- 1 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (48 opinii)
- 2 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (36 opinii)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (4 opinie)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
- 6 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (13 opinii)
ENERGA GEDANIA: Sawoczkina, Kuczyńska, Kruk, Reimus, Drzewiczuk, Sołodkowicz, Siwka (libero) oraz Tomsia, Ordak, Benderska, Wiśniewska.
SKRA: Sikora, Łukaszewska, Stasiak, Blomberg, Skorupa, Rajkowska, Dudek (libero) oraz Zagojska, Drewicz, Stolarczyk.
Sędziowali: Broński i Nowaczyński (Poznań).
Po raz ostatni gdańszczanki wygrały bez straty seta 11 lutego w Chorzowie. Potem przegrały w Dąbrowie Górniczej (2:3), a w dwóch kolejnych meczach u siebie oddały po jednym secie Legionovii i Skrze, by o porażkach w Pucharze Polski z drużynami z Ligi Siatkówki Kobiet, nie wspominać. Długi sezon i konieczność gry praktycznie jednym składem daje się we znaki gedanistkom.
- Od miesiąca boli mnie kolano. Brałam zabiegi, ale nic nie pomogły. Obawiam się, że może być to uraz więzadeł krzyżowych. Do końca sezonu muszę się jakoś przemęczyć - mówiła Aleksandra Kruk, która lewe kolano chroni specjalnym ściagaczem, a na niego nakłada nakolannik. Z kolei Emilia Remis weszła na parkiet praktycznie prosto z... łóżka. Co nie przeszkodziło jej kończyć niemal każdy atak. - Mocno się przeziebiłam, gorączkowałam. Miałam trzy dni przerwy w treningach. Chyba to one mi tak dobrze
zrobiły, bo odpoczęłam - przyznała gdańska atakująca.
Jednak o ile Leszkowi Milewskiemu udało się poskładać pełny skład, to już takiego szczęścia nie miał Wiesław Czaja. - Tak jak samochód na trzech kołach nie pojedzie, tak w siatkówkę nie można grać bez rozgrywającej. A my musimy sobie radzić i bez Kingi Baran, i bez Moniki Górnej. Dzisiaj z konieczności wystawiała... środkowa bloku, Małgorzata Skorupa, która na tej pozycji miała tylko trzy treningi. Jeśli szybko nie wróci, chociaż jedna z nominalnych rozgrywających, to polecimy w dół tabeli. Inna sprawa, że przed sezonem nie zakładaliśmy, iż powalczymy o awans - podkreślał szkoleniowiec Skry.
W inauguracyjnym secie gdańszczanki zagrały bardzo dobrze zagrywką. Prowadziły nie tylko od początku, ale z każdą kolejnym przejściem dorzucały po punkcie do przewagi. Już przy 17:7 miała ich w zapasie dziesięć. Bardzo podobnie wyglądała trzecia partia, w której do mocnej i celnej zagrywki gedanistki dołożyły jeszcze bloki.
Natomiast dwie pozostałe części pojedynku były bardzo zacięte. Gospodynie sprawiały wrażenie, że kontrolują grę, ale w oatatnich akcjach miały olbrzymie problemy. W drugiej partii Skra zaczęła lepiej przyjmować i ustawiać blok, ale nic nie zapowiadało niespodzianki. Gospodynie prowadziły 20:17, a potem jeszcze 21:19. Jednak końcówka była popisem Marty Łukaszewskiej. Leworęczna bełchatowianka zdobyła po atakach cztery z sześciu ostatnich punktów zespołu. Kolejne dwa przyniosły błędy miejscowych. Reimus strzeliła w aut, a Marta Siwka nie zdołała przyjąć zagrywki Barbary Sikory. W czwartym secie Energa Gedania wygrzebała się z wyniku 3:7 na 8:8, by szybko poprawić na 14:9. Przy 20:15 o ostatnią tego dnia przerwę poprosił trener Czaja. Zapewne nie przypuszczał, że aż taki przyniesie ona efekt. Przyjezdne wyrównały na 22:22. Co więcej w następnej akcji miały piłkę w górze. Gdy Łukaszewska składała się do uderzenia, z milczących trybun rozległ się przeraźliwy pisk, krzyk... Atakująca Skry, która od widowni dzieliły może z trzy metry, wyraźnie się zawahała i zbiła w siatkę! Jeszcze na 23:23 wyrównała Sikora. Na więcej rywalkom nie pozwoliła Dominika Kuczyńska. Najwyższa siatkarka na parkiecie (196 cm) dwa decydujące punkty zdobyła po podwójnych blokach. Najpierw z lewej strony siatki partnerowała jej Anna Sołodkowicz, a gdy bełchatowianki spróbowały przebić się lewą flanką, obok "Domino" ręce wystawiła Kruk.
- Należy cieszyć się z kolejnych wygranych. Z drugiej strony nie ukrywam, że coś się podłamało w przyjęciu zagrywki. Oby to nie był początek jakiegoś kompleksu, bo naprawdę dużo trenujemy nad tym elementem. Wytłumaczeniem może być szczupłośc kadry, gdyż do przyjęcia mamy tak naprawdę tylko cztery zawodniczki - przypomina trener Milewski.
W niedzielny wieczór gedanistki będa mogły zapomnieć na chwilę o siatkówce. Energa Gedania gościć będzie bowiem w wieczornym programie sportowym gdańskiego ośrodka Telewizji Polskiej.
Pozostałe wyniki 22. kolejki: Sokół Chorzów - MMKS Dąbrowa Górnicza 0:3, Legionovia Legionowo - Politechnika Częstochowa 0:3, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - SMS I PZPS Sosnowiec 3:2, Start Łódź - Pałac II Bydgoszcz 3:0, TPS Rumia - Polonia Świdnica 3:2, UMKS Łańcut - ŁKS Łódź 0:3. Pauza: Wisła Kraków. Mecz zaległy: Pałac II - KSZO 2:3.
1. Energa Gedania Gdańsk 21 60 62:10
2. Start Łódź 20 48 54:22
3. MMKS Dąbrowa Górnicza 20 47 54:22
4. Skra Bełchatów 20 45 53:24
5. SMS I PZPS Sosnowiec 20 37 46:33
6. Sokół Chorzów 21 36 40:34
7. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 22 34 44:40
8. Legionovia Legionowo 21 34 41:39
9. Politechnika Częstochowa 20 27 36:42
10. UMKS Łańcut 20 23 32:45
11. Wisła Kraków 20 21 32:46
12. TPS Rumia 20 14 25:52
13. Polonia Świdnica 21 12 22:58
14. Pałac II Bydgoszcz 21 12 21:58
15. ŁKS Łódź 21 12 21:58
Po prezentacji siatkarki chóralnie odśpiewały "100 lat" Pawłowi Kramkowi. Gdański szkoleniowiec, odchodzący w sobotę 32. rocznicę urodzin, po meczu zrewanżował się bombonierką. Szkoda, że były to czekoladki na osłodę. Energa Gedania II przegrała pierwszy mecz o piąte miejsce w grupie trzeciej II ligi z AZS UW Warszawa 2:3 (22:25, 25:22, 25:21, 19:25, 13:15). Rewanż odbędzie się również w Gdańsku. Początek gry w hali przy ul. Kościuszki o godzinie 10.30. Wstęp wolny.
ENERGA GEDANIA II: Tokarska, Makiewicz, Pasznik, Nuszel, Pomykacz, Lenz, Staszyńska (libero) oraz Rzepnikowska, Drozd.
AZS UW: Bartkowiak, Wysocka-Cywińska, Jarząbkiewicz, Kowalczuk, Skrzypkowska, Kłos, Rydel (libero) oraz Witkowska.
Sędziowali: Mikołajczak i Czywczyńska (oboje Bydgoszcz).
W pierwszych dwóch setach bardzo duże znaczenie dla przebiegu gry miała obecność bądź nieobecność na parkiecie Agnieszki Witkowskiej. Rezerwowa rozgrywająca, gdy pojawiała się na boisku, proponowała znacznie szybszą grę, z którą gdańszczanki miały kłopoty. W inauguracyjnej partii Alicja Wleciał zdecydowała się na zmianę wystawiającej przy prowadzeniu Energi Gedania 15:14 i szybko jej drużyna osiągnęła przewagę, choć wcześniej przegrywała nawet 2:6. Gedanistki zerwały się jeszcze w końcówce, ale poprzestały na obronie dwóch piłek setowych. W drugiej częsci gry Witkowska weszła dopiero przy wyniku 16:11 na korzyść gospodyń, czyli stanowczo zbyt późno. Akademickiej drużynie wystarczyło czasu tylko na to, aby zbliżyć się na 18:20. Na więcej nie pozwoliła Natalia Nuszel, która atakowała skutecznie w trzech kolejnych akcjach.
W trzecim secie gdańszczanki wzięły sobie do serca słowa trenera Witoldy Jagły, który apelował kilka minut wcześniej: "widzicie, jak one grają. Chcą walczyć. A wy, na co czekacie? Tylko się patrzycie!" Szybko zdobyły przewagę 12:7, a potem konsekwentwie "dowiozły" ją do końca, choć przy wyniku 22:20 pachniało jeszcze emocjami. Jak się okazało zostały one odłożone do... tie-breaka. W czwartym secie gedanistki zupełnie nie radziły sobie z przyjęciem zagrywki. Na nic zdało się wprowadzenie na
parkiet dwóch niższych, teoretycznie lepiej przyjmujących zawodniczek. AZS UW prowadził nawet 17:8 i 19:11!
W decydującej odsłonie każda z drużyn miała swoje szanse. Gospodynie po zagrywce Aleksandry Pasznik zdobyły inauguracyjny punkt, ale później przegrywały aż do 5:7. Jednak przy zmianie stron to znów one miały weselsze miny, gdyż Pasznik popisała się blokiem i gospodynie wyszły na prowadzenie 8:7. - Wy śpicie? Na stojąco chcecie wygrać?! - krzyczała do podopiecznych trener Wleciał. Ale one nadal niewiele robiły. Przewaga Energi Gedania urosła do 13:10. Wreszcie punkt dla przyjezdnych zdobyła Paulina Bartkowiak, ale o wiele bardziej istotniejsze było to, że tym samym mogła zagrywać Magdalena Kłos. Siatkarka z "13" na plecach posłała trzy "bomby". Jedna bezpośrednio spadła w gdańskie boisko, a z dwoma innymi miejscowe sobie nie poradziły. Tym samym była piła meczowa dla AZS UW. Kłos ponownie zaserwowała jak należy, gedanistki próbowały wyprowadzić ataki, ale przy kolejnej kontrze na zbicie z drugiej piłki zdecydowała się Joanna Pomykacz. Niestety, piłka po uderzeniu gdańskiej libero poszybowała na aut.
- Zagrywką nas ograły. Zabrakło przyjęcia. Miałem zbyt szczupły skład. Jutro powinno być lepiej. Na pewno o to piąte miejsce jeszcze powalczymy. Co prawda nadal choruje Bondzorewicz, ale z pierwszej drużyny przesuniemy Tomsię. Nie będzie zaś Tokarskiej, którą zabieramy na finał wojewódzki młodziczek - mówił Witold Jagła, pierwszy szkoleniowiec Energi Gedania II.
Kluby sportowe
Opinie (7) 1 zablokowana
-
2006-03-05 10:06
to ja krzyczałam
fajnie, że ktoś to zauważył. Bo to naprawdę pomogło. Te dziewczynę az odrzuciło od piłki....
polecam się na przyszłość- 0 0
-
2006-03-05 10:54
o_O przesuneli Asie na libero ??
- 0 0
-
2006-03-05 11:19
pozdrowienia dla 2 dziewczyn które siedziały nade mną...bardzo pomagały w dopingu :)))
- 0 0
-
2006-03-05 11:22
"nakolanik"? "Skorupka"? jaka gra taki artykuł KA-TA-STRO-FA
- 0 0
-
2006-03-06 21:33
tv
widziałem występ siatkarek w tv, co to mialo być? Kto je ubierał, malował, wyglądały jak stare lampucery...
No a panowie prezesi takie opowiadali dyrdymały, że wpisali się w rzenujący poziom tego programu. choć naklepszy był ten cyborg z aparatem słuchowym- 0 0
-
2006-03-07 16:22
Żenujące jest to co piszesz...że o ortografii nie wspomnę HEHEHE
- 0 0
-
2006-03-07 21:20
:)
pozdrowienia dla KIEROWNIKA :) od tychże dziewcząt :D
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.