• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dariusz Zawadzki - ''W Gdyni mam większe szanse na granie''.

7 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
- Nigdy dotąd w barwach Arki nie grał aktualny mistrz Europy. Kibice czekają na twój debiut, ale tak naprawdę mało kto wie jak grasz...

- Zamierzam grać tak, aby kibice szybko przekonali się, iż jestem przydatny. Moje obowiązki w kadrze zawsze były takie same. Trener Globisz oczekiwał ode mnie rozgrywania, organizacji gry, uruchamiania bocznych pomocników etc. Lubię grać ofensywnie, aczkolwiek podczas mistrzostw rolę ofensywnego pomocnika pełnił Madej. Za to ja - nie dzieląc już tego obowiązku z Grzelakiem - wykonywałem rzuty wolne, i z prawej, i z lewej strony. Do tego, jak zwykle, kornery, ale tylko - jako gracz prawonożny - z lewej flanki, aby wrzutka wchodziła w bramkę. I, oczywiście, rzuty karne.

- W teamie Globisza stanowiłeś swojego rodzaju ewenement. Do tej pory grałeś najwyżej w IV lidze!

- Nieraz zastanawiałem się, dlaczego tak jest. To jednak rzecz zrozumiała w tak silnym klubie jak Wisła, a szczególnie, gdy chodzi o tak newralgiczną pozycję. W centrum drugiej linii grają zawodnicy doświadczeni. Rok temu, po zdobyciu mistrzostwa kraju do lat 19, zostałem przeniesiony do drugiego zespołu, który prowadził pan Motyka. Równocześnie, codziennie uczestniczyłem w zajęciach pierwszego zespołu, zarówno u trenera Lenczyka, jak i Nawałki. Nie grałem tylko wtedy, gdy wypełniałem obowiązki reprezentanta. Rezerwy, podobnie jak drużyna juniorów, mają grać tak, jak w danym momencie grają pierwszoligowcy. Szkopuł w tym, że non-stop zmieniał się nasz skład. Druga sprawa, to taktyka rywali, którzy przeciwko Wiśle budowali mur obronny.

- Dlaczego Arka?

- Nie ma szczególnej przyczyny. Najpierw była propozycja ŁKS, a potem - w trakcie zgrupowania kadry w Łodzi - pan Michał powiedział, że interesuje się mną gdyński klub. Ja mu na to, że muszę się zastanowić, bo lubię wszystko przemyśleć na spokojnie. Wiedziałem, co mnie czeka w Krakowie, więc pomysł z drugą ligą przypadł mi do gustu. Miałem wrażenie, że klimat tutaj jest przychylny. W Gdyni mam większe szanse na granie.

- A jeśli rywalizacja będzie bardzo ostra?

- To mnie nie zraża. Rywalizacja jest mobilizująca. I wcześniej byłem przekonany do swoich możliwości, ale sukces w Finlandii ostatecznie utwierdził mnie, że mogę powalczyć z każdym. Jeszcze przed turniejem eliminacyjnym ME U-16 doznałem poważnej kontuzji kolana i nie grałem przez osiem miesięcy. Łatwo się nie załamuję. Aczkolwiek nie chciałbym, aby kibice wnioskowali, że potrafię Bóg wie co.

- Czy dlatego właśnie nie zawracałeś sobie głowy klubami ekstraklasy?

- Na to byłoby jeszcze za wcześnie, choć, naturalnie, nie zapominam, że moi rówieśnicy z powodzeniem występują w I lidze. Założyłem sobie systematyczny rozwój. W Arce od razu ucieszyłem się, że zespół preferuje grę w piłkę. Nie ma tu zawodników topornych. Tylko w sobotę trochę się zmartwiłem, że koledzy nie grali tak, jak ćwiczyliśmy na zgrupowaniu w Dębicy.

- Czy stawka za mistrza Europy urosła?

- Nie wiem, jak mój transfer załatwiły kluby, ale ja umówiłem się z działaczami Arki jeszcze przed finałami ME. Po powrocie niczego nie żądałem. Tak bardzo na pieniądzach jeszcze mi nie zależy, choć nie chciałbym grać za darmo. W Gdyni będę zarabiać więcej niż dotąd w Krakowie. To mi pasuje.

- Rozmawiamy w hotelu "Olimp", w którym mieszkasz...

- Już niedługo, bo do jutra. W poniedziałek wieczorem oglądaliśmy z Karolem Piątkiem mieszkanie przy ul. Kopernika. Jestem mile zaskoczony. To taki domek willowy. Będziemy mieć dwa pokoje z kuchnią. Początkowo chciałem samodzielne lokum, lecz dałem się przekonać, że we dwójkę będziemy mieć mniej kłopotów.

- Co mówili rodzice na przeprowadzkę?

- Jako że wszyscy, a mam jeszcze dwie starsze siostry, mieszkaliśmy wspólnie, mój wyjazd wywołał spore emocje. Zwłaszcza, że jakoś tak mocno trzymamy się, a i ja jestem osobą bardzo rodzinną. Rodzice jednak dobrze wiedzieli, że zmiana klubu jest nieodzowna dla mojego rozwoju. To zresztą tata sprawił, że zostałem piłkarzem. Kiedyś sam chciał nim być, ale jakoś nie miał go kto zaprowadzić na trening. Więc on zaprowadził mnie.

star.



Głos Wybrzeża

Opinie (4)

  • buahahaha

    jezeli ten pan na zdjeciu to Zawadzki to ja jestem Rivaldo. Kompromitacja panowie, kompromitacja...

    • 0 0

  • do Pa...cośtam

    pomyłki zawsze się zdarzają... nie chcesz - nie czytaj. Nigdy nie rozumiałem takich ludzi, ale zaraz - pewnie to śledź. Więc już się nie dziwię...

    • 0 0

  • Pomyłka

    Faktycznie, zdjęcie, które gościło poprzednio a propos tego artykułu nie prezentowało Dariusza Zawadzkiego, co nie pomniejsza jego wartości merytorycznej. Przy natłoku zdjęć jakie nasza redakcja posiada w swoich archiwach nietrudno o pomyłkę. Bez pomyłek nie byłoby waszych krytycznych opinii, które pozwalają nam dostosowywać serwis do Waszych potrzeb. Choć nie jesteśmy zachwyceni formą - mimo wszystko dziękujemy za słuszną uwagę.

    • 0 0

  • zwracam honor

    fakt jest faktem, ze moze wyrazilem sie w ostrej formie, wiec PRZEPRASZAM. Jednak co sie tyczy pana egzekutora to niebede z Toba polemizowal bos sam nie lepszy, wiec nie kreuj sie na kogos kim nie jestes.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane