- Jesteśmy w fatalnej sytuacji, praktycznie nie zdobywamy punktów. Graliśmy u siebie z drużyną, która w tabeli jest za nami, a przegraliśmy. Naprawdę pali się nam w du... - mówi ostro Ariel Borysiuk. - Ta sytuacja grozi śmiercią - dodaje Rafał Janicki. - Nie przystoi nam grać jak z Koroną. Nastąpiła kumulacja problemów, które nawarstwiają się od początku sezonu - uważa Marcin Pietrowski. Piłkarze Lechii nie potrafią wygrać od ponad miesiąca, a po przegranej u siebie w sobotę 1:2, na rundy zasadniczej znaleźli się dopiero na 14. miejscu w tabeli. Niżej są tylko dwie pozycje, które na koniec sezonu oznaczać będą degradację!
Sobotnia porażka z Koroną 1:2 sprawiła, że Lechia, razem z drużyną z Kielc i Górnikiem Łęczna jest w grupie mającej po 17 pkt, która znajduje się bezpośrednio nad strefą spadkową z ekstraklasy. A przecież biało-zieloni poprzednie rozgrywki kończyli na 4. miejscu, a w bieżącej rywalizacji miało być jeszcze lepiej. Celem było podium, awans do europejskich pucharów i efektowna gra.
- Zawsze może być gorzej, jak widać na naszym przykładzie. Myślę, że podczas dwóch tygodni przerwy będzie u nas gorąco. W tej sytuacji nikt nie ma prawa marzyć o europejskich pucharach. Po przerwie na kadrę czeka nas mecz z Jagiellonią i trzeba go wygrać. Jeżeli to się nie uda, to zaczniemy walczyć o utrzymanie, a to będzie wstyd. Niestety w naszej obecnej sytuacji każdy rywal jest trudny. Trzeba wypruwać flaki na boisku, a na razie tego nie robimy - uważa Ariel Borysiuk.
Tak ostre słowa nie mogą dziwić. Biało-zieloni zagrali w sobotę jeden z najsłabszych o ile nie najsłabszy mecz w sezonie. Sygnałem do tego, że potrzebne są jakieś zmiany był mecz na PGE Arenie ze Śląskiem, w którym rywale wygrali 4:1. Złe wrażenie nieco zatarła druga połowa spotkania w Łęcznej. Lechia prowadziła wówczas grę, strzeliła gola na 1:1 i miała nawet szanse na zwycięstwo. Czar prysł jednak już w meczu z Koroną.
Piłkarze Lechii chcieli podziękować kibicom za doping po meczu z Koroną. Niestety praktycznie nie było już komu.
- Trudno zebrać myśli po takim meczu, gdyż apetyt był inny. Zderzyliśmy się z rzeczywistością i jest nam ciężko. Przez dwa najbliższe tygodnie musimy przełknąć tę gorzką pigułkę i iść do przodu - uważa Marcin Pietrowski, który był w sobotę częścią eksperymentalnego ustawienia, w którym w linii pomocy widzieliśmy aż pięciu piłkarzy grających zazwyczaj w środkowej części boiska a nie na skrzydłach.
- Być może mało przećwiczyliśmy nowe ustawienie. Pomysł z jego zmianą nastąpił w środku tygodnia. Na treningach wyglądało to optymistycznie, ale Korona szybko pokazała, że prosty futbol i piłki grane za obrońców w łatwy sposób nas rozbijają - dodaje.
Pierwsza diagnoza, którą postawiły w tym sezonie władze Lechii związana z problemami drużyny brzmiała Joaquim Machado. Portugalski trener został zwolniony w trakcie rozgrywek, a zastąpili Tomasz Unton i Maciej Kalkowski. Para polskich szkoleniowców zdobyła 5 pkt w 6 meczach.
Machado zostawiał klub z 12 pkt po 9 meczach. Unton i Kalkowski mają matematyczne szanse, aby ten wynik poprawić. Gra ich drużyny jednak na to nie wskazuje. Do tego, jak Machado, w obliczu porażek zaczynają dokonywać dziwnych ruchów w wyjściowym składzie. W związku z tym, czy tak, jak zapowiadali jeszcze niedawno w klubie będą oni w stanie poprowadzić Lechię do końca roku?
- Jeżeli ktoś, coś wie na temat przyszłości, to z miłą chęcią bym się o niej czegoś dowiedział, bo chwilę po meczu jeszcze nic nie wiem - twierdzi Tomasz Unton, szkoleniowiec biało-zielonych.
Po 15 kolejce, czyli na półmetku sezonu zasadniczego tabela ustawiana jest według zasad obowiązujących na koniec rywalizacji, czyli w przypadku równej liczny punktów liczą się bezpośrednie mecze. W małej tabeli dla ekip z 17 punkami Lechia jest najsłabsza. Oznacza to, że spadła na 14. miejsce w tabeli!
- Nie mnie oceniać, czy kolejna zmiana trenera może pomóc. Wydaje mi się, że problem nie jest jeden tylko nawarstwiły się one od początku sezonu. A w tej chwili widzimy kumulację. Na pewno zadaniem trenera jest znalezienie na to panaceum - twierdzi Pietrowski.
Gdańszczanie jeszcze tak nisko nie byli w tym sezonie. Natomiast mieli już podobny okres niemocy. Między 22 sierpnia (wygrana w Bydgoszczy 2:0) a 4 października (sukces nad Cracovią 1:0) zaliczyli pięć meczów bez wygranej.
- Wszyscy nie wiemy w czym tkwi problem. Trzeba się nad tym zastanowić. Wydaje się jednak, że gorzej już być nie może. W czasie przerwy zagramy bodajże w piątek sparing z Zawiszą i trzeba będzie już wtedy coś zmienić. Nie przystoi nam grać jak z Koroną - dodaje.
Tylko bojkot i nie chodzić na mecze bo z tymi pseudo menadzerami to tylko spadek
9 lat
20
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2014-11-11 23:07
Miasto Bydynia, stadion Bydynia i gracze na jego POziomie.
Nic się kupy nie trzyma. Propaganda i nic więcej.
Banco
9 lat
21
Twoja opinia
Zmień treść
Zgłosiłeś tę opinię do moderacji -
2014-11-12 13:17
Dać tym panom po dwa tysiące pensji. Tyle zarabiają młodzi, wykształceni i znający języki ludzie. Jak ci piłkarze i trenerzy chcą więcej niech idą grać w znanych europejskich klubach, tam czekają z wysokimi gażami na takich doskonałych graczy.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
