Siatkarki Gedanii zajęły dziewiąte miejsce w serii A I ligi. Jednak po wygranych na własnym parkiecie z Wisłą Kraków 3:0 (25:21, 25:16, 25:18) i 3:0 (25:14, 27:25, 25:15) sezon dla gdańszczanek jeszcze się nie skończył. W maju zespół Witolda Jagły czekają baraże o zachowanie miejsca w krajowej elicie. Ich rywalem będzie przegrany w rywalizacji Muszynianka - Dalin Myślenice.
GEDANIA: Kuczyńska, Drzewiczuk, Bełcik, Szajek, Reimus, Kruk oraz Siwka (libero) Sołodkowicz, Wiśniewska (obie tylko w niedzielę).
WISŁA: Kolendowska, Mijakowska, Sieradzan, Rutkowska, Szydełko, Ślusarz oraz Targosz (libero), W. Miś, Plebanek, I. Miś (tylko w niedzielę).
Sędziowali: Kileński (Olsztyn) i Janik (Warszawa).
Sobotni mecz rozpoczął się od dwóch udanych ataków
Emilii Reimus oraz bloku
Agnieszki Drzewiczuk. Rywalki pierwsze prowadzenie objęły przy wyniku 5:4. Miały też przewagę przy drugiej przerwie technicznej (16:15), a potem jeszcze 19:17. Gedania odzyskała inicjatywę po asie
Aleksandry Kruk. W końcówce podobały się bloki Drzewiczuk.
W drugim secie rywalki w ogóle nie podjęły walki (3:0, 5:1, 12:6, 17:11), a w trzecim przeważały jedynie, gdy od 2:3 zdobyły trzy punkty z rzędu, zaś pierwszą przerwę techniczną okrasiły prowadzeniem 8:6. Potem brylowały Kruk, Reimus i Drzewiczuk. Od 18:15 Gedania zdobyła pięć punktów z rzędu, a mecz zakończyła po 63 minutach!
W rewanżu każdy set rozpoczynał się od przewagi Wisły. Najszybciej gospodynie sytuację opanowały w pierwszej partii. Po atakach Reimus i asie
Dominiki Kuczyńskiej wynik 2:3 zamienił się w 5:3. Potem Wisła miała potworne kłopoty z przyjęciem gdańskiej zagrywki, a zatem jej straty rosły (7:13, 12:21).
W secie drugim gedanistki z 1:4 wyszły na 6:4, w czym największa była zasługa wiślaczek, które trzy punkty oddały po własnych błędach. Gdy czekaliśmy na powtórkę sprzed kilku minut, rywalki niespodziewanie zaczęły stawiać szczelny blok, który sparaliżował atak Gedanii na lewym skrzydle. Gdy dwukrotnie nie powiodło się Kruk, Wisła objęła prowadzenie 17:16. Potem było jeszcze 21:20 na jej korzyść. Wyrównała Kruk, a kolejna akacja też należała do Oli. Już do końca był punkt przewagi dla gospodyń bądź remis. Na 26:25 zaatakowała Kruk, a po chwili postawiła blok z Kuczyńską, o który rozbiło się zbicie Dominiki Sieradzan.
Wisła powinna była już skapitulować. Jednak zanim do tego doszło, było jeszcze sporo nerwów. "Biała Gwiazda" ostatnią część gry rozpoczęła od 3:0, a potem prowadziła 7:2 i 9:3. Remis (11:11) wyciągnęła dopiero Bełcik. Dwa ataki Reimus pozwoliły Gedanii osiągnąć przewagę 14:12, a dwa następne punkty dołożyła Kuczyńska. Ponadto dobrą zmianę dała
Anna Sołodkowicz.
Dziewiąte miejsce przypieczętował as serwisowy Drzewiczuk. Dodajmy, że na takie rozstrzygnięcie Gedania w pełni zasłużyła. W tym sezonie grała z Wisłą siedmiokrotnie i sześć razy wygrała. Przy ul. Kościuszki triumfowała nad rywalkami czterokrotnie.
- Uważam, że nikt nie powinien narzekać na poziom spotkania. Było wiele ładnych akcji, a co najważniejsze - walki z obu stron. Wygraliśmy, bo mieliśmy lepszą zagrywkę i blok. W tym ostatnim elemencie podobała się Drzewiczuk. Pewne kłopoty mieliśmy tylko wtedy, gdy słabiej przyjmowaliśmy i Iza Bełcik nie mogła rozgrywać z wyskoku. Wcześniej wielokrotnie w ten sposób gubiła blok rywalek. Co do następnego przeciwnika, to nie wiem, czy lepszy byłby Dalin czy Muszynianka. Przygotowania do baraży rozpoczynamy dopiero od poniedziałku. Wcześniej nie dzieliliśmy skóry na niedźwiedziu, aby nie zapeszyć - przyznaje Witold Jagła.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
