Renat Gafurow spędzi siódmy sezon z rzędu w barwach Wybrzeża. Rosjanin, który będzie walczył o miejsce w składzie z Thomasem Jonassonem, Leonem Madsenem i Fredrikiem Lindgrenem, jest pogodzony z rolą... rezerwowego. Nie zamierza jednak narzekać i przyznaje, że nawet przez chwilę nie myślał o zmianie klubu. Przynajmniej w Polsce, bo w swojej ojczyźnie po siedmiu latach wrócił do macierzystego Oktiabrskij, co zaoszczędzi mu odległych podróży do Władywostoku. W sobotę o godzinie 18:10 odbędzie się prezentacja gdańskiej drużyny. Aby ją obejrzeć trzeba kupić bilety na... Diverse Night Of The Jumps. Najtańsze kosztują 69 zł.
Rafał Sumowski: Czeka pana siódmy z rzędu sezon w gdańskim klubie. Czy był zimą moment, w którym pomyślał pan, że może warto byłoby zmienić pracodawcę?Renat Gafurow: Nie zastanawiałem się nad tym nawet przez chwilę. Z prezesem Robertem Terleckim
osiągnęliśmy porozumienie tak naprawdę już tydzień po zakończeniu ubiegłorocznych rozgrywek. Kontrakt podpisałem później, ale wiedziałem, że zostanę w Gdańsku.
MUSISZ KUPIĆ BILET, JEŚLI CHCESZ OBEJRZEĆ PREZENTACJĘ ŻUŻLOWCÓW 22 MARCAW przeciwieństwie do Roberta Miśkowiaka, został pan nad morzem, mimo zaległości finansowych jakie ma klub względem pana.Po prostu wierzę, że wszystko to, co należy mi się za poprzedni sezon, zostanie uregulowane.
Liczy pan jeszcze ile awansów i spadków z Wybrzeżem ma na koncie?Tak, trzy awanse i dwa spadki. Fajnie byłoby teraz zatrzymać tą sinusoidę i zachować miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej na dłużej niż rok. Wygląda na to, że będzie o to trudniej niż kiedykolwiek, bo w ekstralidze będzie tylko osiem drużyn, a w dodatku składy rywali robią wrażenie. Każdy sezon trzeba jednak rozpoczynać z optymizmem i ja tak właśnie zamierzam zrobić.
ROSJANIN REKORDZISTĄ WYBRZEŻA WŚRÓD OBCOKRAJOWCÓWJak prezentuje się pana park maszyn na ten rok?Aktualnie trenuję na motocyklach z poprzedniego sezonu. Zamówiłem nowy silnik i czekam na jego odbiór. Niebawem powinienem dostać zastrzyk finansowy na przygotowania sprzętowe. Mam nadzieję, że wszystko uda się dopiąć na ostatni guzik przed inauguracją.
Mówi się, że gdyby Renat Gafurow nie był taki pokorny, osiągnąłby w żużlu więcej. Chodzi o godzenie się z często drugoplanową rolę w klubie. Czy w jakimś stopniu podziela pan to zdanie?Sam nie wiem, co odpowiedzieć. Ja nie widzę powodów, abym miał czegoś żałować lub czymś się denerwować.
Jednak w tym roku rolę zawodnika rezerwowego przyjdzie panu pełnić już chyba po raz trzeci w historii startów dla gdańskiego klubu. Tak było w sezonach 2009 i 2012, czyli poprzednich, w których zespół startował w ekstralidze. To chyba nie jest komfortowe dla żużlowca?To prawda. W zeszłym roku w I lidze pojechałem jednak we wszystkich spotkaniach i to dawało mi dużą pewność siebie. Inna sprawa, że
mając miejsce w składzie, nie musisz "zarzynać" najlepszego sprzętu na treningach tylko kręcisz kółka aby go dostroić i upewnić się, że wszystko działa jak powinno. Kiedy walczysz o skład, zdarza się, że wyciskasz maksimum z motocykla, a potem w lidze okazuje się, że... nie masz na czym jechać. Wszystko ma jednak swoje plusy i minusy. Kwestie sprzętowe to jedno, ale z drugiej strony stała rywalizacja pomaga w dążeniu do pozytywnych zmian i pracy nad sobą.
Skoro mowa o pracy nad sobą, jak przepracował pan okres zimowy?Krótko po jego zakończeniu po prostu odpocząłem w domu z rodziną. Następnie przyszedł czas na odzyskanie obycia z motocyklem. Wspólnie z kolegą zorganizowaliśmy sobie małe
zgrupowanie połączone z treningami na motocrossie. Mieliśmy do dyspozycji dwa piaszczyste tory, na których normalnie rozgrywane są rundy mistrzostw Europy. Położone są około
140 kilometrów od Soczi, więc jeden dzień wykorzystaliśmy na to, by zajrzeć na igrzyska olimpijskie. Teraz pełną parą trenuję w Gdańsku. Jeśli chodzi o formę fizyczną, nie będę miał problemów z wejściem w sezon.
Jakie cele sportowe stawia pan sobie w tym roku?O celach indywidualnych trudno mi w tej chwili mówić. Wciąż czekam na decyzję władz rosyjskiego żużla jeśli chodzi o przydział zawodników do poszczególnych imprez. Na tą chwilę nie wiem czy przyjdzie mi walczyć o miejsce w mistrzostwach Europy czy mistrzostwach świata. Jeśli chodzi o drużyny, oprócz Gdańska podpisałem kontrakty w Rosji z SK Oktiabrskij oraz w Niemczech z AC Landshut. Wszędzie będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony.
Umowa z SK Oktiabrskij oznacza dla pana powrót do domu. Będzie panu przez to łatwiej?Tak, po siedmiu latach ścigania dla Wostoku Władywostok znaleźli się sponsorzy, którzy wsparli klub z mojego miasta i mogłem tam wrócić. To duża zmiana i bardzo mnie cieszy.
Nie będę musiał już pokonywać tylu kilometrów i męczyć się ze zmianą strefy czasowej. Po takiej podróży potrzebuję trochę czasu żeby przestawić swój organizm. To było dość męczące. Teraz będę bardziej wypoczęty i liczę na to, że efekty tego będą odczuwalne, również dla klubu z Gdańska.
13 kwietnia na inaugurację ekstraligi zmierzycie się z Unibaksem Toruń. Naszpikowany gwiazdami zespół będzie zdecydowanym faworytem tego spotkania. Wam szans nie daje praktycznie nikt. Jesteście w stanie powalczyć o korzystny rezultat?To będzie początek sezonu i trudno powiedzieć kto w jakiej będzie formie. My pojedziemy u siebie i postaramy się to wykorzystać. W żużlu własny tor jest olbrzymim atutem, ale aby go jak najlepiej wykorzystać czeka nas jeszcze dużo pracy, zwłaszcza jeśli chodzi o dopasowanie sprzętu.
Wydaje się, że pan podchodzi do sezonu z dużym optymizmem. W jaki sposób chciałby pan podzielić się nim z kibicami?Nie opuszczajcie nosów, wszystko będzie dobrze. Jedziemy dla was i zrobimy wszystko abyście mieli w tym roku powody do radości. Przede wszystkim postaramy się o zwycięstwa na naszym torze.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
