- Strzeliliśmy ważną bramkę i to najlepsze, co przydarzyło się nam tego wieczoru. Real zupełnie rozklepał nas. Jeśli strzelimy gola na Old Trafford, będziecie świadkami wspaniałej walki - mówił po występie w Madrycie
Alex Ferguson.Tym razem skromnie, bo wynik nie upoważniał go do kolejnych sensacji. Szkocki menedżer Manchesteru Utd przed grą krytykował UEFA za - mimo wszystko sensowne, bo to w końcu rozgrywki międzynarodowe - rozstawienie par 1/4 finału, zupełnie zapominając, iż europejska federacja obdarzyła "Czerwone Diabły" zaszczytnym obowiązkiem gospodarza finału LM. Jakby na Starym Kontynencie, a nawet na samych Wyspach Brytyjskich (Cardiff, Glasgow, Sunderland) nie było obiektów bardziej neutralnych. Czy gra u siebie w finale jest sprawiedliwa? Ferguson mówił również, że Liga Mistrzów jest większym wydarzeniem niż mundial, ponieważ grupuje więcej gwiazd. Kondensacja wielkich nazwisk rzeczywiście jest niezwykła i los chciał, że najbardziej przekonał się o tym właśnie sir Alex. Jego drużyna poległa z rąk absolutnych geniuszy, z
Zidanem na czele.
Jednak, wbrew pozorom, MU stać na pogoń ze "królewskimi". Od momentu, gdy zdobył honorowego gola aż do 85 min, to goście mieli inicjatywę i przy szczęściu mogli poprawić wynik. Aczkolwiek równie dobrze mogło być 4:2 dla Realu. Hiszpanie na pewno pamiętają istotne wydarzenia z I połowy, faul
Browna na
Ronaldo w polu karnym oraz zagranie
Bartheza ręką poza polem karnym, co równa się czerwonej kartce.
Anders Frisk nie widział tego.
- Nie powinniśmy byli stracić gola. W szatni było bardzo cicho - opowiadał
Steve McManaman, rezerwowy gospodarzy.
- United zaczęli defensywnie i chcieli nas kontrować. Manchester nigdy nie oddawał tak inicjatywy. Nie wiem, czy przy 3:0 nie byliśmy zbyt naiwni. Gdyby się tak skończyło, byłoby już po meczu, a w tej sytuacji oni mają jeszcze szanse...Jednak w rewanżu nie zagrają kartkowicze,
Scholes i
G. Neville. Do środka pomocy wróci
Veron.
Drugi ćwierćfinał nie przyniósł takich emocji. Ajax i Milan trząsły LM osiem lat temu, gdy grały ze sobą trzykrotnie. Za każdym razem, na koniec w finale, Holendrzy wygrywali do zera. We wtorek też nie stracili bramki i 0:0 wcale nie jest taki złym rezultatem dla młodej ekipy
Ronalda Koemana. W tej edycji mistrzowie Ere Divisie aż cztery razy remisowali na wyjazdach, potrafili zwyciężyć w Lyonie, a przegrali tylko w... Mediolanie (0:1 z Interem).
Real - MU 3:1 (2:0); Figo (12), Raul (28, 49) - van Nistelrooy (52-głową). Widzow 75 000.
Ajax - Milan 0:0. Widzów 51 000.