• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ryszard Sobczak: To skandal, by nie rzec idiotyzm

11 grudnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Gdańskie florecistki na igrzyskach w Atenach nie będą mogły bronić srebrnych medali zdobytych w ubiegłym roku w Sydney! A wszystko za sprawą decyzji Międzynarodowej Federacji Szermierczej, która postanowiła, że w 2004 roku w programie olimpijskim zamiast osobnych turniejów drużynowych dla mężczyzn i kobiet w każdej broni będą startowały wspólne zespoły! Ponadto rywalizować będzie superteam, do którego trafi po jednej zawodniczce i zawodniku w każdej broni. Zmiany zostały wprowadzone, aby zrobić miejsce na igrzyskach dla... szablistek.

W Sydney szermierczy program obejmował turnieje indywidualne i drużynowe florecistek, szpadzistek, florecistów, szpadzistów i szablistów. Do rozdania było zatem dziesięć kompletów medali. I pod tym względem nic się nie zmieni w Atenach, Jednak skoro do programu dokooptowano szablistki, to trzeba było coś zmienić.

- Uważam, że międzynarodowa federacja okazała się zbyt uległa wobec MKOl. Szablistkom oczywiście należy się występ na igrzyskach, ale to raptem powiększyłoby liczbę konkurencji o dwie. I na tym by się skończyło. Nie ma już w szermierce innych broni. Za kilka lat nie przyjdziemy do MKOl., że chcemy też walczyć na bagnety, dzidy czy miecze! Jeśli trzeba było iść na ustępstwa, to można było ograniczyć liczbę startujących w innych broniach. Przecież w lekkoatletyce nikt nie proponuje, aby w sztafetach biegały kobiety z mężczyznami - uważa Ryszard Sobczak, dwukrotny medalista olimpijski.

Do podjętych decyzji FIE nie podała szczegółowych rozporządzeń. Nikt zatem nie wie, jak w granicznej liczbie 200 zawodniczek i zawodników będą miały udział poszczególne bronie. Nie są znane - poza lakonicznym sformułowaniem: "kwalifikacją do turniejów drużynowych bedzie cykl Pucharu Świata 2003/2004" - zasady eliminacji. Wreszcie nikt nie wie, jak liczne będą i jakim systemem walczyć będą mieszane zespoły. Dotychczas składały się one z trzech członków, a mecz toczył się do 45 punktów.

- To skandal, by nie rzec idiotyzm. Panowie przy stolikach podjęli decyzje, które są mało logiczne, a przede wszystkim niweczą sens dotyczas wykonywanej pracy. Nie mam pojęcia, jak do meczu mieszanej drużyny można ustalić taktykę, nie mówiąc już o starciu zespołów, w której po jednym przedstawicielu będzie miała każda broń. Co będzie, jeśli do ostatniej walki wyjdzie najsłabszy członek drużyny i roztrwoni dorobek pozostałych?! A który z trenerów poradzi sobie z tak różnorodną ekipą? Nie rozumiem, dlaczego wraca się do pomysłów, z których przed kilku laty się wycofano. Jedna drużyna, różne bronie - ta zasada obowiązywała na mistrzostwach świata juniorów, ale od czterech lat już jej nie ma - mówi wzburzony fechtmistrz Tadeusz Pagiński, który w Sydney doprowadził biało-czerwone florecistki do tytułu wicemistrzowskiego.

Jacek Główczyński



Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane