• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niedzielan cudów

star.
13 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Dwie rewelacyjne akcje duetu napastników Groclinu pozwoliły biało-czerwonym osiągnąć największy sukces w tych eliminacjach. Sukces, w który nie wierzył Zbigniew Boniek, ten, który zawalił eliminacje kompromitacją z Łotwą. Sobotni mecz zapamiętamy tylko dzięki Andrzejowi Niedzielanowi i Grzegorzowi Rasiakowi. Tak jak nic nie znaczący triumf w Burgas w 1998 roku (3:0 z Bułgarami) wspominamy za sprawą Sylwestra Czereszewskiego. Każdy jednak by chciał, aby 24-letni wychowanek Promienia Żary rychło pozbył się łatki bohatera z Budapesztu. Choćby już w środę, kiedy jego drużyna klubowa stanie przed szansą wyeliminowania Herthy.

0:1 NIEDZIELAN (11), 1:1 Szabics (48), 1:2 NIEDZIELAN (62).
Sędzia: M.E. Mejuto Gonzalez (Hiszpania).
Widzów 20 000.
Żółte kartki: Lisztes (45, faul), Juhar (68, faul), Bodog (90, faul) - SOBOLEWSKI (38, ręka).

WĘGRY: Kiraly - Bodog, Dragoner, Juhar - Boor, Lipcsei (46 Gera), K. Lisztes, Dardai, Fuzi - Szabics, M. Feher (64 Kenesei). TRENER: Gellei.
POLSKA: Dudek - Kłos, J. Bąk, Rząsa - Michał Żewłakow, Sobolewski, Szymkowiak (85 Lewandowski), Mila (53 Kosowski), Krzynówek - Niedzielan (88 Saganowski), Rasiak. TRENER: Janas.

Berlińczycy mogli się przestraszyć. Oczywiście, najwięcej do powiedzenia ma Gabor Kiraly, dwukrotnie pokonany przez "Wtorka". W podstawowym składzie wystąpiło aż czterech piłkarzy z Grodziska. Radosław Sobolewski, choć to żaden weteran, wydawał się pewniakiem, ale za to najmłodszy na boisku Sebastian Mila dostąpił wielkiego zaszczytu. Były lechista był bardzo widoczny w pierwszych minutach, jednak zupełnie zniknął z pola widzenia, gdy gospodarze osiągnęli wyraźną przewagę. Jakby uśpił go dotychczasowy styl kadry, która po golu na 1:0 w swoim stylu wpadła w letarg. Uspokojona łatwym prowadzeniem. Jest znamienne, że do soboty kwartet z Groclinu miał łącznie 10 (słownie: dziesięć) występów w barwach narodowych. Dopiero teraz do reprezentacji przyszło nowe. Niedzielan, wzorcowo wykorzystując dwie sytuacje sam na sam, zdobył swojego drugiego i trzeciego gola dla Polski (w czterech meczach). Chociaż Imre Szabics może pochwalić się jeszcze lepszą średnią (6 trafień w 6 grach).

Wygraliśmy praktycznie bez udziału wiślaków, którzy - jak zapowiadał Paweł Janas półtora roku temu - mieli stanowić trzon kadry. Łydka Macieja Żurawskiego okazała się problemem nie do przejścia i chyba dobrze się stało. Niepotrzebny okazał się nawet Kamil Kosowski, i to mimo faktu, iż Marcin Żewłakow (po raz pierwszy w karierze wcielił się w rolę prawego pomocnika) oraz Jacek Krzynówek, niczym nie zachwycili, wypadli wręcz blado. Jedyna - oprócz skuteczności - rzecz, za którą należały się Polakom pochwały, to zangażowanie w ogólnie niezłym odbiorze piłki. Z przebiegu gry bardziej sprawiedliwy byłby remis. Wszystkie inne elementy świadczyły na niekorzyść gospodarzy, którzy absolutnie nie zasłużyli na udział w barażach. W obronie są tylko wtedy skuteczni, gdy się zamurują (tak zrobili w Chorzowie). Potwierdziła się opinia Macieja Skorży. Szef banku informacji podkreślał, że Węgrów naprościej załatwić z kontry. Gdyby źle wylosowali, skończyliby jak kilka lat temu, kiedy Jugosławia zlała ich tuzinem bramek w dwumeczu. Słabi Łotysze wykorzystali frajerstwo i słabość obu ekip.

Notowania Głosu
Dudek - nie zrobił niczego, co kazałoby zachwycać się jego występem.
Kłos - w Koeln szybko znalazł się na cenzurowanym i siedział na ławce rezerwowych w ostatnich dwóch kolejkach. Nad Wisłą, jak widać, nie ma lepszego.
Bąk - to jest piłkarz o znakomitej opinii, ale bodaj nigdy nie potwierdził jej w kadrze. Zawsze co najwyżej solidny. W sobotę też.
Rząsa - bez wsparcia Krzynówka ciężko mu było zatrzymać Boora. Węgier kilka razy uciekł mu, ale w najważniejszym momencie obrońca Partizana wybił piłkę z pustej bramki.
Michał Żewłakow - wolimy brata Marcina w roli kilera na ławce rezerwowych (na pewno byłby lepszy od Saganowskiego) niż jego na boisku, zwłaszcza na prawej pomocy. Tak się tym przejął, że przy bramce na 1:1 zachował się zupełnie jak nie obrońca.
Sobolewski - plus za waleczność i próbę zdominowania Lisztesa i Dardaia, pomocników cenionych w Bundeslidze.
Szymkowiak - jak na lidera zespołu, raczej bezbarwny występ. W ofensywie zero.
Mila - rozpoczął obiecująco, lecz szybko zgasł.
Krzynówek - Tomaszewski mówił, że na Nepstadionie zagra Dudek plus Krzynówek i 9 koszulek. Tym razem nie miał racji. Pomocnik FC Nuernberg znalazł się w głębokim cieniu Boora z VSC Debreczyn.
Rasiak - takich podań nie powstydziłby się Zidane. Były snajper młodzieżówki doskonale wiedział jak zagrać. W końcu wie najlepiej, co potrzeba napastnikowi.
Niedzielan - rewelacja. Brawa za stuprocentową skuteczność oraz szybkość. Strzelił nawet trzeciego gola, ale ze spalonego.


Fachowym okiem
Adam WALCZAK. - Nie wierzę, że Szwedzi coś kombinowali. I mnie zaskoczyli, ale przecież jest oczywiste, że piłkarze w żółto-niebieskich strojach nie zawiedli tylko nas. Również swoich kibiców, dali do myślenia trenerom. Co do Polaków, nie pomyliłem się. Jednak jesteśmy lepsi od Madziarów. Aczkolwiek nie powiem, że byliśmy lepsi w tym akurat meczu, na pewno nie piłkarsko. O wygranej przesądziło serducho kadrowiczów, ich zaangażowanie. Otrzymaliśmy dowód, że prezentując takie atuty można osiągnąć skromny sukces.

Jarosław KOTAS. - Jestem zaskoczony, że tak łatwo nam poszło. Bez bicia, przyznaję, iż obstawiałem 0:2. Nie wiem, czy wynikła z tego euforia jest wskazana. Na pewno jest jeden niezadowolony - Janek Tomaszewski. A to z tego powodu, że prezes Listkiewicz zyskał alibi na przedłużenie kontraktu Janasa. Ja uważam, że trzeba pociągnąć to, co zaczęło się w sobotę, byle tylko nie przywiązywać się na siłę do Bąków i Żewłakowów i nie wracać do Hajto. Niech młode Smolarki i Rasiaki udowodnią, co potrafią. Oni nic już zepsuć nie mogą. Choć jestem daleki od wniosku, że to jakieś wybitne pokolenie. Dałbym im cztery lata. Jakoś nie wierzę, że poradzimy sobie już w eliminacjach MŚ.


