- Na półmetku sezonu mamy prawo czuć niedosyt - mówi Andrzej Bussler, trener Gedanii.
- Latem odeszło dziesięciu graczy, w zamian przyszli Laskowski oraz niezbędni młodzieżowcy, którzy zresztą świetnie wywiązali się ze swej, ważnej przecież roli. Dopiero w trakcie rozgrywkach dołączyli Adamus i Hering. W kontekście tylu zmian osiągnęliśmy zadowalający wynik. Jednak wystarczyło wygrać z Sopotem i zremisować na Lechii, aby...- Tyle, że w futbolu nigdy nie jest aż tak dobrze.- Wiem o tym i dlatego tytuł wicemistrza jesieni uznaję za dobrą pozycję wyjściową. Są przesłanki, które pozwalają nam celować w awans. Zrobię wszystko, aby go osiągnąć.
- Chciał pan już w Kartuzach.- Specyfika Cartusii polegała na tym, że tam najbardziej zależało na awansie trenerowi oraz kierownikowi, nawet z naciskiem na tego drugiego. Innym działaczom oraz piłkarzom jakby mniej. Poza tym rotacja w kadrze była zbyt mała. W Gedanii przez cały czas trwa selekcja, co rundę mam komfort wymiany słabszych ogniw, bądź tych zawodników, którzy nie pasują do całości.
- Zatem czy w czerwcu, jeśli prześcigniecie Lechię, Gedania będzie gotowa do godnego prezentowania Trójmiasta w III lidze?- Myślę, że tak. Zarówno w sensie organizacyjnym, jak i potencjału piłkarskiego. Już wiosną zespół powinien wyglądać solidnie, a po następnych wzmocnieniach z pewnością poradziłby sobie w klasie wyższej. W tej chwili szukamy ludzi sprawdzonych, pokroju Borowskiego bądź Chrzonowskiego, graczy prezentujących pewien utrwalony poziom. Nie mówię tu o klasie sportowej, bo jesteśmy przecież w IV lidze. Szukamy również kandydata na defensywnego pomocnika oraz następców duetu mniej grających młodzieżowców, Chylaka i Janzena, którzy zrezygnowali z występów u nas... Cały problem polega na tym, że podobne jak my aspiracje zgłasza jeszcze jeden klub, z sąsiedztwa, z historycznym szyldem. Tak bywa... W ostatnich latach tylko Bałtyk i Gryf szczęśliwie przeszli przez IV ligę nie mając konkurenta.
- Odwróćmy sytuację - wygrywa Lechia. Pan obroni się tylko wtedy, jeśli walka potrwa do końca sezonu. Inaczej...
- Nie sięgam myślami tak daleko.
- Co, oprócz mniejszej presji, odróżnia was od lechistów?- Pracujemy inaczej. U trenera Jastrzębowskiego ten, kto nie trenuje, nie miałby szans na grę. W Gedanii tak sztywne podejście nie wchodzi w rachubę, bo mamy zawodników mocno zaangażowanych zawodowo. Taki Borowski, na którego czyhała Lechia, musiałby codziennie przyjeżdżać do Wrzeszcza, co teoretycznie na starcie przekreślało jego transfer do Lechii. Nie wspominając o nieporównywalnych wymaganiach wobec jego osoby. Przykład Kobusa daje pewne wyobrażenie o tym. Jakkolwiek by patrzeć, biało-zieloni stracili przez swoją politykę dobrego piłkarza. Wspomnę jeszcze o wypożyczonych z Lechii młodzieżowcach. Szymański i Woszczyna, których dotąd nie znałem, nie mieliby szans na występy w macierzystym klubie, a w Gedanii stali się ważnymi postaciami, mile mnie zaskakując.
- We wspólnej drużynie bezwzględnie było miejsce dla Kobusa, ale rozumiem, że po rozstaniu z Lechią Zbyszek wypadł z zabawy. Wybrałem ustawienie 3-4-3, ale tylko z jednym młodzieżowcem. Wymóg trzech to stanowczo za dużo, wbrew idei rywalizacji o miejsce w zespole.
Reprezentacja Gdańska według Busslera: Biecke - KACZMAREK, MATUK, Górski, WIDZICKI - Laskowski, Galant (BORKOWSKI), Adamus - SZUTOWICZ, Hering, Hartman.