Trudny terminarz do końca sezonu

Na wyjazdowe zdobycze bądź na słabość goniących ich rywali muszą liczyć piłkarze Lechii na finiszu rozgrywek ekstraklasy. Na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu w strefie zagrożonej degradacją zostały już tylko cztery drużyny, a gdańszczanie spośród nich wydają się mieć najgorszy terminarz. Od katastrofy, czyli przedostatniego miejsca w tabeli, równoznacznego 6 maja ze spadkiem do I ligi, biało-zielonych dzielą zaledwie dwa punkty, a także handicap lepszego bilansu bramkowego nad zespołami zamykającymi tabelę

.

-Rozegraliśmy bardzo dobry mecz, ale ani ja nie cieszę się z debiutu, ani pewnie koledzy też nie są zadowoleni, bo nie zdobyliśmy żadnego punktu - podkreślał Michał Buchalik, który w Lechii jest od lata, a dopiero w poniedziałek rozegrał pierwszy mecz w seniorskiej drużynie biało-zielonych. To zarazem 24 piłkarzy, który wystąpił wiosną w gdańskiej drużynie.

-Nie chcę robić takiej dużej rotacji. Zmuszają mnie do tego kontuzje i kartki. W meczu z Zagłębiem wróciły demony z przeszłości. Zabrakło skuteczności - przekonywał Paweł Janas. -Są pozytywy, bo jednak dominowaliśmy na boisku, stwarzaliśmy sytuacje, ale problem był z ich wykończeniem - wtórował szkoleniowcowi Paweł Nowak.

Wydaje się, że Lechia, szczególnie ta grająca na PGE Arenie została rozgryziona przez rywali. Jej mankamenty to brak umiejętności gry pod wysokim pressingiem przeciwnika oraz kłopoty z wykończeniem ataku pozycyjnego. Natomiast z kontry trudno wygrywać u siebie, stąd gdańszczanie strzelili w tym sezonie więcej goli na wyjeździe (9) niż w roli gospodarzy (tylko 7). Pod względem zdobyczy punktowych jest zaś równowaga - po 12 zdobyto na PGE Arenie i poza nią.

-Lechia pewnie myślała, że zaatakujemy i będą mogli nas skontrować. Ale nie pozwoliliśmy jej na realizację tego planu - podkreślał Adam Banaś, ostoja lubińskiej defensywy. -Gdybyśmy szybko nie strzelili gola nadal gralibyśmy agresywnie, wysokim pressingiem, bo na początku przynosił on bardzo dobre efekty. Jednak skoro prowadziliśmy, to cofnęliśmy się i postanowiliśmy poczekać na kontry - dodał Szymon Pawłowski, który był najgroźniejszym piłkarzem gości w ofensywie.

Dzięki wygranej w Gdańsku Zagłębie zapewniło sobie utrzymanie, a grono drużyn zagrożonych degradacją zmniejszyło się do czterech. Lechia ma dwa punkty przewagi nad strefą spadkową oraz dodatkowy atut w rywalizacji z Bełchatowem w postaci korzystniejszego bilansu bezpośrednich meczów, a wobec ŁKS i Cracovii lepszego bilansu bramek, bo bezpośrednie mecze z tymi drużynami były na remis. Ten współczynnik decydowałby, gdyby te drużyny ukończyły sezon z jednakową liczbą punktów.

Natomiast gdańszczanie nie mogą dopuścić do sytuacji, aby ukończyć rozgrywki i z ŁKS i Cracovią z identycznym dorobkiem, gdyż wtedy powstanie tabela na trzy drużyny, a w niej najlepszy byłby ŁKS, który wygrał w Krakowie 1:0 i zremisował z "Pasami" u siebie 2:2, a zatem w tabeli dla trzech drużyn miałby aż 6 punktów, gdy Lechia tylko 4.

Z kolei hipotetycznej tabeli na trzy albo nawet cztery drużyny, kończące sezon z identycznym dorobkiem z udziałem Bełchatowa jeszcze nie możemy zaprezentować, gdyż PGE GKS ma przed sobą jeszcze mecze zarówno z ŁKS jak i Cracovią. Od ich wyników w dużym stopniu zależeć będzie uszeregowania dołów tabeli.

Bilans bezpośrednich meczów Lechii z rywalami w walce o utrzymanie
PGE GKS Bełchatów       NA PLUS             0:0 i 3:1
ŁKS Łódź                NA REMIS            0:0 i 0:0
Cracovia                NA REMIS            1:1 i 1:1

-Musimy szukać punktów na wyjazdach. Zresztą w tym roku gra nam się lepiej poza Gdańskiem niż u siebie - podkreśla Sergejs Kożans. Łotewski stoper ma rację. W tym roku Lechia poza domem jeszcze nie przegrała. Pod wodzą Janas osiągnęła remisy w Krakowie, Łodzi (z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie), Zabrzu oraz wygrała w Bełchatowie, co może okazać się sukcesem na wagę utrzymania.

Terminarz do końca sezonu nie jest sprzymierzeńcem biało-zielonych. W czterech ostatnich kolejkach zagrają aż z trzema pretendentami do tytułu, w tym Śląsk i Legia przyjadą na PGE Arenę, a na zakończenie sezonu Lechia stawi się w Chorzowie.

Natomiast już w najbliższej kolejce czeka biało-zielonych wyprawa do Poznania, na mecz z Lechem, który jeszcze nie zrezygnował z walki o europejskie puchary. Ponadto piłkarze "Kolejorza" z pewnością pamiętają, że przed rokiem to ostatecznie porażka w Gdańsku pozbawiła ich szans na obronę tytułu (przeczytaj jak Lechia wygrała z Lechem 2:1) i zapewne zechcą wziąć rewanż.

Teoretycznie najłatwiejszym z rywali na finiszu rozgrywek wydaje się Widzew, który ma już pewne utrzymanie, a gra w europejskich pucharach mu nie grozi. Jednak należy przestrzegać przed lekceważeniem tego rywala, gdyż podobnie było przed rokiem. Wówczas Lechia jechała do Łodzi po pewne trzy punkty, które umocnią ją na trzecim miejscu w tabeli, a skończyło się przegraną 0:1 po golu... Piotra Grzelczaka (przeczytaj jak obecny napastnik Lechii pozbawił Gdańsk możliwości gry w europejskich pucharach.

Z kim zagrają drużyny broniące się przed spadkiem do końca sezonu
LECHIA GDAŃSK
15.04 Lech Poznań (wyjazd)
22.04 Śląsk Wrocław (dom)
28.04 Widzew Łódź (w)
3.05 Legia Warszawa (d)
6.05 Ruch Chorzów (w)

PGE GKS Bełchatów
13.04 Jagiellonia Białystok (d)
22.04 Zagłębie Lubin (w)
28.04 Korona Kielce (d)
3.05 ŁKS Łódź (w)
6.05 Cracovia (d)

ŁKS Łódź
14.04 Wisła Kraków (w)
23.04 Korona Kielce (d)
28.04 Ruch Chorzów (w)
3.05 PGE GKS Bełchatów (d)
6.05 Jagiellonia Białystok (w)

Cracovia
16.04 Polonia Warszawa (w)
20.04 Widzew Łódź (d)
30.04 Wisła Kraków (w)
3.05 Ruch Chorzów (d)
6.05 PGE GKS Bełchatów (w)