• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Maciej Grabowski - ''ciężkie zawody''.

27 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Maciej Grabowski (YKP Gdynia - na zdjęciu) we wspaniałym stylu wywalczył tytuł mistrza Europy w żeglarskiej klasie Laser. Gdynianin wygrał ponad połowę z 11 wyścigów i drugiego zawodnika w klasyfikacji wyprzedził aż o 13 punktów.

- Gratuluję zwycięstwa. Przed zawodami nie chciałeś zapeszać i nie obiecywałeś medalu.

- W żeglarstwie trudno jest coś przewidzieć. Bardzo dużo zależy od czynników zewnętrznych. Można być w bardzo dobrej formie, ale w niesprzyjajacych warunkach nie jest to gwarancją sukcesu. W żeglarstwie istotną rolę oprócz umiejętności odgrywa pogoda, głównie wiatr, który jest trudny do przewidzenia.

- Czy fakt, że mistrzostwa odbywały się na twoich wodach był okolicznością sprzyjającą czy wręcz przeciwnie?

- W moim wypadku było to utrudnienie. Startowałem już kilka razy w Pucku i wykształciłem w sobie pewne nawyki pływając na tych wodach. Podczas tych mistrzostw trzeba było szybko dokonywać korekt w sposobie pływania. Doświadczenia, które miałem z poprzednich startów w Pucku ulegały podczas rywalizacji weryfikacji. Widziałem moich kolegów z reprezentacji, którzy próbowali pływać na pamięć, co bardzo często obracało się przeciwko nim.

- Mistrzostwa Europy były dla ciebie okazją do rewanżu za mistrzostwa świata w Irlandii.

- Czy okazją do rewanżu? Start w Irlandii zakończyłem bardzo pechowo. Dlatego podczas zawodów na zatoce zwracałem baczną uwagę na ostrzeżenia sędziów. Starałem się tak pływać, żeby nie zostać zdyskwalifikowanym w kolejnej imprezie.

- Jak oceniasz te mistrzostwa?

- To były bardzo ciężkie zawody. Po raz pierwszy w mistrzostwach Europy mogli wystartować zawodnicy spoza Starego Kontynentu. Obsada zawodów była naprawdę bardzo mocna.
Były to także długa impreza, warunki pogodowe były dodatkowym utrudnieniem. Jestem zadowolony, że udało mi się pokonać tylu utytułowanych rywali.

- Wspomniałeś, że chciałbyś, by twoja kariera potoczyła się tak jak Roberta Korzeniewskiego, który także na początku był wykluczany przez sędziów.

- Uważam, że każdy sportowiec chciałby mieć takie wyniki i sukcesy jak Robert. W naszych karerach rzeczywiście jest jakieś podobieństwo. Obaj staraliśmy się być zbyt szybcy. On w chodzie, ja na wodzie. Ze swoich wcześniejszych startów starałem się wyciągnąć wnioski i są tego efekty.

- Jakie są twoje najbliższe plany?

- Do soboty czeka mnie rywalizacja w mistrzostwachy Polski. Potem chciałbym oddać się studiom. Jeżeli uda mi się skończyć je w tym roku, to będę mógł poświęcić całe dwa lata tylko na przygotowanie się do startu w igrzyskach olimpijskich w Atenach.

- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

Rozmawiał: Tomasz Łunkiewicz



Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane