- 1 Lechia dokonała "wymaganych płatności" (92 opinie) LIVE!
- 2 Arka: krok do ekstraklasy, 45-lecie PP (20 opinii) LIVE!
- 3 Arka nie będzie świętować w niedzielę (142 opinie)
- 4 Kibice Legii na KSW? Tajne ważenie (49 opinii)
- 5 Lechia nie dostała licencji, ma ją Arka (261 opinii)
- 6 IV Liga. Jaguar liderem, Bałtyk gubi punkty (7 opinii)
Szczypiornistki Łączpolu pożegnały się z gdyńską publicznością
30 kwietnia 2005 (artykuł sprzed 19 lat)
Piłkarki ręczne Łączpolu pokonały na własnym parkiecie MKS Zgierz 28:26 (15:12). Był to ostatni mecz I-ligowy gdynianek w tym sezonie przy ul. Chylońskiej. Za tydzień zakończą rozgrywki w Gliwicach. Jednak bez względu na wynik spotkanie z SMS pozostaną na czwartym miejscu w tabeli.
ŁĄCZPOL: Blok, Skompska - Lewandowska 6, Kuliś 4, Kotłowska 4, Musiał 5, Żołnierewicz 1, Orzechowska 1, Gregorczyk 1, Wasyluk 6, Serafin.
W tabeli te drużyny dzieli przepaść. Jednak na parkiecie nie było tego widać. Inauguracyjne dziewięć minut przyniosło remis 3:3. Potem jeszcze kilkarotnie zgierzanki mocno naciskały na miejscowe. Nie zdeprymowały ich nawet straty przy wyniku 5:10.
- Wszyscy walczą do końca, a zatem i my postanowiliśmy ten mecz wygrać. Jednak forma była już wakacyjna. Ten sezon jest stanowczo za długi, a przede wszystkich za bardzo porozrywany. Ostatnio gramy co dwa tygodnie. Nie mam mowy o stabilizacji drużyny - przyznał Marek Mońko, trener Łączpolu.
Pięciobramkowa przewaga gospodyń stopniowo kurczyła się aż do 43 minuty. Wówczas trzeba było zaczynać wszystko od nowa, gdyż MKS doprowadził do wyrównania 20:20. Na więcej przyjezdnym nie pozwoliły bramki Anny Lewandowskiej i Izabeli Kuliś.
Jednak niebezpieczeństwo oddalone zostało tylko na moment. W 50 minucie na tablicy wyników były znów dwie takie same liczby (23:23). Od tego rezultatu gdynianki zdobyły nawet trzy bramki po kolei (Kuliś, Lewandowska, Angelika Kotłowska), ale przyjezdne jeszcze nie dały za wygraną.
W ostatnie cztery minuty weszliśmy przy... remisie 26:26. Dopiero udane akcje Lewandowskiej i Wasyluk dały komplet punktów gospodyniom. Swoją drogą zasłużenie te zawodniczki tak udanie kończyły mecz, gdyż należały przez cały czas do najlepszych na parkiecie.
- Dziewczyny były za mało skoncetrowane w obronie, a że bramka nie pomagała, rywalki się do nas zbliżały. Graliśmy falami. Ta uwaga nie dotyczy tylko skrzydłowych. Cieszę się z dobrej postawy Lewandowskiej i Wasyluk tym bardziej, że na treningach pracujemy właśnie nad tym, aby udział w naszej grze skrzydłowych był większy.
Dzięki tej wygranej zapewniliśmy sobie czwarte miejsce, gdyż nasz konkurent do tej pozycji - TPR Lublin dzisiaj przegrał - dodał trener Mońko.
ŁĄCZPOL: Blok, Skompska - Lewandowska 6, Kuliś 4, Kotłowska 4, Musiał 5, Żołnierewicz 1, Orzechowska 1, Gregorczyk 1, Wasyluk 6, Serafin.
W tabeli te drużyny dzieli przepaść. Jednak na parkiecie nie było tego widać. Inauguracyjne dziewięć minut przyniosło remis 3:3. Potem jeszcze kilkarotnie zgierzanki mocno naciskały na miejscowe. Nie zdeprymowały ich nawet straty przy wyniku 5:10.
- Wszyscy walczą do końca, a zatem i my postanowiliśmy ten mecz wygrać. Jednak forma była już wakacyjna. Ten sezon jest stanowczo za długi, a przede wszystkich za bardzo porozrywany. Ostatnio gramy co dwa tygodnie. Nie mam mowy o stabilizacji drużyny - przyznał Marek Mońko, trener Łączpolu.
Pięciobramkowa przewaga gospodyń stopniowo kurczyła się aż do 43 minuty. Wówczas trzeba było zaczynać wszystko od nowa, gdyż MKS doprowadził do wyrównania 20:20. Na więcej przyjezdnym nie pozwoliły bramki Anny Lewandowskiej i Izabeli Kuliś.
Jednak niebezpieczeństwo oddalone zostało tylko na moment. W 50 minucie na tablicy wyników były znów dwie takie same liczby (23:23). Od tego rezultatu gdynianki zdobyły nawet trzy bramki po kolei (Kuliś, Lewandowska, Angelika Kotłowska), ale przyjezdne jeszcze nie dały za wygraną.
W ostatnie cztery minuty weszliśmy przy... remisie 26:26. Dopiero udane akcje Lewandowskiej i Wasyluk dały komplet punktów gospodyniom. Swoją drogą zasłużenie te zawodniczki tak udanie kończyły mecz, gdyż należały przez cały czas do najlepszych na parkiecie.
- Dziewczyny były za mało skoncetrowane w obronie, a że bramka nie pomagała, rywalki się do nas zbliżały. Graliśmy falami. Ta uwaga nie dotyczy tylko skrzydłowych. Cieszę się z dobrej postawy Lewandowskiej i Wasyluk tym bardziej, że na treningach pracujemy właśnie nad tym, aby udział w naszej grze skrzydłowych był większy.
Dzięki tej wygranej zapewniliśmy sobie czwarte miejsce, gdyż nasz konkurent do tej pozycji - TPR Lublin dzisiaj przegrał - dodał trener Mońko.
jag.
Kluby sportowe
Opinie (1)
-
2005-05-07 22:57
Kogo to obchodzi
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.