• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Agatą Błażowską, łyżwiarką Stoczniowca

10 grudnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Na podium mistrzostw Polski seniorów w łyżwiarstwie figurowym po zakończeniu rywalizacji par tanecznych zabrakło Agaty Błażowskiej i Marcina Kozubka. Gdańszczanie stracili pewne srebro, gdyż w programie oryginalnym zawodniczka padła na lód i nie tylko nie mogła kontynuować tańca, ale nawet opuścić tafli o własnych siłach. Wczoraj została postawiona wstępna diagnoza - uszkodzenie łękotki. W najlepszym przypadku przerwa potrwa około trzech tygodni, a w pesymistycznej wersji dla łyżwiarzy figurowych Stoczniowca sezon może się już zakończyć! A przecież są oni jedyną gdańską nadzieją na występ w igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City!
Występ w Oświęcimiu był czwartym startem gdańszczan w tym sezonie, a drugim którego nie ukończyli. Przed dwoma miesiącami wycofali się z zawodów w Wiedniu.

- Uraz kolana lewej nogi nie ma nic wspólnego z kontuzją z Austrii. Raczej należałoby go wiązać z dolegliwościami sprzed dwóch lat, kiedy miałam zabieg na rzepce. W poprzednim sezonie wszystko było w porządku. Bóle powróciły, gdy w tym roku w zwiększyliśmy znacznie intensywność treningu. Już w lipcu, na zgrupowaniu w USA, spędzaliśmy po trzy godziny dziennie, później trenowaliśmy nawet i do pięciu godzin - mówi Agata Błażowska.

- Czy zmiana trenera także wpłynęła na wzrost obciążeń?

- Nie. Obciążenia były podobne. Zmieniła się jedynie strona techniczna treningów.

- Wydawało się, że na mistrzostwach Polski zaatakujecie pozycję Sylwii Nowak i Sebastiana Kolasińskiego, ale ponoć udało się to wam tylko w pierwszym tańcu obowiązkowym?

- Nie widziałam startu łodzian, gdyż między pierwszym a drugim tańcem mieliśmy tylko kilka minut na zmianę kostiumów. Jednak miło było słuchać, że różnica między nami nie jest duża. To znalazło także potwierdzenie w notach sędziowskich. Jeśli przegrywaliśmy, to mniejszą różnicą punktową.

- Do kolejnego starcia miało dojść na styczniowych mistrzostwach Europy. Czy po tym, co się stało, wierzysz, że wraz z Marcinem pojedziecie na igrzyska olimpijskie?

- Powiem szczerze, teraz sport zszedł na dalszy plan. Najważniejsze jest zdrowie. Z nieciepliwością czekam na wynik artroskopii, która ma być wykonana w przyszłym tygodniu. Wykaże, czy łękotkę można zszyć, czy też trzeba ją usunąć. W pierwszym przypadku rehabilitacja po zabiegu powinna trwać dwa tygodnie, drugie rozwiązanie oznaczałoby, że w tym sezonie już nie wystartuję.

Rozmawiał: Jacek Główczyński






Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane