• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie tacy ostatni

Tomasz Łunkiewicz
26 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Po trzynastej serii gier czwartej ligi wzrosła przewaga trzech czołowych ekip nad resztą stawki. Kolejne zwycięstwa odniosły Cartusia, Powiśle i Kaszuby. Piąty mecz z rzędu wygrał KP Sopot.

Z trzech czołowych zespołów teoretycznie najłatwiejsze zadanie - najniżej notowanego rywala - miała Cartusia. Podopieczni Janusza Kupcewicza prowadzili z Orkanem już 3:0, gdy czerowną kartkę zobaczył Marcin Muszka. Mimo osłabienia lider pewnie wygrał. W rozegranym awansem spotkaniu Powiśle Dzierzgoń pokonało Olimpię Sztum 1:0. W takim samym stosunku Kaszuby Połchowo wygrały z Orlętami. Dość niespodziewanie punkty straciła czwarta w tabeli Wisła Tczew, tylko remisując z Rodłem Kwidzyn. Ciekawie i emocjonująco do ostatnich minut było w Słupsku. Gryf'95 przez osiemdziesiąt minut bezbramkowo remisował z Gedanią. - Bardzo długo się męczyliśmy - przyznał Tadeusz Żakieta, trener Gryfa. - Są takie mecze. Coś musi być w psychice piłkarzy. Oni muszą zrozumieć, że za darmo nikt im punktów nie da. Nie można patrzeć na to, że ktoś jest ostatni w tabeli. To, że jest słaby, trzeba pokazać na boisku. Mieliśmy przewagę, ale zawodnicy razili indolencją strzelecką. Gdyby udało się strzelić bramkę w pierwszej połowie, to wynik byłby znacznie wyższy. Gościom trzeba oddać, że walczyli. Utrata pierwszej bramki podcięła im skrzydła i odebrała wolę walki - dodał szkoleniowiec słupszczan.

- Zabrakło nam ośmiu minut, by wywieźć punkt ze Słupska - mówi Rafał Szyłański. - Do osiemdziesiątej minuty wszystko było w porządku. Niestety, wtedy niepotrzebny faul popełnił Paweł Szydłowski, za co zobaczył drugi żółty kartonik. Gospodarze błyskawicznie wykorzystali okazję. Rzuciliśmy się do ataku i Gryf nas skontrował. Gramy coraz lepiej, ale nadal nie przekłada się to na punkty. Musimy jeszcze jesienią coś zdobyć. W innym przypadku wiosną będziemy mieli zbyt duże straty do odrobienia - dodał szkoleniowiec Gedanii.

Piłkarze Gryfa Wejherowo po raz koljeny udowodnili, że lepiej czują się na obcym terenie. Wejherowianie pokonali w Chojnicach Chojniczankę. - To był bardzo ważny mecz - ocenił Dariusz German. - Powiedziałbym, że było to spotkanie nie o sześć, lecz o dziewięć albo dwanaście punktów. Utrzymaliśmy kontakt z zespołami, które nas wyprzedzają w tabeli. Na razie zdobywamy punkty tylko na wyjeździe. U siebie gra nam nie idzie. Do końca rundy jesiennej mamy jeszcze dwa wyjazdy... To zwycięstwo było nam potrzebne. Zawodnicy inaczej patrzą. Mamy młodą drużynę, brakuje nam zawodnika, który wziąłby na siebie odpowiedzialność za grę. Może Malinowski będzie takim liderem. Postarmy się coś w końcu ugrać u siebie. To się należy kibicom - dodał trener wejherowian.

- Zgadzam się, że było to ważne spotkanie - przyznaje Janusz Fabich. - Mogliśmy odskoczyć trochę od dołu tabeli. Prowadziliśmy 1:0, ale rywale szybko doprowadzili do wyrównania. To był mecz walki, moja drużyna nie wytrzymała go fizycznie. Mam młody zespół. Na swoim boisku jakby trzęsły się nam nogi. Zresztą na pewno nie było ono naszym atutem. Po opadach deszczu było w fatalnym stanie - dodał szkoleniowiec Chojniczanki.
Głos WybrzeżaTomasz Łunkiewicz

Zobacz także

Opinie (1)

  • kibic

    KP SOPOT WYGRAL 4 MECZ ZRZEDU A GRYF S 5 MECZ CIEZKO PRZEANALIZOWAC WYNIKI CHŁOPIE WEŻ SIE DO ROBOTY A NIE FUSZERKE ODWALASZ!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

KP Ogniwo Sopot

 

Relacje LIVE

Najczęściej czytane