego w serii B I ligi Zawiszy. Jednak w pierwszej rundzie podopieczne Jacka Łapińskiego wygrały w Gdańsku z rywalem, który w dziewięciu pojedynkach odniósł jedno zwycięstwo (3:2 nad Naftą Gaz Piła) dopiero po tie-breaku. Ponadto pamiętamy, że "olimpijki" znacznie gorzej grają na wyjazdach. Dotychczas z czterech takich gier wygrały tylko jedną.
