• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie spoczniemy na laurach

Jacek Główczyński
23 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Z lekką nieśmiałością, bo z usprawiedliwieniami za skromniejsze niż zwykle załączniki finansowe do tytułów, Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, uhonorował najlepszych w mieście w kończącym się roku sportowców oraz organizatorów imprez. Główne laury przypadły do brązowej medalistce igrzysk w skoku o tyczce, Annie Rogowskiej oraz piątemu w regatach olimpijskich w klasie Mistral, Przemysławowi Miarczyńskiemu.

- To był szczególny rok. Postanowiliśmy wesprzeć finansowo przede wszystkim przygotowania do igrzysk. Dzisiaj jest skromniej. Cieszymy się medalem Ani, ale także tym, że w Atenach mieliśmy aż pięciu zawodników z sopockich klubów: Przemka Miarczyńskiego, Łukasza Chyłę, Jakubę Czaję i Maćka Grabowskiego. Jeszcze raz składam podziękowania SKLA i SKŻ - mówił prezydent Karnowski.

Stałym bywalcem przedwigilijnych spotkań w magistracie jest Przemysław Miarczyński. Tytuł sportowca roku w Sopocie popularny "Pont" zdobył po raz dziewiąty i siódmy z kolei. - Gdyby mnie tutaj nie zaproszono, to rzeczywiście musiałbym się zastanowić, czy się czasem nie skończyłem - śmieje się sopocianin. - Pierwsze raz byłem laureatem w 1995 roku. Od tego czasu tylko w 1997 roku nie zdobyłem tytułu. Pod choinkę oczywiście najchętniej chciałbym dostać nową deskę olimpijską, ale wszystko wskazuje na to, że będzie dopiero w lutym.

Delegacja SKŻ Hestia była bardzo liczna. Kamil Lewandowski zastanawiał się nawet, czy otrzyma nagrodę, skoro nie ma garnituru. - Myślałem o kupnie garnituru, ale ostatecznie uznałem, że poczekam do przyszłego roku, kiedy będę zdawał maturę - przyznał junior roku.

Przysłuchujący się tym wywodom Roman Budziński nie mógł powstrzymać się od anegdoty. - Mówi się, że kiedyś w naszym klubie wisiał dużurny garnitur. Kto potrzebował, to go ubierał - przypomniał trener i członek zarządu SKŻ Hestia, a następnie odebrał laury dla najlepszej imprezy sportowej roku, za jaką uznano mistrzostwa Europy juniorów i seniorów w klasie Mistral. W sierpniu przyszłego roku klub robi mistrzostwa świata juniorów.

- Cieszymy się, że cały czas nasze propozycje znajdują uznanie w oczach władz miasta. Po biegach przełajowych, letnich turniejach plażowych tytuł zdobył wyścig pływacki. W tym roku brało w nim udział 70 osób, ale może niedługo frekwencja będzie taka jak w biegach, które przecież też startowały od stu uczestników - zauważa Marcin Wargin, wicedyrektor MOSiR Sopot, nagrodzonego za najlepszą imprezę sportowo-rekreacyjną.

Najkrócej na uroczystości mogli być Anna Rogowska i Jacek Torliński. Bezpośrednio z ratusza pobiegli na... trening. - To pierwsze moje wyróżnienie w życiu. Wcześniej nie miałam takich wyników, by być nagradzana, ale medal olimpijski wszystko zmienił. Bez zmian pozostało tylko podejście do sportu. Nie można poprzestać na tym, co się zdobyło. Właśnie wróciłam z dwutygodniowych przygotowań w Wielkiej Brytanii, a już 27 grudnia wyjeżdżam na zgrupowanie do Spały. Tylko w święta będzie można trochę odpocząć - przyznała Anna Rogowska, najlepsza sopocka sportsmenka.

Jej szkoleniowiec jest najmłodszym trenerem roku w Sopocie. Czy z tego powodu ma podwójną radość, czy też może nieco jest zażenowany faktem, że pobił dużo starszych trenerów? - Radość jest olbrzymia, tremy nie ma. Mam co prawda 25 lat, ale już siódmy sezon zajmuję się pracą szkoleniową, a mój staż na stadionie to już 18 lat! Na pewno nie grozi mi to, że osiądę na laurach. Nie chciałbym, by była to jednorazowa nagroda. Zrobię wszystko, by moja grupa zawodnicza osiągała sukcesy w przyszłych latach - zapewnił Jacek Torliński.

Opinie (2)

  • Karnowski,ty prezydencie!

    • 0 0

  • Karnowski,ty prezydencie!

    Panie prezydencie! Nie pij Pan napojów bezalkoholowych.
    Szkoda zdrowia.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane