Mecz odwiecznych rywali Lechii Robod Gdańsk i Dableksu Ogniwo Sopot będzie miał kolosalne znaczenie dla tytułu mistrza Polski w ekstraklasie rugby. Na wynik pojedynku, który w czwartek o godzinie 17.00 odbędzie się na stadionie przy ul. Grunwaldzkiej, z zainteresowaniem oczekuje też Arka Gdynia, trzeci pretendent do złota.
Wycofanie się z rozgrywek AZS AWF Warszawa oraz przełożenie meczu na szczycie z 15. kolejki sprawiło, że nie wszystkie drużyny rozegrały po tyle samo meczów, a zatem aktualna tabela nie oddaje rzeczywistego układu sił. Aby lepiej ocenić szanse wielkiej trójki na mistrzostwo trzeba spojrzeć nie na liczbę zgromadzonych przez zespoły punktów, a na porażki. W tej klasyfikacji prowadzi Lechia (jedna przegrana). Ogniwo i Arka dwukrotnie schodziły z boiska pokonane. Dlatego w czwartek nawet porażka nie pozbawia gdańszczan nadziei na obronę złotego medalu. Co więcej, gospodarze będą mieli zapewne korzystny bilans bezpośrednich meczów z sopocianami, których jesienią rozbili 36:7.
- Rzeczywiście możemy sobie pozwolić na luksus porażki, ale takiego wariantu nie dopuszczam. Myślę, że wygramy, gdyż mamy więcej atutów. Przede wszystkim silniejszy jest nasz młyn, a w nim pierwsza linia. Także nasz atak prezentuje się solidniej. Nie wiem, w jakim składzie wystąpią rywale, ale my w tej materii nie mamy nic do ukrycia. Z podstawowych zawodników nie wystąpi tylko Tomasz Sokołowski - mówi Stanisław Zieliński, trener Lechii Robod.
Porażka definitywnie pozbawi sopocian szans na złote medale oraz znacznie ograniczy, ale nie pozbawi ich możliwości zdobycia srebra (Lechia musiałaby potem pokonać Arkę)...
jag.więcej w środowym Głosie Wybrzeża