Zwycięstwem
Piotra Cichockiego i Romana Główki (Spójnia Warszawa) zakończyła się trzecia edycja Catamaran Amber Cup. Przez cztery dni, na trasie od Międzyzdrojów poprzez Kołobrzeg, Ustkę i Władysławowo do Sopotu, rywalizowało czternaście jednostek. Co ciekawe, czyniły to dla idei, gdyż nie było żadnych nagród finansowych.
- Wszystkich startujących uznajemy za nasz największy sukces. Z powodu kłopotów nie udało nam się zgromadzić żadnej puli gotówkowych wypłat, a mimo to czołowi polscy żeglarze nie zawiedli. Była też brytyjska załoga, która plasuje się w czołowej piątce na świecie. To dowodzi, że ta impreza jest potrzebna i zrobimy wszystko, aby w przyszłym roku odbyła się ponownie - mówi
Piotr Szymański, jeden z organizatorów regat.
Przypomnijmy, że jest to jedyny tego typu wyścig w Europie. Wzorowany jest na amerykańskiej rywalizacji, która trwa przez 12 dni na trasie 1000 mil. W Amber Cup do pokonania było niespełna 200 mil. Jednak nie odległość, a warunki atmosferyczne były największym wrogiem żeglarzy.
- Wiatr nie przekraczał dwóch stopni w skali Beauforta. Dlatego poszczególne etapy trwały od 8 aż do 12-13 godzin, a słabsi płynęli jeszcze dłużej. Ponadto przy wyjściu z Władysławowa sporo szkód wyrządziły fale przybojowe. Były uszkodzenia na kilku jednostkach, a nawet krew na pokładzie. Jednak do mety dotarły wszystkie katamarany, które wyruszyły z Międzyzdrojów - podkreśla Szymański.
Klasyfikację generalną ustalono na podstawie przelicznika, który uwzględniał parametry jachtu i czas bezwzględny pokonania trasy. Najszybsze były jednostki typu Tornado. Wygrał uczestnik The Race,
Piotr Cichocki, który żeglował z
Romanem Główką. Drugą pozycję zajęli
Wiliam Sunnuck/Mark Sels (W. Brytania), a trzecią załoga mieszana
Paweł Walencik/Ewa Górska.