Pół roku zostało jeszcze do rozpoczęcia 60. edycji Tour de Pologne, największej imprezy kolarskiej w naszym kraju. Sześć miesięcy przed inauguracją rywalizacji swój tour zalicza Czesław Lang, szef organizującej zawody Lang Team. Jeździ po kraju i sprawdza stan przygotowań do zawodów.
Lang nie kryje, że tegoroczny tour będzie znacząco odbiegał od poprzednich dwóch edycji. Podobnie jak przed dwoma laty oraz rokiem, świadkiem startu honorowego będzie gdański Neptun, a start ostry odbędzie się w Gdańsku-Oliwie. Kolorowy peleton nie będzie jednak tym razem odwiedział malowniczych zakątków Kaszub i Wybrzeża, by po pięciu godzinach jazdy zameldować się na mecie w Sopocie. Meta pierwszego etapu usytuowana będzie na gdyńskim Skwerze Kościuszki (168,5 km). Finiszowe metry tej fazy rywalizacji zapowiadają się bardzo atrakcyjnie. Kolarze będą musieli pokonać pętlę liczącą 5100 metrów (ul. 10 Lutego, Żeromskiego, Derdowskiego, Waszyngtona, Al. Zjednoczenia, Park Rady Europy, Bulwar Nadmorski, Al. Marszałka Piłsudskiego, Krasickiego, Korzeniowskiego, Sienkiewicza, Sędzickiego i Borchadta). Zawodnicy będą musieli przejechać ten odcinek aż pięciokrotnie. Dalsza trasa TdP nie poprowadzi peletonu na Pomorze Zachodnie. Start drugiego odcinka imprezy będzie miał miejsce w Tczewie i powiedzie kolarzy do Olsztyna (202 km). Będzie to jeden z najdłuższych odcinków imprezy (dłuższy będzie tylko ten z Oleśnicy do Szklarskiej Poręby).
Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o tym, które gwiazdy będą pedałowały po polskich szosach.
- Impreza cieszy się dużym uznaniem w światku kolarskim. Ze zgłoszeniami tuzów nie powinno być problemów - mówi Lang.
Organizatorzy liczą z pewnością na uczestnictwo grupy CCC Polsat, naszego jedynaka w pierwszej dywizji UCI oraz udział Piotra Wadeckiego (Quick Step), Zbigniewa Sprucha (Lampre) i Marka Rutkiewicza (Cofidis).