Minuta po minucie
7 minuta - pierwszy przełomowy moment, początkowy impet Węgrów osłabł po tym jak błyskotliwy Boor zgubił futbolówkę w dobrej sytuacji na skrzydle.
9. - Mila wywalczył pierwszy z trzech zaledwie rzutów rożnych biało-czerwonych w całym spotkaniu (wobec ośmiu gospodarzy).
11. - prowadzimy! Pierwsza dobra akcja, właściwie kontra z jednym podaniem i pierwszy strzał na bramkę. Od razu gol! Rywale odebrali piłkę Mili i rozgrywali atak pozycyjny. Szybko przerwał go Rząsa, futbolówka trafiła do Rasiaka, który natychmiast, z 40. metra, posłał ją do partnera z Groclinu, idealnie między dwóch obrońców, Dragonera i Juhara. Niedzielan pokazał, co znaczy jego szybkość. Kiraly nie miał szans. Doprawdy popisowe rozegranie kontrataku.
31. - wreszcie zaczęło coś się dziać... Szabics z 18 m, nad wysuniętym Dudkiem, strzelił w poprzeczkę.
35. - prostopadłe zagranie do Boora, ten zgrywa piłkę głową na środek pola karnego, gdzie Feher końcem buta wyprzedza Kłosa. Futbolówka zmierza do pustej bramki. Z linii wybija ją Rząsa.
36. - Boor objeżdża Rząsę, wpada w pole karne, ale marnuje szansę samolubnym strzałem.
39. - Bąk w ostatniej chwili przerywa szarżę Lisztesa w "16".
40. - Szabics strzela z 18 m nad poprzeczką. To już oblężenie! Za chwilę znowu drżymy z powodu nieokiełznanego Boora.
45. - odpowiedź Polaków, słabe i niecelne uderzenie Szymkowiaka z około 30 m.
47. - początek II połowy nie przyniósł zmiany w grze. Madziarzy szturmują. Dobrze rozegrali, po czym zepsuli (Dardai) rzut wolny, oczywiście po faulu Rząsy na Borze. Nasi jacyś tacy bierni, za co za chwilę zostali ukarani.
48. - wyrównanie. Węgrzy przejęli piłkę po dalekim wykopie Dudka. Szymkowiak pozwolił rozpędzić się Fuziemu, Żewłakow jedynie przez dobre 15 m asystował rywalowi, aż też zagrał do Szabicsa. Młody gwiazdor Stuttgartu przyjął piłkę tuż przez "16" i bardzo precyzyjnie przymierzył w długi róg. Nie przeszkodził mu żaden z naszych obrońców.
54. - niesygnalizowany strzał Rasiaka z 20 m, ale tuż obok słupka.
61. - odbijamy, 2:1 dla Polski! Znowu w roli głównej atak z Grodziska Wielkopolskiego. Na środku boiska Boor faulował Krzynówka, ale piłka jakby była przyciągana przez Rasiaka. Ten znowu nie musiał myśleć jak zagrać. Jeden krok i ponownie prawidłowa decyzja - zagrał między obrońców, którzy chyba z radości zapomnieli o Niedzielanie. Piłkarz niechciany ongiś w Lubinie minął Kiraly'ego i strzelił lewą nogą do pustej bramki. Juhar był spóźniony. Drugi celny strzał i drugi gol!
67. - Dudek odbija na róg uderzenie Keneseia z dystansu.
75. - Groclin rządzi - Sobolewski strzela sprzed pola karnego - nad poprzeczką.
76. - Kenesei, zbyt pospiesznym strzałem, marnuje znakomitą okazję na 2:2.
77. - kiks Dudka, który niepotrzebnie wybiegł na skraj "16". Bąk i Rząsa pilnowali przecież napastnika. Golkiper kopnął w któregoś z nich i Bąk musiał gonić za piłką, żeby nie wpadła do siatki. Zdążył pół metra przed linią.
87. - gafa Kłosa w polu karnym, ale szybko naprawiona przez sprawcę.
91. - niecelne strzały Gery oraz Dragonera głową. Nasza obrona nie powinna do tego dopuścić.
94. - koniec. Nikt się nie cieszy.
Głos Wybrzeżastar.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane