• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

To co dobre kiedyś zawsze się kończy....

Jacek Główczyński
7 maja 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Piłkarze Lechii przegrali w meczu na szczycie 25. kolejki grupy drugiej III ligi. Biało-zieloni ulegli na własnym boisku Unii Janikowo 0:2 (0:1). Jest to pierwsza porażka podopiecznych Marcina Kaczmarka od 30 października ubiegłego roku, kiedy to zostawili komplet punktów w Kołobrzegu (2:3). Gdańska passa bez przegranej skończyła się po ośmiu wygranych i jednym remisie. Mateusz Bąk puścił pierwszego gola od 607 minut!

Bramki: Asmane Gnegne 24 i 47 minuta.

LECHIA: Bąk - Fechner, Sierpiński, Brede, Żuk - Kalkowski, Szczepiński, Wojciechowski, Biskup - Rusinek (63 Wiśniewski), Kazubowski (46 Melaniuk). Trener: Marcin Kaczmarek.
UNIA: Zając - Turkowski, Thiede, Wódkiewicz - Kaźmierczak, Abbot, Krysiak, Filipek, Młodzieniak (64 Jarmuż) - Gnegne (64 Bilski), Rasic. Trener: Czesław Jakołcewicz.

Sędziowali: Siejewicz jako główny oraz Wojno (obaj Podlaski ZPN) i Jaremko (Wielkopolski ZPN). Widzów: ok. 7 000.

Stało się tak, jak zapowiadali kibice. Przy ul. Traugutta padł rekord frekwencji tego sezonu. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem "publikę" do gorącego dopingu zagrzewał Maciej Kalkowski, kapitan biało-zielonych. Widzowie bez zająknienia odpowiadali na spikerskie pytanie "Kto wygra mecz?!". "Lechia, Lechia..." skandowały trybuny, który szczelnie zostały wypełnione przez kibiców z wyjątkiem wirażu od strony ul. Smoluchowskiego.

Ale ten nastrój piłkarskiego święta w Gdańsku postanowili zakłócić goście. Już w czwartej minucie Adam Młodzieniak niczym... Sławomir Wojciechowski zawinął piłkę z wolnego, że ta minimalnie minęła "okienko" bramki Bąka i opadła na siatkę. Natomiast dyspozycję gdańskiego golkipera po uderzeniu z około 30 metrów sprawdził Arkadiusz Krysiak. Mateusz pewnie wyłapał to uderzenie.

W odpowiedzi Kalkowski "urwał" się na prawym skrzydle i ostro dośrodkował w pole karne. Zamykającemu akcję Krzysztofowi Rusinkowi zabrakło centymetrów, aby wepchnąć piłkę do pustej już bramki.

Unia umiejętnie zagęściła środek boiska, desygnując do drugiej linii aż pięciu zawodników. Przyjezdni byli też szybsi i bardziej zdecydowani. To oni przed przerwą częściej grali piłką. I choć futbol nie bywa sprawiedliwy, to tym razem wicelidera tabeli spotkała nagroda.

Trudno powiedzieć o czym myśleli gdańscy obrońcy, gdy Gnegne otrzymał piłkę na polu karnym Lechii, bo na pewno nic nie zrobili, aby zapobiec nieszczęściu. No chyba, że kryli na tzw. radar... Czarnoskóry napastnik zdążył przyjąć futbolówkę, odwrócić się w kierunku bramki i strzelić precyzyjnie po "długim" rogu.

Strata gola ożywiła Lechię, choć być może to Unia podświadomie zaczęła bronić wyniku i cofnęła się. Jeszcze przed przerwą Sebastian Fechner strzelał głową po dośrodkowaniu z wolnego Sławomira Wojciechowskiego, ale za lekko i w środek bramki. W 36 minucie popularnby "Wojciech" zdecydował się na techniczne uderzenie z około 25 metrów. Ładnie przeniósł piłke nad murem, ale - niestety - i minimalnie obok słupka.

Dwie minuty wcześniej na polu karnym rywali "zamieszał" Rusinek. Krzysztof wycofał piłkę do Jakuba Biskupa, ale ten z tyłu został zaatakowany zdecydowanie przez Abbota. Gdański pomocnik przewrócił się, ale sędzia nakazał grać dalej.

Akcja, która - jak się później okazało - ustaliła końcowy rezultat przyjezdnym, poraziła szybkością i prostotą zarazem. Gnegne podciągnął piłkę pod pole karne. Na linii "16" ustawionych było trzech gdańskich defensorów. Ale tylko patrzyli oni jak napastnik z Burkina Faso podał do Młodzieniaka, a ten piętą odegrał mu futbolówkę za plecy miejscowych obrońców. Tym samym Gnegne znalazł się sam na sam z Bąkiem i tej okazji nie zmarnował.

Czym bliżej było końca gry, tym goście coraz większą liczbą zawodników bronili dostępu do bramki. Przy stałych fragmentach gry nie krępowali się nawet przed tym, aby na własne pole karne wprowadzać wszystkich, jedenastu piłkarzy! Ale gdy tylko nadarzyła się okazja do kontry, rzucali się do przodu.

Tak na przykład było w 68 minucie, gdy tylko szybki powrót na własną połowę... napastnika Janusza Melaniuka zażegnał niebiezpieczeństwo. Z kolei sześć minut później Michał Szczepiński tak niefortunnie wyprowadzał piłkę, że przyjezdni znaleźli się w trzech przeciwko osamotnionemu Robertowi Sierpińskiemu. Całe szczęście, że ostatni stoper gdańszczan wyciągnął się jak długi i ofiarnym wślizgiem zabrał piłkę rywalowi.

Jeśli chodzi o ofensywne usiłowania biało-zielonych to często one przypominały one bicie głową w mur lub też grę na tzw. aferę. Piłki wielokrotnie były wstrzeliwane w "16" gości, ale nic z tego nie wynikało. Na kwadrans przed końcem Szczepiński z kilku metrów, ale i ostrego kąta główkował nad poprzeczką po dośrodkowaniu Wojciechowskiego.

Kilka razy prawą stroną szarpnął Kalkowski, ale spychany do linii końcowej, albo strzelał nad poprzeczką, bądź tak jak to miało miejsce w 78 minucie - piłkę wyłapywał Maciej Zając.

Może tego meczu Lechia nie musiałaby przegrać, gdyby w 66 minucie najpierw Biskup, a po chwili Szczepiński nie pozwoliły zablokować swoich strzałów obrońcom, a cztery minuty później Biskup uderzył bardziej precyzyjnie. A tak Zając sparował piłkę na róg.

Pozostałe wyniki 25. kolejki: Kotwica Kołobrzeg - TKP Toruń 1:2, Warta Poznań - Obra Kościan 3:0, Flota Świnoujście - Pogoń II Szczecin 5:0, Tur Turek - Amica II Wronki 2:1, Unia Tczew - Kaszubia Kościerzyna 1:3, Chemik Bydgoszcz - Lech II Poznań (przełożony na 11 maja), Mieszko Gniezno - Odra Chojna 4:1.

Czołówka tabeli:
1. Lechia Gdańsk 24 48 15 3 6 50-29
2. Unia Janikowo 24 47 14 5 5 49-24
3. Toruń 24 45 14 3 7 47-28
4. Kaszubia Kościerzyna 24 44 13 5 6 48-34
5. Tur Turek 24 43 12 7 5 35-22
6. Flota Świnoujście 24 42 13 3 8 40-25
7. Kotwica Kołobrzeg 24 42 14 0 10 48-42
8. Warta Poznań 24 41 11 8 5 45-21

Opinie (76)

  • Ehhhhhh

    Bez komentarza...

    • 0 0

  • szkoda

    Byłem na meczu i niestety LECHIA zagrała moim zdaniem naprawdę słabo ,dobra passa zawsze musisię skończyć tylko szkoda że akurat w tak ważnym meczu.Ale zimny prysznic czasami się przydaje, więc wezcie się piłkarze do roboty i pokażcie w Kościerzynie że ta porażka to tylko wypadek przy pracy.Frekfencja super-7000 ludzi na 3 lidze!!!!!! FORZA LECHIA GDAŃSK!!!!!!! ps.gratulacje (niestety ale zasłużone)dla uni j.

    • 0 0

  • lechia w plecy

    no i pojechali jak z baranami. dostac 0:2 na własnym terenie...

    • 0 0

  • 2 LIGA

    WYPADEK PRZY PRACY,2 LIGA NASZA.SOPOT ZAWSZE Z LECHIA!!!!

    • 0 0

  • Niestety prawda jest taka ze z taka grą Lechia nie ma czego szukac w drugiej lidze,

    obym sie mylił.Do boju BIAŁO ZIELONi.Druga liga musi być nasza.

    • 0 0

  • heh ale beka, taka napinka i 2:0 w plecy. skoro to był mecz na szczycie to jasne kto powinien awansować.

    • 0 0

  • ja powiem

    ....ze winni so te odpady ze śledziowej drurzyny Kalkoski, Brede, Rusinek

    • 0 0

  • I miałem racjęze na Lechike przyjdzie więcej kiboli niż na aRECZKE.Szkoda ze sie to nie przełożyło na wynik.

    Ale i tak druga liga będzie nasza.Pozdro dla sympatyków biało zielonych.

    • 0 0

  • I miałem racjęze na Lechike przyjdzie więcej kiboli niż na aRECZKE.Szkoda ze sie to nie przełożyło na wynik.

    Ale i tak druga liga będzie nasza.Pozdro dla sympatyków biało zielonych.

    • 0 0

  • lipa

    witac ze janikowo to dobra druzyna i zasluzenie z nami wygrala.bylismy gorsi pod kazdym wzgledem,teraz nie wiem jak to bedzie w koscierzynie bo jesli sie nie myle to tam jeszcze nikt w tym sezonie nie wygral.kaszubia jest bardzo mocna u siebie,bedzie naprawde ciezko,ale jade juz kupilem bilet !

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane