• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polski związek bezprawia

s.
22 grudnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu, działający przy PKOl. w całości uchylił decyzje PZPN - zarówno pierwszej (Wydział Dyscypliny), jak i drugiej instancji (NKO) - w sprawie tzw. afery barażowej. W opinii trybunału, Szczakowiankę niesłusznie zdegradowano z I ligi oraz ukarano dziesięcioma ujemnymi punktami i niesłusznie zdyskwalifikowano na dwa lata byłych piłkarzy Świtu - Macieja Lewnę, Marka Zawadę, Grzegorza Miłkowskiego, Rafała Rutę, Adama Warszawskiego i Macieja Krzętowskiego.

Nazajutrz po korzystnym dla siebie wyroku Lewna wystąpił w meczu Polskiej Ligi Halowej w barwach Holiday Chojnice.

Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu, zazwyczaj pracujący w trzy osoby, tym razem obradował w pięcioosobowym składzie. Przewodniczyła mu adwokat Maria Zuchowicz, wiceprezes PZŁF, sędzina międzynarodowa, popularna dzięki komentowaniu w telewizji światowych imprez. Oprócz niej sprawą zajmowali się: Zbigniew Cieślak, profesor prawa administracyjnego, adwokat Piotr Sikorski, Marek Pałus, radca prawny i prezes PZKosz. oraz Andrzej Baczewski, radca prawny. Ci właśnie ludzie wykazali wiele uchybień w całej procedurze, zarówno złamanie ogólnych zasad prawa, jak i przepisów wewnętrznych PZPN.

- Obwinionym nie przedstawiono zarzutów, uniemożliwiono obronę, nie informowano ich o toczącym się postępowaniu, nie mieli prawa zadawania pytań - uzasadniała Zuchowicz. - Niezgodne z prawem, a nawet statutem związku, było wyłączenie jawności. Wyłączenie może objąć osoby trzecie, lecz nie uczestników postępowania! Oskarżeni i ich obrońcy nie wiedzieli, kto przeciw nim zeznawał i co zeznawał. Niezgodnie z prawem wprowadzono instytucję świadka incognito, utajniono niektóre dowody, a inne dokumenty bezpodstawnie uznano za dowody bezpośrednie, choć miały jedynie charakter poszlakowych...

Jednym z nich była słynna taśma z nagraniem rozmów piłkarzy Świtu. Według specjalistów z Komendy Głównej Policji, taśma jest pozbawiona walorów dowodu, nie można ze stuprocentową pewnością stwierdzić czy nagranie nie zostało zmontowane. Decyzja trybunału, podjęta jednomyślnie, jest prawomocna i nie ma od niej odwołania. Sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia przez WD PZPN.

- Nie przesądzamy o czyjejś winie, nie oczyściliśmy również podejrzanych. Nie potrafię powiedzieć, w której lidze powinna grać Szczakowianka. Zajmowaliśmy się tylko procedurą prawną. Sytuacja jest taka, jakby wyroku nie było. A co zrobi PZPN i oskarżeni, to już nie nasz problem - zakończyła pani przewodnicząca.

- Moi klienci w każdej chwili mogą podpisać nowe kontrakty z jakimkolwiek klubem i wrócić na ligowe boiska - podsumował obrońca Paweł Dowgwiłłowicz. - To dla nas dzień triumfu. Nareszcie ci, którzy potajemnie ich oskarżali, będą musieli spojrzeć im w twarz.

- Kar nie ma, ale problem pozostał - komentował Eugeniusz Kolator, wiceprezes PZPN, który stwierdził przed kamerami, że na pewno nie ma już sprawy owych 10 punktów. Chociaż wykluczył powiększenie ekstraklasy w połowie sezonu. Zespół z Jaworzna został zdecydowanym liderem II ligi. Nie tak dawno Szczakowianka złożyła kasację od wyroku NKO, argumentując swój wniosek tym, iż regulamin związku nie przewidywał kary dodatkowej w postaci ujemnych punktów. Kasacja została oddalona...

- To miły prezent pod choinkę - cieszył się Tadeusz Fudała, prezes Szczakowianki. - Przez minione pół roku nikt nie chciał nas słuchać. Nie dopuszczano przedstawianych przez nas dowodów i racji. Czujemy się usatysfakcjonowani, chociaż satysfakcja byłaby całkowita, gdyby sprawę umorzono. W każdym razie jestem obecnie prezesem pierwszoligowca. Teraz PZPN może rozpocząć nowe postępowanie, ale może też nie podjąć żadnych działań. Jesteśmy gotowi do ugody. Wszystko można jakoś dogadać, sprawa jest do załatwienia.

Michał Listkiewicz, prezes PZPN, pochwalił się, że ma pełne wsparcie FIFA i stwierdził, że trzeba coś wymyślić, aby ochronić świadka incognito.

Prawdopodobnie wszystko zacznie się od nowa.


Henryk Klocek, prezes Pomorskiego ZPN, przyjął piątkowy wyrok Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu z zaskoczeniem.
- Werdyktu, jak w sądzie, nie podważa się, ale można dyskutować na temat jego skutków. Nie uważam, aby trybunał zdjął winę z piłkarzy, zresztą nie wierzę w wersję, że nie byli zamieszani w aferę. Generalnie nie stało się dobrze, że decyzja nie zakończyła afery. Trwa ona ponad pół roku i może potrwać drugie tyle. Podejrzewam, że anulowanie kary punktowej i zmniejszenie dyskwalifikacji do roku, czy nawet do 6 miesięcy usatysfakcjonowałoby strony i sprawa rozmyłaby się, tak jak wcześniej ucichła afera z Radomskiem. Procedury wystartują na nowo i oby nie doszło do sytuacji, że w czerwcu liga zakończy sezon, a wciąż nie będziemy znali wyroku. W związku nie powinni myśleć nad zmianą regulaminu rozgrywek. Szczakowianka ma na tyle silny zespół i tak dobrego szkoleniowca, że w cuglach wywalczy awans. Problem polega na tym, że latem wybierano złe sankcje. Oba kluby powinny zostać zdegradowane do klasy niższej, czyli Szczakowianka powinna dziś grać w drugiej lidze, a Świt w trzeciej. Kara punktowa, pomijając, że bardzo surowa, nie była potrzebna. Zastanawiam się natomiast nad innym wątkiem, którego przez weekend nie mogłem zweryfikować. Otóż, co stanie się, jeśli PZPN znowu ukarze kluby i piłkarzy? Co będzie, jeśli ukarani stracą instrument odwołań? Kto wtedy będzie zadowolony?
Głos Wybrzeżas.

Opinie (1)

  • Lewna ty ćwoku, oddaj pieniadze oszuscie.
    Holiday Chojnice - smieszna druzynka od razu wziela tego pilkarzyka

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane