• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tadeusz Pagiński z Pucharem Świata

Jacek Główczyński
5 maja 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Polskie florecistki zwyciężyły w piątej edycji Drużynowego Pucharu Świata. Biało-czerwone zwycięstwo w klasyfikacji generalnej zapewniły sobie na jedne zawody przed zakończeniem rywalizacji. W Marsylii zajęły trzecie miejsce. Wcześniej trzykrotnie były najlepsze. W minionych dziesięciu miesiącach sięgnęły także po tytuły mistrzyń Europy i mistrzyń świata.

- Jakie miejsce w hierachii osiągnięć gdańskiego floretu zajmie to trofeum? - pytamy fechtmistrza Tadeusza Pagińskiego.

- Jest to potwierdzenie, że w ciągu minionego roku byliśmy najlepszą drużyną na świecie. W żaden sposób nie da się tego porównywać z medalami z mistrzowskich imprez. To zupełnie coś innego.
- Czy poza wpisem do kronik będzie namacalny ślad waszego sukcesu?
- Puchar wręczany jest podczas mistrzostw świata. Nie jest przechodni, zdobywca dostaje go na własność. Nie dowiadywaliśmy się, czy wiąże się to także z jakąś premią finansową. Ale na pewno nagrodą jest numer jeden w rozstawieniu do czerwcowych mistrzostw w Nowym Jorku.
- Byliście niepokonani od 15 czerwca ubiegłego roku. W Marsylii poszliście na minimalizm?
- Nie. Zapewniam, że nie wyliczyliśmy, ile punktów potrzeba nam do wygrania klasyfikacji generalnej. Tak jak w poprzednich zawodach, chcieliśmy wygrać. Mecz z Węgierkami układał się po naszej myśli aż do trzeciej i drugiej od końca walki. Ale nie powiem kto zawiódł...
- W tym sezonie najważniejsze są igrzyska olimpijskie. Czy dostrzega pan, że te zawodniczki, które nie pojadą do Aten, spasowały?
- Absolutnie nie. Na pewno nie straciły motywacji, ani tym bardziej sportowej klasy. W Atenach ich nie będzie, bo FIE wymyśliła przedziwne zasady kwalifikacji. Ale są inne cele - mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy. Odpowiednie punkty rankingowe uprawniające do tych startów zdobyła już Mroczkiewicz i, chyba Rybicka.
- Czy Sylwia Gruchała, jedyna gdanska olimpijka na Ateny ćwiczy według innego w porównaniu z koleżankami programu?
- Robi dokładnie to samo co inne zawodniczki. Ma także te same plany startowe. W maju walczyć będziemy w Lipsku, Gdańsku i Budapeszcie, a w czerwcu pojedziemy do Nowego Jorku.
- Gruchała trzecim miejscem w turnieju indywidualnym w Marsylii potwierdziła, że jest w ścisłej czołówce światowej. Jednak po raz, czwarty z rzędu przegrała z Trillini. Jest chyba powod do niepokoju?
- Trillini walczy lepiej niż kiedykolwiek, wszystko jej wychodzi. Ale takiej dyspozycji nie można utrzymywać przez cały czas. Każda zawodniczka z czołówki miała dołek formy i Włoszka tego nie uniknie. Gruchała nie będzie specjalnie przygotowywana do walki akurat z tą zawodniczką. Każda z naszych wie co ma robić na planszy, jak przystosować się do stylu walki poszczególnych rywalek...
- Gdy studiuje się światowe listy, powstaje wrażenie, że Gruchała, Vezzali i Trillini uciekły pozostałym rywalkom.
- Dodałbym do tego grona jeszcze Scarlat. Ten kwartet jest ciut z przodu. Ale złudny byłby sąd, by na tej podstawie kształtować podium w Atenach. W każdej chwili może wysoko wskoczyć Mohamed, Juszewa czy Bojko. Myślę, że nadal około 12 zawodniczek może mierzyć nawet w olimpijskie złoto.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane